-
Hipcia, do odchudzania marsz !!!
A więc przyszedł i czas na mnie
Skoro ma sie rozmiary i wagę hipci, to trzeba sie za siebie wziąc, tym bardziej, że sporo imprez w tym roku mi sie szykuje i chce wyglądac jak człowiek-tzn chce sie ładnie i modnie ubrać, bo w większych rozmiarach, to same "babcyne" (jak mawia moja mama) ciuchy
Nota bene, nie rozumiem dlaczego, czy skoro już ktoś jest gruby, to nie może się ładnie i modnie ubrac, musi od razu nosić kiecki w kwiatki na gumce
No, ale do rzeczy (nie zaczyna sie zdania od no hi hi). Jestem gruba, odkąd pamiętam miałam problemy z wagą
Oczywiscie głównym winowajcą jest mój apetyt i miłość do słodyczy oraz chlebusia, także słomiany zapał do aktywności fizycznej, ale po drodze gdzies tam jeszcze na schody napotykałam typu-kilkumiesieczne unieruchomienie po wypadku,wielomiesieczne leczenie sterydami i hormonami, dwie ciąże- z zatruciem ciązowym, przy którym sie puchnie i nabiera wody, stres, ktory zajadam jedzeniem itp
Właśnie-ja lubie jeśc, jedzenie jest moim pocieszycielem, lekiem na całe zło
Nie jest tak, ze lubie jesc byle co, byleby tylko miec zapchany żoładek-o nie nie, jestem smakoszem, mam swoje danka ulubione, swoje cukierki ukochane, chlebus, cole itd. Czyli generalnie jak nie mam w domu czegoś co lubie, to nie jem-np nieświeży chleb-może nie istnieć, ale jak mi sie strasznie zachce, to mogłabym w nocy o pólnocy pedzić do sklepu po ulubioną rzecz
Długo nie jadlam sniadan, dopiero w liceum sie nauczylam, okupiłam to (znaczy brak sniadan) początkiem choroby wrzodowej, ktora dopadla mnie w wieku 17 lat i od tamtej pory mam ciągłe problemy z żołądkiem-nie służa mu tez moje coraz to inne diety, nieregularne odzywianie, stres, podjadanie i miłośc do wieczornego jedzenia-niestety-moglabym pol dnia nie jeśc, ale wieczorem uwielbiam.
Oczywiscie całe życie z tym walcze, ciagle mam niedosyt jedzenia, ciagle z burczeniem w brzuchu chodze spac, albo najadam sie i ide spac z poczuciem winy, a rano wstaje jak na kacu.
Mam za sobą wiele diet, sukcesow też-a jakże-nawet spektakularnych-17 kg zrzuconych po pierwszym dziecku, cialo wymodelowane codziennym callaneticsem-cóż z tego, jak po latach znowu wszystko wróciło
Dobija mnie, ze zeby miec figure, wage w jakiej dobrze sie czuje, musze sie cały czas pilnowac, małe odstepstwa-i juz waga 1-2 kg do góry, a to powoduje nerwy, załamanie i czesto-gęsto niestety, zamiast zwalczyc te malenkie 2 kg, to zajadam zal, rozczarowanie, kilosów przybywa-w koncu kiedy jest ich o wiele wiecej niz przed dietą, zaczynam od nowa walke i takie błedne koło zataczam od lat.
Ilez to ja razy sie juz odchudzalam od poniedzialku, od po świętach, przed wakacjami itd
Owszem-chudlam, ale niestety nigdy nie utrzymalam wagi-smiem twierdzić, ze jest to trudniejsze, niż samo odchudzanie
Od stycznia tego roku zaczęłam walke-wyjsciowa waga....98
(9 m-cy po porodzie)
Wyglądalam i czułam sie strasznie , zaczelam walke od wykupienia karnetu na fitness i...po raz pierwszy zajęcia spodobały mi sie-a aktywnosc fizyczna zawsze u mnie kulała niestety -a wiec staram sie chodzic regularnie-zazwyczaj 2x w tygodniu, choć zdarza sie częsciej , dołączylam diete-tym razem MŻ i mniej wiecj 1000-1500 kcal i waga ruszyła-choć bardzo opornie. Kilka kg spadlo, potem wystarczylo kilka dni zapomnienia, imprezy rodzinne i znowu cos wróciło -ale nie poddaje sie, postanowilam sie obnażyc , spisywac przy świadkach wszystko co jem, co spalam, zapisywac swoje osiagniecia czy upadki-i mam nadzieje, ze przy pomocy tego forum, może dobrych, sprawdzonych rad od tych, ktorym sie udalo, czasem ochrzanu za odstepstwa od diety, czytając o osiągnięciach innych-bede miała siłe przejsc znowu przez mękę i udowodnić sobie i innym, ze tym razem mi sie uda
Musze sobie powtarzać to jak mantre
poza tym jak sie załamię-to bedzie mi wstyd przed forumowiczami-i może jakoś wytrzymam.
Troche tylko dobija mnie świadomość, ze jestem tu jedną z najgrubszych, aż głupio mi było umiescić suwak z wagą -ale co tam, pierdziele, gorzej by było jakbym nie chciała nic z tym zrobić
No to hipcia rusza do boju, trzymajcie kciuki, ja za Was też
Dzisiejsze żarełko (niestety przesada była )
acha, nie chce stosowac konkretnej diety, bo nie cierpie miec narzucanegoz gory jedzenia, lubie zjesc to, na co w danej chwili mam ochote, czesto wlasnie rezygnowałam z diety z tego powodu. Mam zamiar tez pozwalac sobie na male grzeszki-po to tylko zeby sie nie zmiechcecic i nie zarzucic odchudzania-zawsze jednak bede liczyc kcal, nie moge przekroczyc w krytycznym momencie 1500 kcal, oczywiscie chcialabym jesc nie wiecej niz 1000 kcal, ale gotując dla rodzinki, robiąc zakupy, mając na widoku slodycze domownikow-ciezko mi bedzie -czyli jesli zdecyduje sie zjesc np prince polo czy moje ukochane cukierki michaszki-to nie bedzie oznaczalo konca diety, wszystko bede zliczac solennie
Dobra, pisze co zjadlam, bo juz padam na pysio,a tu moja córcia na pewno zrobi mi pobudke 0 5-6 -a propos-za mało snu mam-i wielokrotnie czytałam, ze to nie sprzyja chudnieciu, co wieczor obiecuje sobie, ze pojde spac o 23 i...rzadko kiedy mi sie to zdarza niestety.
Śniadanie
dwie kromki chleba żytniego pytlowego z pomidorem
kawa z mlekiem i łyżeczką cukru
Drugie sniadanie
jogurt danone naturalny z ziarnami
obiad -niestety za duzo kcal
rosół z makaronem-mały talerz
jeden ziemniak, mały kotlet schabowy
surówka z kapsuty pekińskiej, marchewki, selera, jablka z łyzka oliwy
podwieczorek -masakra
4 cukierki czekoladowe
ciastko owsiane
kawa z mlekiem i cukrem
kolacja
jabłko
razem ok 1500 kcal
ćwiczyłam na stepie 45 min-a wiec troche spaliłam
No to wyspowiadana
i wiecie co mnie cieszy -ze juz niedlugo rano-i zjem sniadanko -tak naprawde to mnie to nie cieszy, bo to oznacza, ze mysle tylko o jedzeniu , ech, moze mnie ktoś zahipnotyzuje, zaczaruje, odmieni, chcialabym, jesc dlatego, ze jestem glodna,a nie dlatego, ze lubie
dobranoc
-
Nie jesteś sama - też myślę o jedzeniu na okrągło. A jak się odchudzam to już w ogóle o niczym innym nie potrafię rozmawiać. Tylko jedzenie i jedzenie i zakupy jedzeniowe i przepisy... no i czasem ćwiczenia. Ale inne tematy stają się wtedy dla mnie nudne :P
Trzymam kciuki, za schudnięcie i za utrzymanie tego - też walczę nie po raz pierwszy i poprzednio dopadało mnie jojo
Trzymaj się, dobrej nocy!
Hashimoto, insulinooporność, depresja no i nadwaga - czyli walka każdego dnia
>>>> zapraszam do mnie <<<<
-
witaj
ja tez ciagle myślę o jedzeniu, i miewałam ostatnio dni albo ścisłej diety albo totalnego obżarstwa
zaczęłam teraz uczyć się jeść, normalnie mało i jak jestem głodna, zero liczenia kalorii bo mam dość, chcę mało i zdrowo jeść
najważnieszje że chcesz coś z tym zrobić, tu ludzie chudną ogromne kilogramy więc i Tobie się uda, wsparcia tu znajdziesz i pomocy tyle tylko będzie potrzeba, Ty musisz dorucić trochę silnej woli a sukces murowany
powodzenia
-
Trzymam kciuki za udane dietkowanie
-
Witaj
Przeczytałam twojego posta i jakoś tak bardzo chciałam Ci odpisać i dac kilka rad...
Nie chcę się wymądrzac oczywiście, ale ostatnio czytałam książkę Cezarego Żaka o jego odchudzaniu. Ja nie znalazłam tam wielu wskazówek, ale myślę, że dla Ciebie mogłaby byc pomocna. On stosował dietę ok 1600 kcal ta, aby nie odmawiac sobie ulubionych potraw.
W tej książce nie ma konkretnej diety, są wskazówki jak poradzić sobie ze swoimi nawykami i pokusami. Jeśli tylko masz do niej jakiś dostęp to polecam
Co do obsesyjnego myślenia o jedzeniu tez tak mam Jem pierwszy posiłek i już myślę co będzie na nastęny. Ostatnio radzę sobie z tym zajmując się czymś innym. Przyjęłam nawet taką zasadę, że jeśli zaczynam o rozmyślać o jedzeniu biorę się do ksiązek. Ty możesz w takich chwilach poćwiczyć 15 minut, poczytać książkę czy posprzątać w domu. To niezły sposób do mobilizacji
Chciałam też napisać Ci, że te dni obarstwa zdarzają się każdemu Ważne, żeby potem nastepnego dnia a najlepiej od razu jak opanujesz obżarstow powrócić do diety. Wtedy waga nie powinna rozsnąć
Poza tym spodobała mi się zasada, którą kiedys usłyszałam - żeby siety przestrrzegać w 80%. Wtedy 20% pozostaje na Twoje zachcianki i pokusy No i chyba nie powinnaś odmawiac sobie ulubionego jedzenia. Bo potem będą napady...
Jedz to co lubisz, ograniczaj jedynie ilość
Początki są zawsze trudne... Ale z czasem zaczynasz się przyzwyczajać do prodóktów, które jesz na diecie. Nawet mnie zdziwiło ile jest pysznych rzeczy, które wcale nie są kaloryczne
Trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki No i przepraszam, że tak strasznie się rozpisałam, ale coś mnie tknęło i bardzo chciałam Ci jakoś pomóc
:* Trzymaj się cieplutko i bądź dzielna
-
Witam z rana, bardzo dziekuję za wpisy, dobre słowa i rady
Postaram sie wpaść też do Waszych pamietniczkow, ale z czasem u mnie kiepsko, mam roczną córeczkę i zajęc mi nie brakuje, a i o nudzie nie ma mowy , jedyna pułapka to taka, ze jestem na urlopie wychowawczym, a więc jak sie to mówi-siedze w domu i do kuchni za blisko, oj za blizko
Klajdusia-za długość posta nie przepraszaj, to moze mnie tylko cieszyć
Podobało mi sie to, co napisałaś-hi hi, miód na serce , albo bardziej żołądek, żarłoka
A tak serio, to właśnie o to mi chodzi, jesli bede miala ochote nacukierka, to go zjem, bo wiem, ze w przeciwnym razie najdalej za kilka dni rzuce sie na nie i zjem nie jednego, ale od razu ze 30 dag , bede zla, wkurzona, rzuce diete, pociesze sie znou dobrym żarełkiem i dupa blada, a tak uciesze bóla tym cukierkiem, skrupulatnie go policze i po prostu danego dnia bede staarala sie mimo wszystko nie przekroczyc 1000-1500 kcal.
W sobote ogladalam program na 2 o grubych dzieciach i był tam przeprowadzony experyment. Dzieci dostaly ciasteczka, na stole stal jeszcze sloj z cisteczkami o takim samym smaku, tylko in nym ksztalcie-i te byly zabronione. Po kilku minutach, dzieciom pozwolono poczestowac sie tymi cisteczkami-i co sie okazalo, wiekszosc dzieci stwierdzila, ze te ciasteczka ze słoja były smaczniejsze (a były takie same jak te, ktore mogły jesc) i zjadly ich o wiele wiecej niz tych dozwolonych. A wiec wniosek jest taki, ze to co zakazane, smauje nam o wiele lepiej i zjadamy tego o wiele za duzo. Do czego doszli w programie, ze zakazami daleko sie nei zajdzie, nalezy dziecku pozolic zjesc slodycze jesli je bardzo lubi, ale w ograniczonej ilosci, i przede wszystkim nei zamaist glownego posłku. Co sie dzieje kiedy zakazujemy? Dzieci rzucają sie na to jedzenie i pałaszuja niebotyczne ilości.
Hmmm, tak samo jest ze mną i
No i tak tu rozważając zjadlam 3 kęsy drożdzowkiz serem, ktorej nie mogla juz zjesc moja starsza corka-akurat jest w domu, bo zlapala ją angina i paraduje przede mną a to z prince polo, a to z buleczka, bananem itd.
Jednym musze sie pochwalic-mianowicie mając na uwadze moje problemy z otyłoscia, od najmlodszych lat staram sie uczyc prawidlowego zywienia moją corke. Zjada 3 glowne posilki dziennie, nie pozwalam jej opychac sie slodyczami, ma wyznaczoną ilosc slodyczy, ktora moze zjesc, obowiazkowo kazdego dnia musi zjesc warzywa i owoce, a chipsy je tylko raz w tygodniu i czasem od wielkiego dzwonu-np jak dziadek jej kupi.
Póki co jest szczupła (ma 9 lat), ale za slodyczami jest, dlatego musze jej ograniczac. Pewnie ma to po mnie-i w genach, i przyklad taki jej dałam niechlubny
Na szczęscie jest bardzo aktywna fizycznie-m.in chodzi na tenis, taniec towarzyski, gimnastyke korekcyjna, jezdzi na rolkach-moje leza u tesciow, moze warto sie z nimi przeprosic
Poza tym lubi cwiczyc i czesto mi towarzyszy w cwiczeniach w domu.
inezza-czyli kcal nie liczysz? To mniej wiecej na oko wiesz ile zjadlas, czy stosujesz jakąs konkretną diete?
rejazz-trzymam kciuki aby tym razem efektu jojo nie bylo.
myoverweight-trzymam kciuki rownież
Czas zabrac sie za cos w domku, mała śpi, jedyna okazja by posprzatać, prasowanie czeka od soboty ,a mnie sie nie chce, poczytałabym książke, tak malo czasu mam na ta przyjemnosc ostatnio. Niestety net sporo mi zżera czasu, ale mam nadzieje, ze to nie jest czas zmarnowany
No i czekam na siotre, tak mnie dopingowala do załozenia pamiętnika, a jeszcze mi sie nie wpisala
pewnie na zajęciach
Dzis musze znowu sama poćwiczyc, fitnes nie wypali, mąz wyjeżdza, nie ma kto zostac z dziecmi
miłego dnia zycze
-
Witam Cie serdecznie.
Milo ze jestes z nami...
Czytajac to co pisalas,po czesci pisalas o mnie...Od kiedy pamietam bylam grubaskiem, tylam,chudlam. Raz udalo mi sie schudnac pieknie,( dzieki temu forum),ale po kilku miesiachc waga wrocila...Dzisiaj znowu walcze i wiem ze sie uda!!. Forum bardzo pomaga,zwlaszcza osobki ktore sie na nim udzielaja.Zreszta co ja bede Ci pisac-sama sie o tym przekonasz...
Dobrze ze sie wzielas za siebie i nie chcesz juz tyc.Gratuluje zrzuconych kg.
Bardzo rozsadnie robisz z corka...uczysz ja zdrowego odzywiania.
Trzymaj sie dzielnie.
Powodzonka.
Pozdrawiam.
Tusiaczek.
-
Hej siostrzyczko, już jestem i się wpisuję ciesze się bardzo, że w końcu założyłaś pamiętnik, na pewno będzie nam raźniej w kupie, ja już sie przekonałam, jak bardzo forum pomaga, wciąga, jest balsamem na dusze i motywatorem do dalszych ćwiczeń.
Ech, wiesz, na forum to tak łatwiej napisać, niż powiedziec w twarz, znaczy przyznac się do czegoś a przypomniało mi się przez tę opowieść o zakazanym. Wiesz, że miałam zwyczaj chomikowania żarełka za łózkiem? Żebyś Ty ani mama się nie dowiedziała, ze podjadam i wkońcu sama się wydałam i już nie chomikuję
To teraz już tak zupełnie jedziemy na jednym wózku - obie sie odchudzamy, wyznałyśmy grzecznie nasza wagę, grzechy, pozostaje teraz tylko schudnąć moze jeszcze naszą kolejną siostrę tu zaciągniemy, co??
