kliknełam tylko 1 raz...a wyszedł dublet :roll:
Wersja do druku
kliknełam tylko 1 raz...a wyszedł dublet :roll:
hej Girls!
Nie wiecie nawet jaką radość przynoszą mi Wase posty, odzewy, słowa ku pokrzepieniu! Bardzo za wszystkie dziękuję!
Jestem, żyję! Nie pisałam ostatniocoś, ale za to czytałam regularnie.
Siedzę sobie w domku od kilku dni nie przerwanie sprykując się co jakiś czas mineralną wodą. Takie mini-nawilżanie :wink: Ale inaczej sie nie da wytrzymać. Duchota. Miała być dzisiaj burza, ale widać że przestraszyła się upału i uciekła. Pech.
Obijam się więc z kąta w kąt od czasu do czasu robiąc coś konstruktywnego. Nuda przeplata się z wieloma emocjami w wyniku czego w głowie kłębią się głupie i dziwne myśli.
Jakoś mi nie wesoło.
Diety nie stosuję póki co. Znaczy ja sięstaram każdego dnia... ale motywacja mi umyka gdzieś koło południa. Niewytrwałość. Niby nie są to strasznie tłuste i kaloryczne rzeczy, a raczej właśnie pro-dietetyczne ale mimo wszystko robią swoje. Wiadomo że wszystko ponad limit kcal tuczy... a ja ten limit jakoś tradycyjnie przekraczam. Wpadłam dziewczyny w dołek...nie ma co ukrywać.. potrzebuję CZEGOŚ choć sama nie wiem dokładnie czym owo TO mogłoby być.
Jakoś strasznie mi smutno i melancholijnie. Tyle energii we mnie sie marnuje. Bo choć CHCĘ, nijak przekłada się to na starania, trwanie i wiatr w żaglach.
Od jakiegoś (dłuższego) czasu mam ochote zamknąć ten wątek i poprostu zniknąć, nie łudzić ani Was ani siebie. Ale nie zrobię tego (chyba) bo wiem, że to i tak nic nie da... Mnie to nie zmieni, a ja potrzebuję odmiany jak nigdy w życiu...
A ja się nie umiem chyba sama jakoś zmienić... Mam słomiany zapał i nie umiem kontrolować siebie na dłuższą metę. Ogólny schemat przedstawia się następująco: zaczynam dietę. Wzorowo dietuję a sportu jest aż za dużo. Rozpiera mnie radość i energia. Mija kilka tygodni a ja zaczynam sobie pozwalać. "Ja" dumne z osiagnięć i "Ja" szczęśliwe zaczyna fiestę w wyniku czego cały proces diety spowalnia by w rezultacie zatrzymać się i poddać. A "Ja" realne razem z nim.
I znowu kilka tygodni obijania się... Zamknięty obieg.
Aktualnie jestem naprawdę tym wszystkim przybita, zdołowana i zmęczona.
A przecież nie samą dietą człowiek żyje. W innych obszarach mojego skromnego życia też jakoś szaro. Ehhhh...
Raaaatuuunkuuuuuuu ! :(
Kathi!
Bo cię znajdę w tej Warszawie, nakopię ci w d**ę i zaczniesz myśleć inaczej! :evil:
Nie poddawaj się! :evil:
Zobacz ile już osiągnęłaś! :shock:
Dajesz innym motywację, a ja jestem jedną z tych innych osób! :D
Nie denerwuj mnie i wracaj do nas! :roll:
Wenus, to ja Cię wyręczę, bo sama jestem z Wawy. Więc strzeż się Katharinka, mimo upału właśnie wkładam glany i na kopach odsunę Cię od lodówki!
Tak w ogóle to witam i oczom nie wierzę. Masz 20 kilo za sobą! No coś Ty, teraz się poddawać?! Ani mi się waż!
Poza tym nie możesz urządzać sobie świąt, bo jak będziesz świętować zakończenie diety przy wadze 50 kilo, to następnego będzie już 55, potem 60 i wszystko diabli wezmą. Natychmiast przestań się nudzić w domu i idź ćwiczyć. Ćwiczenia to przecież hormon szczęścia. Testowałam na sobie, od razu Ci się motywacja poprawi. Ściskam i proszę mi tu chudnąć, będę sprawdzać!
