Strona 12 z 127 PierwszyPierwszy ... 2 10 11 12 13 14 22 62 112 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 111 do 120 z 1264

Wątek: Południca w Krainie Siódemek :D

  1. #111
    xixatushka69 Guest

    Domyślnie

    no mogłabyś napisać jka wygląda twój dzień, nawet jeśli byłyby to nudy, ale napisz, co jesz

  2. #112
    Poludnica Guest

    Domyślnie

    no właśnie o takimze dniu myślałam- dietkowym, same nudy Kiedyś potrafiłabym referaty o tym pisać, a teraz... ale kiedyś się wezmę

  3. #113
    sunrise20 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    23-07-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Poludnico zrobilas mi ochote na krokoeta :P nie ladnie namawaic do grzechu :P pozdrawiam

  4. #114
    Awatar DziOObek
    DziOObek jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    05-01-2007
    Mieszka w
    Piekary Śląskie
    Posty
    1,328

    Domyślnie

    Dobry wieczór poludnico .
    Weszlismy sie z Jozkiem pokazac ,obiecał ze trufle zostawi w spokoju
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

    Napisz co takiego jesz ,czekamy
    pozdrowienia

  5. #115
    Poludnica Guest

    Domyślnie

    sunrise20 krokiet dobra rzecz!

    No dooobra, miałam opowiedzieć o swojej taktyce... taaaaa Pozwólcie, że usiądę w wiklinowym bujanym fotelu, a Pinos użyczy mi swojego kota- tak dla dobrego wrażenia, wydaje mi się, że pasuje

    No nic, nooo. Zaczęłam, bo któregoś pięknego dnia moja waga łazienkowa wskazała ciekawy pomiar składający się z 3cyferek. Yeeep, azaliż tak było... Okrągłe jak moje pośladki, 100kg wskazywała umęczona wskazówka machiny ważącej. No to ja se hop! I zeskoczyłam z wagi. Potem to chyba udałam się do kuchni. Głodna byłam...
    Nie wpadłam w panikę, bo czułam, że ostatnimi czasy moja postać zrobiła się jakby większa i teges Przewidywałam tę sytuację. Co prawda nigdy nie ważyłam wcześniej więcej jak 99kg :P, a na parę miesięcy przed pamiętnym dniem ważenia, było zwykle coś koło 94-95kg, ale ja to po prostu wiedziałam i tyle. Tego dnia czułam się chyba, jak każdego innego, lecz coś... jakieś cholerne coś podświadomie wierciło mi dziurę w brzuchu. No Anka... Anka obudź się...Anka (nienawidzę napastliwości :/)...pomyśl, co ty robisz... Moje nastawienie było coś na wzór "spadaj!".
    Tak, jak przez w sumie całe życie czułam się na prawdę zdrowa i fit, tak od paru tygodni czułam się fizycznie nie najlepiej. Ciężko mi było chodzić, po schodach ledwo się toczyłam. Zaczęła mnie dręczyć zgaga, której wcześniej nigdy nie doświadczyłam (poważnie). Trudno mi było złapać oddech (a dodam, że mam od urodzenia astmę oskrzelową), zrobiłam się cholernie senna i wiecznie zmęczona.
    W nocy nie mogłam usnąć... źle się czułam. Miałam deprechę od jakiegoś czasu, więc na prawdę nie ruszał mnie mój obleśny wygląd, ale te dziwne dolegliwości, te zgagi, te wieczne zmęczenie mnie po prostu wku*wiło...
    Z nikim nie podzieliłam się moim postanowieniem, które zrodziło się w następnych dniach. Tak! To już czas, by powstać z tej ruiny, żarcie nie będzie decydowało o moim życiu.
    Nad moją głową zaczęło świecić jakieś małe słoneczko. Z każdym dniem umacniałam się w decyzji. I stało się. 19 listopada 2006, z wagą 100kg zaczęłam swoje... nie, nie swój bój, nie akcję, nie odchudzanie... a swoje nowe życie. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale ja od 11 lat byłam na wiecznej diecie. Liczyłam kalorie, katowałam ćwiczeniami. Od wielu lat cierpiałam na bulimię. Ale to już historie na inny wieczór...
    W jakim sensie nowe życie? Życie wolne od diet, odchudzania, co nie znaczy, że w zgodzie z otyłością. Jestem potwornie zmęczona i wypalona psychicznie w tej materii, dlatego nie potrafię, jak reszta forum ekscytować się 0,1kg spadkiem wagi, czy skrupulatnie liczyć ile kalorii zjadłam tego dnia. Wiem, co myślicie, ja kiedyś zapisywałam całe bruliony na temat odchudzania- moje sukcesy, porażki, a także wymiary i inne bzdety. Sorry, już nie potrafię.
    To jakiś cud, że postanowiłam coś zrobić z moim życiem. Żarcie totalnie opanowało mi umysł. Żarłam, żarłam, żarłam i już nie łykałam jak kiedyś tabletek na przeczyszczenie, było mi naprawdę wszystko jedno.
    Od 19 listopada wszystko się zmieniło. Trochę się zmusiłam, nie łatwo było, ale już nie chciałam czuć tej ociężałości (chyba też i psychicznej). Co zrobiłam? Zaczęłam znacznie mniej jeść. I tyle. To wystarczyło bym straciła 3 pierwsze kilogramy. Z każdym dniem moje słoneczko grzało mocniej. Moja nadzieja wracała! Czułam się coraz lepiej. Pierwszy raz od nie wiem kiedy, poczułam to cudowne poczucie lekkości. No i te wywalone na wierzch brzuszysko jakoś flaczało... Przynajmniej było mi wygodniej, kiedy naciągałam spodnie na dupsko.
    Minęły ze dwa tygodnie, kiedy dowiedziałam się, że moja koleżanka, też rozpoczęła odchudzanie. Ja nie miałam za bardzo ochoty, ona uważała, że w sumie odchudzać się nie chce, ale chętnie straci z 5kg (a jest to osoba masywniejsza ode mnie). Niby nic, ale nasze rozmowy stawały się coraz poważniejsze. Każda z nas miała coraz większą ochotę pozbyć się ogromnej nadwagi. Nawet nie wiem kiedy minęło parę następnych tygodni, a waga stawała się powoli mniejsza i mniejsza
    Jedyne co się zmieniło to moje nastawienie- odzyskałam radość życia, przypomniało mi się, że ja w ogóle żyję. Zachciało mi się wreszcie stać szczupłą osobą. Jedno co wiedziałam na pewno- nigdy więcej nie chcę być grubasem, zwłaszcza przez to duże G.
    Pod koniec grudnia zapisałam się na nasze cudowne forum, resztę znacie.

    Ale o co chodzi, wielu się zapyta, bo to co napisałam jest mocno pokręcone, wiem A bo ja wiem. O to, że nie chcę być grubasem. Jedyne co siedzi w mojej głowie, to żeby nie wrócić do tamtego stylu życia. Teraz ja rządzę swoim życiem, a nie żarcie. Jem w zasadzie wszystko, ale w LUDZKICH ilościach. Jem kilka razy dziennie, grunt, by nie częściej, jak co 3 godziny. Nie dopuszczam do sytuacji, bym była głodna. Sama nie wiem, robie to wszystko na jakimś niesamowitym luzie. Nie stresuję się ile coś ma kalorii, choć podświadomie rzeczy typu spaghetti czy pizza jem w maleńkich ilościach. Ważnym punktem mojej, że tak powiem "strategii" jest jeść tylko tyle, żeby się posilić, ale nie wypełnić do końca żołądka, a jako, że się skurczył, to jem o więcej niż połowę mniej niż kiedyś. Acha, mam w domu zakamuflowane słodycze- bałwanka z czekolady, kilka słodkości z cyklu "słodka chwila" takie coś do zalewania wrzątkiem. Uznałam, że wolno mi to zjeść, kiedy tylko najdzie mnie ochota, ale nie naszła... NIE PYTAJCIE, nie wiem, dlaczego. TO leży wręcz na moich oczach. Możliwe, że myśl, iż MOGĘ, mnie uspokaja.
    W dodatku, mam tzw. zdrowe słodycze w postaci batonów musli. Wg mojego pomysłu, mogę je jeść codziennie wieczorem, jako kolację, jeśli zechcę i jeśli czuję głód. Zwykle nie korzystam z tego przywileju, bo albo nie jestem głodna, albo mam ochotę na co innego, zwykle owoce. Element słodyczy występuje w moim żywieniu i chyba dlatego nie miałam od początku ŻADNEJ załamki, ani wielkiej zachcianki.
    Nie ufam jednak sobie, więc nie kusze diabła i staram się nie przyglądać za bardzo półkom ze słodyczami i nie wwąchiwać z lubością w zapachy pojawiające się przy stoiskach z ciachami, smażonkami itp.
    Nie wiem, co będzie dalej, bo nigdy nie bylam w takim stanie. Możliwe, że jutro Wam napiszę, że się zeżarłam i rzucam w cholerę te całe odchudzanie, czy jak to nazwać.
    Póki co po prostu normalnie żyję, ciesząc się coraz luźniejszymi ciuszkami.
    Poza ograniczaniem jedzenia, stosuję ruch w postaci spaceru, czy przejażdzki na rowerze.Na razie starczy. Na wiosnę chcę znacznie wydłużyć trasy rowerowe oraz spacery. Nic na siłę. Jeśli poczuję w sobie siłę, być może zacznę ćwiczyć. Ogólnie lubię tańczyć przy muzyce.
    Nie wiem, dziewczyny... (i Ty Kubuś, bo żaden inny facet tu nie zagląda ), może po prostu wrzućcie na luz. Wsłuchajcie się we własny organizm. Ja zrozumiałam, że żarcie w zasadzie nie ma żadnego znaczenia dla mnie, poza dostarczeniem mi energii i niezbędnych do życia witamin. Lubię smaczne rzeczy i je jem, ale nie wskoczę już w ogień za półmiskiem ciach, jak to niemalże było kiedyś. Lecząc swoja chorą duszę, zadziałam także na swój organizm.

    Jak są rezultaty:
    - 11kg w ciągu niecałych dwóch miesięcy (od 19.11.07 do dziś)
    - spokój- żadnych napadów obżarstwa, żadnego płaczu, żadnego zniechęcenia odchudzaniem, żadnej wpadki czy odstępstwa od diety. Po świętach byłam 1.5kg lżejsza, mimo, iż pozwoliłam sobie także na kawałek ciasta
    - nie odczuwam głodu
    - nie czuję się osłabiona
    - mniejsze obwody, ciuchy coraz luźniejsze
    - poprawa przemiany materii (no wiecie... )
    - wiem, że to zabrzmi głupio, ale chyba ważne- chodzę na siuśki ZNACZNIE rzadziej, niż kiedyś (jak szczerość, to szczerość)
    - zapisałam się na najcudowniejsze forum na świecie

    Dobra, strasznie się wstydzę to wysłać, wiem, że piszę bardzo chaotycznie i nieskładnie... ale chyba dzięki temu bardziej mnie poznacie, zrozumiecie...

  6. #116
    Awatar pinos
    pinos jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    128

    Domyślnie

    Jak twierdzą niektórzy, każdy grubasek ma w sobie szczupłą osobę i mnóstwo czekolady (ciasteczek). Myślę, że u Ciebie po prostu zaczęła rządzić ta szczupła...

    A co do Trufli w lodówce, to nie przejmuj się - jako że akurat kręciłąm się po kuchni, usłyszałam selest folii aluminiowej, którą nakryty był pojemnik z cyckami. A że zazwyczaj nic w lodówce samo mi nie chodzi...

  7. #117
    kubaxxl jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    30-06-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Świetny post ! Przyznanie się do słabości, do ułomności, do problemu, w pewnym sensie do choroby to podstawa. Każdemu przyda się takie katharsis. Gratuluję odwagi

  8. #118
    Poludnica Guest

    Domyślnie

    Pinos działasz na mnie kojąco Chciałabym bardzo, żeby tak właśnie było, że ta szczupła osoba wreszcie się przebudzi i zaprowadzi porządek. Mimo, iż całe życie byłam gruba (czasem bardzo, a czasem jeszcze bardziej), to nie identyfikowałam się z osobami okrągłymi. Mnie nigdy nie sprawiało różnicy, kto ile waży i jak wygląda, o sobie nie miałam w zasadzie żadnego zdania. Dopiero później dotarło do mnie to, co o mnie mówią. Grubas, świnia i parę innych epitetów wyrażało opinię na mój temat... Obecnie wiem tylko tyle, że jestem gruba i czas to zmienić. Ale wiesz, w tym jest jakaś pułapka. Jeśli nagle coś się stanie i upadnę- przytyję (a czuję, że teraz bym grubo przekroczyła stówę) , ja nie wiem, czy kiedykolwiek się pozbieram... Czyli nie ma tak pięknie...

    Ech, a co do Trufli to jest jeden problem, taki na serio. Ja nie zauważyłam wcześniej, ale po tej ucieczce z klatki, co to pocięła mi kabel od myszy, Trufel nie wróciła kompletna... Jutro zobaczysz...

    Dziękuję, Kubuś ... bardzo się bałam Waszej reakcji... pewnie jeszcze ktoś to przeczyta...

  9. #119
    Awatar DziOObek
    DziOObek jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    05-01-2007
    Mieszka w
    Piekary Śląskie
    Posty
    1,328

    Domyślnie

    Kurcze Poludnica to co napisałaś jest extra i każdy grubas'ek no dobra niech będzie ładnie
    Nie kazdy by potrafil tak o sobie powiedziec .
    Trzymam za ciebie kciuki ,ja tez probpowalam kiedys tej diety ŻREC POLOWĘ MNIEJ ,ale u mnie to była porazka na początku zawsze było OK super chudłam ale z czasem porcje zaczynały sie robi większe i częstsze i CH.. bombki strzelił choinki nie będzie
    Nie byłam tak mocna psychicznie kiedyś ,myślę ,że teraz kiedy znal;azłam to forum i wiem ,że zawsze mogę liczyc na wsparcie z waszej strony będzie mi lepiej .


    P.S. Co się stało z Truflą?

  10. #120
    papajek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-05-2006
    Mieszka w
    Stalowa Wola
    Posty
    0

    Domyślnie

    No Poludnica nia ma mnie kilka dni na forum a tu przeogromny materiał do czytania.
    Przeczytałam wszyściutka- do ostatniego słowa. Słowo skauta. ( oj w harcerstwie nie byłam szkoda, ale fakt przeczytałam.

    Pięknie chudniesz i masz do tego preocesu świetne podejście- tylko nivczego w czerwonej główce nie przestawiaj, bo ten system u Ciebie działa rewelacyjnie.

    Na ślub cywilny 20- go możesz założyć jakiś kostiumik- odpowiednio skrojony potrafi pięknie wyszczuplić.


    Ale czytając wątek zauważyłam problem Trufli. Kochana jak będziesz jej pozwać zajadać wieczorem to będzie miała problem z wielkim dupskiem i co będziesz musiała odchudzać chomika.
    Czy ktoś wie, jak się odchudza chomika????????????? :P :P :P :P

Strona 12 z 127 PierwszyPierwszy ... 2 10 11 12 13 14 22 62 112 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •