-
hej
tak tak woda przyjacielem czlowieka na diecie polecam
zobaczysz z dnia na dzien, bedzie coraz lepiej i bedziesz sie czula lzejsza , bo organizm bedzie sie oczyszczal, przynajmniej tak u mnei bylo, ze na pocztaklu (teraz tez) diety czulam sie lepiej, mialam wiecej energii i w ogole, pewnie dlatego, ze rzerzucilam sie na lekkie jedzenie
trzymam mocno kciuki, aby dzisiejszyy dzien nie przekroczyl limitu kcal
pozdrawiam
karola :P
-
Dziękuje wam dziewczyny za wsparcie miło wiedzieć, że nie jest się osamotnionym w walce z własnymi słabościami. A taka chyba jest najtrudniejsza.
Dzisiaj trzeci dzień dietkowania. Trzymam się 1000 kcal. Piję wodę niegazowaną, ale z oporami, bo jakoś mi nie wchodzi. Wieczorkami trochę ćwiczę, ale na razie po kilkanaście minut. Zero kondycji, ale mam nadzieje, że z dnia na dzień będzie lepiej i tłuszczyk zacznie zamieniać się na mięśnie a reszta zniknie Jutro idziemy w gości, ale myślę, że na tym etapie nic mnie nie skusi (no może winko, ale półwytrawne). Kryzysu spodziewam się za 2 tygodnie, zazwyczaj tak bywało. Wierzę jednak, że z wami przetrwam wszystko
początek zmagań:
10.05.2007 przerwa na dzidziusia
:
XI.2007 - VII.2008
waga startowa
111,70 kg max waga w życiu
115,00 kg (2007 rok) mój cel:
65 kg (osiągnięty 18.06.2010)
-
Witaj Marg
Kochaniutka - 5 posiłków dziennie i ani jednego mniej
- 1000 kcal i ani jednej kcal mniej
- ruch, ruch, ruch
- bez podjadnia
I wszystko będzie jak trzeba
A oprócz tego - też jestem mamą od trzech lat , też zawsze ważyłam więcej niż chciałam i też postanowiłam, że z tym koniec . A, i mam 29 lat (już prawie 30 )
Trzymam kciuki
-
Hej, widzę, że mamy tyle samo wzrostu, a i waga podobna. Będę do Ciebie zaglądała - życzę powodzenia. ;-)
-
no i dzisiaj troche zaszalałam
niestety imprezy nie sprzyjają dietkowaniu, ale z moich obliczeń nie przekroczyłam 1300 kcal, więc mam nadzieje, że wszystko będzie OK
nie obeszło się bez winka, małego kawałka sernika na zimno (z serków homogenizowanych) i 2 bombonierkowych czekoladek (które defakto dostałam w prezencie, wiec głupio było nic nie zjeść) ale pokus było wiele, na szczęscie się im oparłam. Tak czy inaczej dieta w toku Teraz lecę poćwiczyć, trzeba troche spalić
początek zmagań:
10.05.2007 przerwa na dzidziusia
:
XI.2007 - VII.2008
waga startowa
111,70 kg max waga w życiu
115,00 kg (2007 rok) mój cel:
65 kg (osiągnięty 18.06.2010)
-
Witaj, trzymam kciuki, coby zapał był nieustanny
Nie dawaj się i nie ważne że upadasz, podjadasz itd.. ważne, że się nie dajesz i idziesz dalej walczyć... Trzymaj się w nowym tygodniu, pozdrawiam
Aga
-
Ten tydzień nie zaczyna się rewelacyjnie. Dzisiaj jadę do siostry a jutro ja mam gości. Muszę na jutro wymyśleć coś dietetycznego do jedzenia
W domu nie mam na razie problemów z dietkowaniem, bo mąż wyjechał i wraca dopiero za 2 miesiące. Muszę tylko pilnować, żeby zawsze mieć coś w lodówce co można jeść bez konsekwencji
początek zmagań:
10.05.2007 przerwa na dzidziusia
:
XI.2007 - VII.2008
waga startowa
111,70 kg max waga w życiu
115,00 kg (2007 rok) mój cel:
65 kg (osiągnięty 18.06.2010)
-
No to super. Tylko się cieszyć Mąż przyjedzie, to Cię nie pozna
-
dzień 6
na razie idzie OK
Dzisiaj mam gości, ale na krótko, wiec szaleństw nie planuje. Sałatka kalafiorowa i jakieś ciastka (oczywiście tego drugiego nie ruszę). No i oczywiście winko (będę się oszczędzać )
przeglądałam wczoraj wieczorem trochę forum i zauważyłam, że dużo jest osób z dietkowymi sukcesami , niektórzy to prawdziwi weterani , ale też dużo takich, które po jakimś czasie tracą zapał i silną wolę i rezygnują
Do tej pory zawsze sama byłam ze swoimi problemami i raczej nie bardzo mogłam liczyć na zrozumienie rodziny, czy otoczenia. Teraz mam "WAS" Obiecałam, że będę zaglądać tu codziennie, bo jakby nie patrzeć to jest to duże wsparcie (nawet, jeżeli tylko wirtualne )
początek zmagań:
10.05.2007 przerwa na dzidziusia
:
XI.2007 - VII.2008
waga startowa
111,70 kg max waga w życiu
115,00 kg (2007 rok) mój cel:
65 kg (osiągnięty 18.06.2010)
-
Dzień 7
mam wrażenie, że czas strasznie spowolnił chyba dietkowanie daje mi się we znaki, moje soki witalne chyba gdzieś wyparowały. Ciężko mi rano rozkręcić a w ciągu dnia mam spowolnione ruchy i myślenie. Czuję się jakbym przerzuciła tonę węgla. Może to przez pogodę a może mój organizm zaczął odczuwać pierwsze skutki diety.
Czy można żyć z dietą ciągle o niej nie myśleć? Mam wrażenie, że ciągle myślę o jedzeniu
początek zmagań:
10.05.2007 przerwa na dzidziusia
:
XI.2007 - VII.2008
waga startowa
111,70 kg max waga w życiu
115,00 kg (2007 rok) mój cel:
65 kg (osiągnięty 18.06.2010)
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki