Oczywiście jeszcze się całkowicie nie przestawiłam na tryb dzienny.. odpadam ok 22:00 a wstaję o 4 rano.
Dietowo poległam na całej linii.. niestety rodzina wie jak mnie złamać.. wybrałam mniejsze zło - jem wszystko, ale mało. Nie chcę im po prostu robić przykrości, bo to na mój przyjazd specjalnie przygotowali naprawdę smaczne jedzenie.
No nic, odpokutuję jak wrócę.. może to mi da kolejnego kopniaka do pracy nad sobą.. bo wiem, że cel jest realny.

Przyszła mi też ochota na zmiany - a w moim przypadku zawsze zaczynam od góry.. stąd zapisałam się do fryzjera: strzyżenie, farbowanie.. ja silnie wierzę, że dobre samopoczucie warunkuje dobry wygląd..