Trzymaj się mocno, przyjade Cię jutro sprawdzić, tylko nie zostawiaj na wierzchu słodyczy, bo coś mam ochotę dozwolony jogurcik albo niskokaloryczny obiadek (ale wymagania ). Buziaczki!
-
Ostatnio jestem tak zmęczona, ze padam wieczorami,a kiedyś mogłam siedziec do późnej nocy. Wczoraj wlasnie nie dośc, ze padłam, to jeszcze mialam koszmarną wpadke jedzeniową .
Wieczorem, moja starsza corcia poprosila mnie bym sie z nia na chwile położyła, chwila skończyła sie ok 1,5 godzinnym spaniem w jej łózku, a jak sie obudzialam, to nie wiem jak to wytłumaczyc , le jak narkoman, jak w amoku polecialam szukac czegoś słodkiego. znalazlam prince -polo i doslownie na 3 razy go mialam, tak szybko zjadlam -po czym poszlam spac -juz bym jakos przeboalal to, ale gdyby bylo o rozsądnej godzinie, a nie o 23 -ale dopiero rano zdalam soebie sprawe z tego co zrobiłam, nie wiem czy ktos z Was tak mial. Często tak mialam w ciazy, nawet przy lozku maialm sok lub kostke gorzkiej czekolady, bo czasem az slabo m isie robilo i organizm wolal o cukier, no ale to byla ciaza i wiele mozna bylo wytlumaczyc, a wczoraj??? Moze pełnią sobie to usprawiedliwie -a tak na serio, to bardzo zle mi z tym, no coz, wpadka byla, ale nie zalamuje sie, walcze dalej.
Wczorajszy jadłospis
sniadanie-bułka wieloziarnista z bialym serkiem i papryką-ok 300kcal
drugie sniadanie-3 kęsy drożdzówki z serem (ale licze jak połowe bułki)
kawa z mlekiem i łyzeczką cukru-ok 215kcal
obiad-pół talerza rosołu z makaronem, ok 20 dag gotowanego kurczaka-ok 350 kcal
podwieczorek-dwa ciastka owsiane,kawa z mlekiem i cukrem, mała bułka pełnoziarnista (bez dodatkow), jablko- ok 350 kcal
kolacja-sałatka grecka (pomidory, papryka, sałata, kilka oliwek, ser feta (ok 8 dag) lyzka oliwy, ziola prowansalskie-ok 350 kcal
no i wpadka wieczorna-prince polo
210kcal
w sumie-1475
a w ogole to wkurza mnie liczenie kcal, to dzielenie, wazenie-i wcale nie wiem czy dobrze licze i czy nie oszukuje-nieswiadomie -ale raczej staram sie zaokrąglac i nawet zawyżac niż zanizac kaloryczność produktów.
aktywnośc fizyczna
tylko szybki marsz-za to ok 1,5 godziny i w trudnym terenie, pchając ciezki wózek-225 kcal
mało -ale spalilam pewnie wiecej kcal w ciagu dnia, nie chce mis ie wliczac takiej codziennej krzątaniny typu-zakupy, gotowanie, opieka nad dzieckiem,prasowanie itd
ogólnie-dzień średni ,a tu święta sie zbliżają i wiem, ze diety nie będzie. Tzn bede starala sdie ograniczac, ale na pewno nie odmowie sobie ciasta czy salatki-w wogole nie mailabym radosci ze swiat-poza tym tyle spedze czasu w kuchni na przygotowaniach swiatecznych-nie spsob bedzie sie oprzec niestety-nie mam dobrego duszka, ktory za mnie to zrobi,a tak w ogole-to ja uwielbiam to gotowanie i pieczenie świąteczne, wtedy czuje atmosfere swiąt, a i domownicy uwielbiaja kiedy w domu pachnie cistem-nie moge im tego odmowic. Jakos przezyje, bede starala sie z kolei duuuzo cwiczyc i chodzic na spacery. Jeden plus bedzie, ze nie jedziemy do rodziny,a wiec biesiadowania przy stole nie bedzie-moze jak sietak narobie w kuchni, nawdycham, naprobuje-to mniej zjem, tak zazwyczaj miewam-o ilez wiecj sie zjada siedząc przy stole i miło gawędząc z rodzinką.
-
No wpadka, ale żeby mi to było ostatni raz! No chyba, że mnie też poczęstujesz dzis już sobie poćwiczysz, spalisza duuuużo kalorii i będzie super
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki