Strona 7 z 49 PierwszyPierwszy ... 5 6 7 8 9 17 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 61 do 70 z 490

Wątek: Waterloo. Ciekawostki z dietetyki str. 7

  1. #61
    tsunami jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    23-07-2007
    Mieszka w
    Poznań
    Posty
    1

    Domyślnie

    Saskia Dziękuję za pochwały co do dystansu na rowerze, ale wierz mi - sporo zadyszek i potu mnie to kosztuje. Najlepiej się czuję po 15 km bo 21 to już masakra, duszę się niemal hehe. Ale powiem Ci na pocieszenie, że z każdym tygodniem mam więcej siły w nogach i juz mnie nie bolą. Włączam mo3 syna i jadę Czuję wtedy moc Pozdrawiam!

  2. #62
    Awatar saskia
    saskia jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-06-2007
    Posty
    126

    Domyślnie Artykuł za "Wprost"

    Znalazłam kilka ciekawych artykułów. Nie chcę robić konkurecji Alkowi, ale może ktoś skorzysta. Jeśli się zgodzi, można przekleić do jego wątku, bo tam jest kompendium wiedzy i więcej osób trafi.
    Diety: Strażnicy nadwagi odchudzanie grozi otyłością!

    Która spośród popularnych diet odchudzających jest najskuteczniejsza - dieta Atkinsa, dr. Ornisha, Strażników Wagi (Weight Watchers), a może coraz częściej stosowana dieta Zone? - Nieważne, którą z nich wybierzemy. Wszystkie są równie mało przydatne! - powiedział "Wprost" dr Michael Dansinger z Tufts-New England Medical Center, główny autor badań niezależnych od firm i organizacji promujących różne style odżywiania.

    Skuteczne odchudzanie oznacza zmniejszenie wagi ciała o 10 proc. w ciągu pół roku i utrzymanie tego rezultatu przez następne miesiące. Niestety, taki efekt udaje się osiągnąć jedynie co dziesiątej osobie stosującej jakąkolwiek dietę. Jedna czwarta traci tylko 5 proc. wagi, a pozostali - wcale. Nic dziwnego, że nadwaga przybrała już rozmiary epidemii - Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że problem dotyczy ponad miliarda dorosłych na świecie! Na dodatek popularne diety zamiast zapobiec gwałtownie narastającej epidemii chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca i miażdżyca serca, jeszcze bardziej ją napędziły.

    Rak dietetyczny

    W niezależnych badaniach najgorzej wypadły diety drastycznie ograniczające spożycie węglowodanów na rzecz białka i tłuszczu, takie jak dieta Atkinsa lub popularna w Polsce dieta Kwaśniewskiego. Dietę Atkinsa wypróbowało już 20 proc. mieszkańców USA, ale aż połowa z nich nie była w stanie stosować jej dłużej niż kilka miesięcy. Przykładem jest Amerykanin Ron Glasgow, który po 11 miesiącach schudł z 191 kg do 149 kg, mimo że nie biegał po parku ani nie pocił się w siłowni. Odmawiał sobie jedynie węglowodanów - nie jadł ziemniaków, ryżu ani słodyczy. Bez ograniczeń objadał się natomiast polewaną sosem wołowiną i wieprzowiną oraz serami i jajecznicą. Jedynie na śniadania serwował sobie omlet z trzech jajek, 340 g bekonu lub prawie ćwierć kilograma szynki! Niestety, po kilku miesiącach znowu zaczął tyć. Mięsna dieta Atkinsa u większości osób powoduje chudnięcie wyłącznie w początkowej fazie jej stosowania. Duża ilość spożywanego białka przyczynia się do szybkiej utraty masy ciała, ale głównie z powodu odwodnienia.

    W organizmie dochodzi do stanu zwanego ketozą, który występuje w przebiegu cukrzycy, raka i AIDS. Osoby odchudzające się w ten sposób są po prostu chore, dlatego mają mniejszy apetyt, co wpływa na spadek poziomu cholesterolu. Według dr. Johna McDougalla z Physicians Committee for Responsible Medicine, osoby stosujące dietę Atkinsa czują się tak jak chorzy poddani chemioterapii z powodu nowotworu złośliwego!

    Równie źle wypadła dieta niskotłuszczowa dr. Deana Ornisha, która także nie zapewnia trwałego odchudzenia. Nieskuteczne okazało się wprowadzenie na rynek produktów o niskiej zawartości tłuszczu - wbrew oczekiwaniom jeszcze bardziej przyczyniły się one do wzrostu otyłości! - przyznaje Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne (AHA). Błędem są także jednostronne diety polegające na spożywaniu jedynie mięsa czy grejpfrutów i grahamek. Po takich kuracjach wiele osób nie tylko powraca do poprzedniej wagi, ale jeszcze bardziej tyje!