Oj Kathi. Ja chyba skądś to znam :( Chudnę, dużo chudnę..później coś się psuję i stoję w miejscu...a potem tyję. Bo jedzenie jest takie pyszne. Mija rok, zbiera się we mnie energia...chudnę...stoję...tyję. Extra. Cudownie. I niestety ostatnio sobie bardzo dobrze uświadamiam, że to wszystko leży w naszej psychice. I ja się zastanawiam czy nie wybrać sie z tym do jakiegoś psychologa. Tylko trzeba by dobrego znaleźć. Już mi kiedyś psycholog pomógł, mimo, że krótko chodziłam. A teraz jakoś się w sobie zebrac nie mogę, żeby pojść. Bo to jest u nas właśnie najgłupsze. Chcemy, bardzo chcemy. Ale później kubeczki smakowe wygrywają. A przecież to tylko taka chwilowa przyjemność. 5minut i nic nie ma. A piękna sylwetka- zostaje na długo. Ehh.
No ja Kathi trzymam kciuki, żebyś się pozbierała. Żebyś się szybko pozbierała. I nie kasuj wątku, zawsze masz gdzie wrócić, do kogo wrócić.
Trzymaj sie Słońce!!!
Chcę a jednak nic w tym kierunku nie robię...i tak się obijam z kąta w kąt a tyle sobie przecież zaplanowałam kiedy było przed ostatnim egzaminem, te jazdy na rowerze, owocki od rana do wieczora, dużo słonka, wody, zero słodyczy i kawy...a jednak wywiało doszczętnie to wszystko... :roll: ...cuś rozumiem o co ci chodzi z tym wszystkim :? .
Znajomi w wyjazdach, wszyscy szczupli, opaleni, roześmiani, wymiatają spotkanie za spotkaniem w ja siedzę w domu, w starym powyciąganym T-shircie, dręczę się myślami na każdy następny raz na wadze i smutno spoglądam w ekran telewizora. Od wielu lat gnębi mnie kompleks niskiej samooceny a takie życie temu nie sprzyja, takie myśli mi nie pomagają :? , ostatnio przynajmnie wytrzymywałam z dietą do wieczora, potem się dopiero waliło, ale od kilku dni ledwo co wstanę to wciskam jedną kanapkę za drugą, lody, pierniki, czekoladę, serki... nie mam ochoty, głodu, nawet ślinka mi nie cieknie na widok tych rzeczy a jednak jem i jem i jem.
Kaśka, nie zamykaj pamiętnika, bo jak raz już stwierdziliśmy, życie to nie bajka i nie zawsze się układa po naszej myśli. Chciałaś różdżkę a ja z rózgą do ciebie przychodzę :twisted: - goń zapinać radio i tańcz aż z nóg padać będziesz, uciekaj z domu gdzie piepz rośnie przed tymi smakołykami...choć łatwo mówić i trudno z wykonaniem... :evil:
Kasia GO! GO! GO! GO! GO! GO! GO!
"Wszystko jest po coś" czyli o przeznaczeniu słów kilka
hey
Dzisiaj spotkałam kogoś, kto tak jak ja wierzy że wszystko się dzieje z jakiejś przyczyny. I chociaż zamieniłam z tą osobą 3 słowa na krzyż, troche wprawiło mnie to w nastrój filozoficzny.
Nastrój filozoficzny, więc notkę jakąś sensowną (lub wręcz przeciwnie) napisać pora.
Tak sobie pomyślałam o tym w kontekście dietowym.
Wszyscy na tym forum (w tym i ja) piszą, że ich figura i ciało to tragedia i jedna z najgorszych rzeczy w życiu. Coś co nas ogranicza i nie pozwala się zrealizować. Trudniej o pracę, o ciuchy, trudniej w kontaktach osobistych. Tak jest, ukrywać co nie ma. Ale właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że przecież moja otyłość była i jest moją znaczącą cechą. I z pewnych względów nie najgorszą! To własnie nadwaga mnie ukształtowała, nadała mi charakter, sprawiła że jestem tą osobą którą teraz jestem, że znam ludzi którzy szanują mnie taką jaką jestem naprawdę.
Gdybym jako nastolatka była szczupła zapewne razem z innymi moimi znajomymi z klasy chodziła bym na dziwne imprezy w nieciekawe miejsca. Moze skończyłabym jak część z nich ćpając w dnie powszednie i pijąc z rana. Może. Ale nie miałam nawet do tego okazji. Po części wiadomo że brzydkich i grubych (gruby synonim brzydkiego) nie zaprasza się na imprezy, do kina, na dykoteki. Po drugie ja chyba gdy uświadomiłam sobie swoją inność wmówiłam sobie że mi nie wolno chodzić do takich miejsc, ze nie wypada i że to stanowczo nie dla mnie, że w takich miejscach osób podobnych gabarytów się nie akceptuje. Wiem, z perspektywy czasu wydaje mi się to głupie że sama sobie coś zabroniłam, i że ten "zakaz" paradoksalnie bardzo mnie bolał. Bo przecież ja chciałam gdzieś iść, spotkać się z kimś, poznawać ludzi... ale nie czułam sie pewna siebie, raczej zagubiona i nie rozumiejąca tego wszystkiego. Oczywiscie, to że sobie coś wmówiłam, nie wzięło się z powietrza a było podyktowane tym jak inni sie do mnie odnosili, jak mnie traktowali itp... A zwłaszcza że nikt inny też mnie nie zapraszał. Taki mój mechanizm obronny.
Ale choć takie ograniczenie jest dosć uciążliwe i wiele razy szkodziło, teraz wiem że naprawdę żyję, i że mój standart zycia jest inny niż osób z którymi bym przystawała.
To jednak tylko taki mały przykład. Jest ich wiecej. Mój charakter. Gdybym była szczupła zapewne ukształtowałby się inaczej. Pomijając juz tu wpływ otoczenia które za pewne byłoby inne, ale wątpię czy rozumiałabym osoby z nadwagą, ich problemy, rozterki, nie pojełbym pewnie wtedy rzadnego postu z tego forum, nie wiedziała dlaczego nadwaga i otyłość jest dla tych osób takim problemem, czemu poprostu zamiast ciagle gadać nie zrobią tego i już, raz na zawsze, dlaczego mówia że to takie ciężkie, dlaczego nie stosujadiety cud na której stracą 15 kg w 2 tygodnie. Dlaczego nie założą magicznych wkładek do butów, nei przykleją plasterków na ramię. Pewnie nei wiedzialabym nic o dietetyce, zdrowym stylu życia, o tym co szkodzi a co wzmacnia mój organizm. Kto wie- może nawet pokazywałabym taki tyci-tyciutki wałeczek tłuszczyku na swoim brzuchu osobie z BMI powyzej 30 i marudziła jaka to ja jestem gruba, i nie rozumiałabym że ją ranię. A moze nawet i sama wyśmiewałabym się z osób otyłych. NIE WIEM. Znając siebie podejrzewam że nie posunełabym się tak daleko, i z racji swojego dość humanistycznego charakteru nie byłabym taka... ale znów spytam: kto wie ? moze to właśnie dzieki temu ze sama mam jakieś problemy, potrafię zrozumieć innych którzy mają podobne? Czyż tak właśnie nie jest ?
Tak, mój wygląd mnie ukształtował. Jestem tego pewna. Sprawił też że znam tylko tych ludzi którzy cenią mnie za walory wewnętrzne a nie zewnętrzne, i jestem z tego dumna. Dumna, że nie zadaję sie z kimś kto gardzi z czyjeś krzywdy i nieszczęścia, czyli moim zdaniem z ludźmi nie godnymi zaufania. Poza tym dzięki temu ze nie należę do ludzi szczupłych, poznałam Was... i wiecie co ? bardzo mnie ten fakt cieszy bo jesteście wspaniali :)
Ps. To byłam ja, trzeźwa w 100 %, po siedzeniu 3 godziny i patrzeniu na staczające sie, totalnie konsumpcyjne i materialne życie swoich rówieśników i dziekowaniu Bogu że ja taka nie jestem.
Ps. 2 Ale chyba lubię siebie choć troszkę taką jaka jestem, i mimo że chcę bardzo schudnąć, nie chcę zmienić totalnie swojej osobowości i charakteru.
Ps. 3 Tak.... Pollyanna miała rację, we wszystkim znajdzie sie coś dobrego- w nadwadze też są jak wyżej udowodniono strony pozytywne. Wystarczy tylko ich poszukać.
Ps. 4 Chyba pierwszy raz uśmiecham siez radości..że jestem gruba. Bo jestem- ale dziś mi z tym faktem wyjątkowo miło :)
pozdrawiam :*
-- -- -- --
Wenusno uważaj...bo jak ja Cię znajdę to Ci na kopię za to że znikasz bez slowa...i ze nie masz swojego wątku na którym możnaby Cię znaleźć!!!! wstyd! :wink:
Bianeczko
Strasznie Ci dziekujęza tego posta :) no i witam w swoich skromnych progach :*
Hih :) obieśmy z Wawy, a Wenus to naweet wyręczać nie musisz bo mieszka całkiem blisko mnie:P tylko jakoś spotkać się nie możemy ;) a Ty ? z jakiej dzielnicy klikasz ? ja siez Ursusika elegancko kłaniam :)
Jeni
heh...podejrzewam ze wiele osób tkwi w podobnym schemacie kołowym :( a co do ego psychologa-- popieram ideę! Jeżeli tylko przemyka Ci myśl że tego Ci trzeba, i że Ci to pomoże---idź i nie kręcpuj się śmiało! Bardzo Cie wspieram w tej decyzji !
Grzibcio
Kochana moja! Na Tobie jak na Zawiszy! Bhy... myśl że nie jestem sama pociesz--ale bardziej by mnie chyba pocieszyła gdyby Ci szło OK. Ty też mknij do przodu, GO!!! nie dawaj się !!! prosze....!!!! to kiedy robisz sobie dzieńowocowy od świtu do zmierzczhu ?! czekam na podanie terminu do publicznej wiadomości i na spowiedź tego jak minął!
Kathi, bardzo mądre przemyślenia. Bo przecież każdy element naszego życia nasz kształtuje. Na kogoś innego ma wpływ pieprzyk na środku czoła albo blizna na nodze. Gdybyśmy były zawsze szczupłe nie byłybyśmy traktowane jak ktoś inny, z kim nie warto trzymać. Choć nie koniecznie. Ja w wieku 13 la bardzo schudłam, byłam szczupła w 7 klasie podstawówki. I wtedy dzieciaki się ze mnie wyśmiewały z innych powodów, już nie z tego, że jestem gruba. I też było mi przykro, i też w szkole nadal nie miałam znajomych. Inaczej patrzymy na życie, na inne osoby. Ja zawsze jak widziałam, że ktoś jest w grupie odrzucony to starałam się podejść do tej osoby. W końcu ja sama byłam kiedyś odrzucona. Teraz na szczęście obracam się w innym towarzystwie. Nikt nie patrzy na moją tuszę tylko na mnie. Na imprezy nadal zbyt często nie chodzę, ale z własnego wyboru. Lubię inny typ imprez niż wiekszość moich znajomych, więc tu kółko się zamyka. Ale to jest mój wybór. Kiedyś na imprezy nie chodziłam z takiego powodu co Ty no i jeszcze z powodu rodziców. Może wtedy bym je polubiła. Może teraz chodziłabym 3 razy w tygodniu na imprezy kończące się o 7 rano, tak jak moi znajomi. Może nieraz wracałabym do domu pijana, tak jak oni. Napewno to, że nie chodziłam na imprezy sporo wniosło w moje życie. Cieszę się z tego jaka jestem. Ale czasem też jest ciężko. Bo w końcu Ci znajomi poznają nowe osoby na tych imprezach i coraz więcej czasu spędzają w swoim, imprezowym, towarzystwie. Też tego doświadczyłam.
No i generalnie ani dobrze ani źle, wszystko ma dwie strony. Bo przecież równie dobrze czasem szczupłe osoby są podobne do nas a te grubsze imprezują całymi dniami, ćpają i się upijają.
A z czego się cieszę w związku z moją nadwagą? Że +2kg nie uważam za tragedię życiową ;)
Buziaki!
Brawo Kasiu -ten post podoba mi sie o wiele bardziej niż poprzedni :!: :!: :!:
Bardzo mi sie spodobały Twoje przemyślenia i te "PS-y"!!!To jest Kasia jaką chcę widzieć-Kasia akceptująca siebie :!: :!: :!: Miałyśmy okazje sie spotkać więc wiem,że jesteś super dziewczyną, bardzo wrażliwwą ,inteligentną,przesympatyczną i ładną :!: :!: :!: Tak - ładną i nie próbuj zaprzeczać :!: :!: :!: Bardzo się cieszę,że mogłam Cię poznać - cenię osoby takie jak Ty-takie dla których liczy sie wnetrze czlowieka,a nie jego wygląd :!: :!: :!:Cytat:
Ps. To byłam ja, trzeźwa w 100 %, po siedzeniu 3 godziny i patrzeniu na staczające sie, totalnie konsumpcyjne i materialne życie swoich rówieśników i dziekowaniu Bogu że ja taka nie jestem.
Ps. 2 Ale chyba lubię siebie choć troszkę taką jaka jestem, i mimo że chcę bardzo schudnąć, nie chcę zmienić totalnie swojej osobowości i charakteru.
Ps. 3 Tak.... Pollyanna miała rację, we wszystkim znajdzie sie coś dobrego- w nadwadze też są jak wyżej udowodniono strony pozytywne. Wystarczy tylko ich poszukać.
Ps. 4 Chyba pierwszy raz uśmiecham siez radości..że jestem gruba. Bo jestem- ale dziś mi z tym faktem wyjątkowo miło Smile
Zostań tutaj z nami i nie znikaj -jesteś nam potrzebna Kath -mam nadzieje,że jeszcze się spotkamy :D :!: :!: :!: :!:
Życzę miłego weekendu :D :D :D
http://e-kartki.net/kartki/big/109224198529.jpg
lol czyta, twojego posta i oczom nie wierze :shock: to troche sie do mnei odnosi hehe ale niezle przemyslenia i trafne do mnei tez dochodzi ze gdyby nie moj wielki wzrost i sila ktora mam nie byla bym w stanie pracowac tam gdzie pracuje i dawac sobie rade z 28 facetami nie liczac kolegow :lol: a tak serio zdaje sobie sprawe ze swojego wygladu hmm to moze moj wielki wzrost i sila tez ma plusy moze nie powinnam patrzec na to negatywnie az tak z twojego watka wynika ze nie a czy jest inaczej ? czasami ale mneij niz bylo ktos mi kiedys powiedział ze trzeba sie cieszyc z małych rzeczy i mial racje jest tyle takich prostych rzeczy ktore ciesza trzeba czerpac z zycia co sie da i tak wlasnie zamierzam zrobic "carpe diem " taka powinna byc dewiza kazdego :lol: zycze milego weekendu i gratuluje zrzucenia tylu kilogramow i wez nawet nie probuj sie poddawac bo cie znajde w wawie a wtedy nie recze za siebie :twisted: zycze milego weekendu i dalszych sukcesow buziole
Kath <głaszcze> ...
ja ogólnie nie widze narazie szans na swoja przyszłość w mniejszym rozmiarze ... moja psychika upada .. i to bardzo .. nie mam sily juz .. to zbyt długo trwa ... :|
dlatego powiedziałam sobie narazie , ze diecie mowie NIE ... wiem ,ze nic z tego nie wyjdzie dobrego ejsli chodz o wygl;ad etc .. ale moze mi psychika troche odpocznie .. nie wiem ...
widze, ze juz masz 75 kg .. brawo ... oby talk dalej
cium ;*
Wiesz Kasiu Twoje przemyślenia są strzałem w dziesiątkę. Będąc nastolatką nie byłam jakoś bardzo gruba. Trenowałam pływanie i byłam mocno umięśniona. Nie byłam chudym patyczakiem. Moi koledzy i koleżanki z podstawówki chodzili na imprezy, kombinowali kasę i wymyślali wymówki dla rodziców. Ja w tym czasie biegałam na trening i uczyłam sie języków. Czasami było mi żal, że oni maja tyle wolności, a ja dużo obowiązków. Dziś patrzę na to inaczej. Trzech moich kolegów zupełnie się stoczyło - pija i są na ciągłym haju. Nie wiedzą jaki jest dzień tygodnia. Dwie koleżanki maja dzieci. Wcześniej zaczeły, bo w wieku 17 lat - same były dziećmi. Drogo zapłaciły za czas imprez i zabawy. Z mojej podstwówkowej klasy ( było nas 32 osoby ) tylko połowa zdała maturę, a zaledwie kilka osób skończyło studia. Owszem mieli szaleńczą młodość, ale zapłacili za to wysoką cenę. Nadal przesiadują na ławce przed blokiem, nie maja pracy, są sfrustrowani i mają pretensje do świata. Nie oceniam ich. Nie uważam, że są gorsi, nie wywyższam się. Maja takie życie jakie wybrali.
Owszem może ja nie chodziłam do klubów, ale nie czuję żebym coś straciła. Skończyłam studia, mam dobrą pracę, sama się utrzymuje. Korzystałam z życia na studiach i robię to teraz. Mam pewność, że jeśli jakiś facet się ze mną spotykała to robił to bo byłam fajna, interesująca, a nie dla moich długich nóg. :lol: Nigdy nie brakowało mi znajomych i miałam pewność, że są to ludzie, którzy lubią mnie taka jaka jestem. Nawet teraz kiedy jestem mega gruba wiem kto jest prawdziwym przyjacielem.
Wiem, że sama zapracowałam na swoją nadwagę i nie będę zwalała swoich niepowodzeń na to, że jestem gruba. Straciłam kontrolę nad jedzeniem i mam to co mam, ale walczę z tym. Wierzę, że mi się uda.
I wierze, że tobie też się uda. Jesteś wartościowa, inteligentna osobą. Jesteś wrażliwa i uczuciowa. Lubię czytać te Twoje przemyślenia, bo pozwalają mi one zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad sobą. Zaglądaj tu jak najczęściej :)
pozdrawiam cieplutko
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...d72/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...3fe/weight.png
[/url]
Pozdrowienia od "Zawiszy" :D ...hehe a swoją drogą to jeszcze przed pół rokiem mogłam załapać się na rejs 10dniowy na tej właśnie łodzi 8) ...to było jeszcze przed tym nim mi studia życie pokrzyżowały :twisted: .
Walczysz mocno :wink: ?
hej!
Dziś obchodze swoje urodzinki, ale od jutra juz ryza i razem z Ewelinką dajemy czadu !! :)
Jeni
Lunko
Buniu
Hip
Rewolucjo
Grzbicio
dziękuję za wpisy i za to że zrozuiałyście sesn tego posta! pozdraweiam ! :*
W dniu urodzin życzę Ci; subtelnej niecierpliwości wiosny,
łagodnego wzrastania lata,cichej dojrzałości jesieni
i mądrosci dostojnej zimy. Wielu chwil radości,
aby każdy dzień był dla Ciebie niezapomnianą przygodą
i powodem do zadowolenia. Chciałabym aby nigdy nie zabrakło Ci CIEPŁA
i MIŁOŚCI najważniejszych osoób, w Twoim życiu.
Bądź zawsze szczęśliwa i wyrozumiała i aby nigdy nie opuszczał Cię dobry nastrój:)
http://e-kartki.net/kartki/big/114432996129.jpg
Zapomnialas dodac , ze Tym razem postaramy sie NIE ZAWALIC...
to juz niedlugo...:D
katharinkaa z okazji urodzinek składam ci megamaximalne życzenia,by się l spełniały twoje marzenia i te najbardziej skryte! :lol: :lol: Megamaxi
Spoznione nieco, ale szczere życzenia urodzinkowe przyjmij Kasiu i ode mnie :)
http://www.pocztakwiatowa.pl/img/pic...1525411461.jpg
Lunko
Księżniczko
MegaMaxi
Emkr
dzieuje baaardzo za życzenia !
u mnie ok
waga ani drgneła od zeszłego tygodnia co należy uznać za pełen sukces :) a od wtorku dieting ruszył pełną parą! tzn wczoraj był lekki polizg,ale dziś wszystko wyprostowane!
Pozatym sport też jest i nawet rzec by można że króluję w moim trubie dnia.
Jednakże u mnie zawsze pierwsze 2 tygodnie są wzorowe...a potem juzmi sił braknie :| Więc póki co sie nie martwię...i szukam sposobów aby nie martwić sie i za te kilanaście dni!
pozdrawiam!
Narazie nie martw sie na zapas :) Przemy do przodu...mamy za soba 2 jakze rewelacyjny dzien ;) prosze mi tu nie zrzedzic i nie myslec o przyszlosci bo jak narazie nie ma powodow do zarzutu...mam nadzieje ze jutro bedzie tak samo dobrze jak dzis ;)
Buziaczki :*
Głowa do góry Kati i do przodu! Jesteś bardzo dzielna!
Cześć Katarinko .Oczywiście słoneczko że Cie pamiętam :!: :!: :!: ale naprawdę bardzo mało czasu mam ostatnio ale od przyszłego tygodnia urlopik :D :D :D Przeczytałam Twoje przemyslenia i wiesz co w życiu właśnie bywa tak dziwnie ja w podstawówce i liceum nie byłam ani gruba ani chuda taka sobie chociaż bliżej grubaska.W liceum miałam świetnych ludzi którzy jakoś nie specjalnie przywiązywali wagę do mojej wagi :wink: :wink: albo poprostu byłam taka fajna :oops: :wink: :wink: :wink: .W podstawówce było troche gorzej bo tam były dwa światy jeden imprezowy w ostatnich kalsach i szpanerski i jeden tych właśnie grubszych i takich bardziej surowo wychowywanych osób jak ja .Ale powiem Ci że największą radość miałam jak dziewczyna która kiedyś była szczuplejsza fajniejsza piekniejsza w moim młodzieńczym mniemaniu spotakała mnie (mieszkałyśmy i mieszkamy prawie na jednym osiedlu) i stwierdziła że bardzo fajnie wręcz użyła okreslenia że ślicznie wyglądam.I teraz tak ja przytyłam ale niewiele - ona bardzo , ja mam fantastycznego męża - ona jest sama bo jak twierdzi ludzie to dziwaki które nie akceptuja grubych ( nie tak dawno to ona ich nie akceptowała) a faceci to juz wogóle .Jestesmy duzo starsze i na pewne rzeczy patrzymy inaczej ja mam masę znajomych chudziutkich i grubiutkich i takich w sam raz ale są moimi znajomymi dlatego że są fantastycznymi ludźmi a nie z powodu wyglądu. I popieram wiele zdan rewolucji ja także jestem samodzielna po studiach i myślę że bardziej zorganizowana i jak spotykam w katowicach na ulicy tam jest takie zbiorowisko narkomanów kolegę ze szkoły za którym wszystkie chude oczywiście na głos a grube pocichutku piszczały i z opowiadan wiem że stoczył sie przez własną głupotę to jest mi przykro , ale w życiu sprawdza się stwierdzenie oliwa nie żywa ale zawsze prędzej czy później sprawiedliwa.
A dietka znowu wystartuje pełna parą więc bardzo prosze nie zniechecaj sie bo ja gdzieś tam ciągle mam chwile słabości ale jakoś idę pomalutku do przodu.
Serdecznie Cię pozdrawiam trzymam mocno kciuczki za lepsze samopoczucie no i oczywiście dietkowanie. :D :D :D
Katarinko i jeszcze spóźnione ale bardzo bardzo szczere życzenia dużo zdrówka , radości miłości i spełnienia wszystkich wszystkich marzeń.
Dużo buziaczków i jeszcze raz wszystkiego naj naj naj. :D :D :D
Hi Kath, Twoje przemyslenia tak bardzo pasują do moich mysli kłębiących mi się gdzieś tam po głowie. :? Ostatnio brakuje mi motywacji i zaczynam się zastanawiąc, co zrobić, aby znaleźć w sobie silny bodziec do dietkowania. Propozycja siódemeczki bardzo mi odpowiada, cholernie mi odpowiada, tym bardziej, że poprzednio właśnie na niej poległam. Teraz chyba czeka mnie najgorsza praca, początkowy entuzjazm wyblakł, chęci stały się słabsze, a myśli głupawkowe silniejsze. Ale nie ma co, trzeba szybciorem wziąć się w garść, aby nie przespać kolejnej szansy, którą przecież sama sobie stworzyłam. Z ogromną radością wezmę od Ciebie siódemeczkę, będę zaszczycona jeśli mi ją podarujesz, tym bardziej, że patrząc na Twój suwaczek aż się ślinię, aby mój kiedyś tak wyglądał. Buziolce ogromne Ci podsyłam, właśnie za te ostatnie wpiski na Twoim wąteczku, bardzo mi pomogłaś, dziękuję. :P I jeszcze podsyłam serdeczne życzenia z okazji Twojego święta, spóxnione, lecz bardzo bardzo szczere. :P Trzymaj się maleńka! :P
Witaj Kath:)
Ja jestem dzielna i wytrwała więc postanowiłam przeczytać cały Twój wątek od początku do końca (!)
Na razie jestem na stronie 62 ;).
A czemu tak? A bo zaintrygował mnie tytuł (ten o Rubensie) bo widzisz, ja mam takie zboczenie zawodowe (studiuje historię sztuki) więc chciałam sprawdzić ile trzeba ważyć, żeby namalował tego kogoś Rubens;). Jak narazie brak wniosków :lol:
ile masz wzrostu??
Kasiu kochana!!!!!!!!!!!!!!!!
Czyżbyś była zdominowana :?: :wink:
Należy Ci sie klaps na goły tyłek,zwlaszcza że miałaś jedyną niepowtarzalna okazję spotkać sie z boską Bike :wink:
Żeby nam to było po raz ostatni :twisted: :twisted: :!:
Pozdrawiam :)
Fajnie, też bym chciała się z jakimś fforumowiczem spotkać :(
Miłego weekendu Kasiu :D :!:
Juz wcale do mnie nie zaglądasz :cry: :!:
pozdrawiam bardzo serdecznie i życze wszystkiego dobrego z okazji urodzinek :):):):)
Pozdrawiam i życze miłej niedzieli!!!
kati bardzo i zupełnie szczerze żałuję, że się w piątek nie spotkałyśmy, bo liczyłam, że w końcu się uda... i uwierz, że nie są to puste słowa!
poza tym dopiero teraz dogrzebałam się do informacji, że miałaś urodziny, więc składam spóźnione życzenia urodzinowe :) :oops: :oops: :oops:
poza tym a propos posta o pozytywnych stronach odchudzania - ja mam takie przemyślenia a propos wszystkich "trudnych" rzeczy, jakie wydarzyły się w moim zyciu a było ich trochę. z jednej strony oczywiście byłoby łatwiej gdyby ich nie było, ale z drugiej byłabym właśnie zupełnie innym człowiekiem i bardzo wielu rzeczy zwyczajnie nie potrafiłabym zrozumieć.
a ja napiszę tylko :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: i Ty doskonale wiesz dlaczego...
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...d72/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...3fe/weight.png
Przesyłam tu pare niskokalorycznych truskawek, które niestety, ale się dawno skończyły :(
http://strawberry.ifas.ufl.edu/breed...0quart%203.jpg
A gdzież ciebie znowu wywiało :? ? Pozdrowienia od Grzybowej 8)
I like you, I need you :? . Żyjesz jeszcze Kath :D ?
Kath, po pierwsze przepraszam, że przegapiłam Twoje urodzinki i przesyłam Ci baaaardzo spóźnione życzenia, by kolejny rok Twojego życia przyniósł Ci wiele radości, szczęścia i satysfakcji. :)
Po drugie, gdzie Ty się podziewasz??? :x
A po trzecie - poczytałam to, co piszesz o kilkutygodniowych okresach, gdy jesteś pełna zapału, dużo ćwiczysz, trzymasz dietę, przeplatanych okresami, gdy zapał "siada"... i tak sobie myślę, że moze to jest i trudniejsza i dłuższa droga, ale Twój suwak jasno wskazuje na to, że w sumie jednak prowadzi we właściwym kierunku, bo te "kroczki w tył" są mniejsze od "kroczków do przodu". :)
Uściski :)
Kath- mam nadzieję, że Cię nie wystraszyłam i nie uciekasz z wątku skoro ja tu jestem ;).
Nie no żartuje, mam nadzieję, że się w końcu pojawisz :)
Moc buziaków przesyłam na nowy tydzień :)
Witaj .Mam nadzieję że nie zniknełaś na długo i że teraz Ty bedziesz mnie jeszce pamietac :wink: :wink: Serdecznie Cie pozdrawiam trzymam kciuczki za dietkowanie.I czekam aż sie ponownie pojawisz oby jak najszybciej.