    - Nikt nie ma dobrego pomysłu na to, jak utrzymać niższą wagę przez lata. Ale nie należy za to obwiniać diet, bo one prowadzą nierówną walkę z biologią naszego organizmu - powiedział w rozmowie z "Wprost" prof. Thomas Wadden z University of Pennsylvania. Uczony przeanalizował 1500 prac naukowych o dietach, ale tylko w dziesięciu znalazł wiarygodne dane o ich skuteczności. Okazało się, że najlepiej działała dieta Strażników Wagi (o dziennej wartości energetycznej 1200-1500 kalorii), ale i tu średni spadek masy ciała, który utrzymywał się przez dwa lata od rozpoczęcia odchudzania, wyniósł zaledwie 3,2 proc.! Nie znaczy to jednak, że lepiej dać sobie spokój z odchudzaniem i objadać się do woli.

    Odchudzanie dla zuchwałych

    Nieważne, jaką dietę stosujemy - o tym, czy schudniemy, decyduje to, jak długo jesteśmy w stanie jej przestrzegać. Ci, którzy stosują wybrany system żywienia przez cały rok, chudną średnio o 7 proc. Taka wytrwałość nie jest jednak możliwa, jeśli nie wybierzemy jadłospisu złożonego głównie z tego, co lubimy. Jeśli komuś bardzo smakuje mięso, raczej nie będzie w stanie długo stosować wegetariańskiej diety dr. Ornisha. Część z nas ma genetyczną predyspozycję do wyraźnego odczuwania gorzkich smaków - wykazały badania specjalistów z Monell Chemical Senses Center. Takie osoby od najmłodszych lat nie lubią warzyw, które są dla nich niesmaczne, za to przepadają za słodyczami. Wrodzona niechęć do warzyw może z wiekiem ustępować, ale u większości pozostaje do końca życia. Dietetycy coraz częściej dobierają jadłospis indywidualnie. - Nie ma jednej diety cud, więc należy spróbować kilku różnych i trzymać się tej, która nam najbardziej odpowiada - radzi dr Dansinger. Specjalista może zaplanować dietę za pomocą programu komputerowego, który na podstawie informacji o naszym zdrowiu i upodobaniach układa optymalny jadłospis. Inną metodą jest pozostawienie wyboru pacjentowi - z listy produktów sięga po te, które lubi, a lekarz sugeruje ewentualne zmiany w menu. Takie podejście często przełamuje uprzedzenia kulinarne. Wiele osób dopiero próbując nowych diet przekonuje się, że można się obejść bez ziemniaków czy ugotować smaczną zupę z soczewicy.

    Geny po czterdziestce

    Można nawet stosować tzw. słomiane diety (fad diets), których podstawą jest jeden produkt, na przykład orzeszki ziemne, winogrona czy arbuzy. Taki reżim powinien być jednak stosowany wyłącznie pod nadzorem lekarza (były nawet przypadki zgonu), a po pewnym czasie trzeba wrócić do diety bardziej zrównoważonej, zapewniającej wszystkie składniki pokarmowe. - Zbyt szybkie odchudzanie może doprowadzić do niekorzystnych zmian w wyglądzie i poważnych komplikacji zdrowotnych - ostrzega dr Andrzej Ignaciuk, dyrektor Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego.

    Osobom odchudzającym się często potrzebna jest pomoc nie tylko lekarza, ale i psychologa, bo wiele z nich łatwiej rzuci palenie, niż zmieni dietę. Co drugi dorosły z nadwagą może za nią winić geny, a nie jadłospis czy aktywność fizyczną.

    Szczególnie widać to po trzydziestce, kiedy przestawiamy się na siedzący tryb życia, co sprzyja ujawnieniu się predyspozycji do tycia. Z najnowszych badań prof. Jamesa Romeisa z Saint Louis University wynika, że odsetek otyłych wzrasta z 25 proc. wśród młodych dorosłych do 55 proc. wśród osób po 40. roku życia. Tym często może pomóc tylko terapia za pomocą leków zmniejszających łaknienie, bo nawet najlepsza dieta nie wygra z genetyką.

    Jan Stradowski

  3. #63
    Awatar saskia
    saskia jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-06-2007
    Posty
    126

    Domyślnie Dlaczego większość diet nie działa /za: sfd.pl/

    Dlaczego większość diet nie działa?

    Codziennie stykamy sie z relacjami osób które były lub są na jakiejś diecie mającej na celu schudnięcie. Wielokrotnie osoby te skarżą się że "ta dieta na mnie nie działa" - waga stoi w miejscu, a czasem nawet rośnie. Nawet gdy niekiedy słyszymy że dieta przyniosła rezultaty i nastąpił spadek wagi, to jakimś cudem osoby takie po niejakim czasie wracają z powrotem z relacją o tym że po zakończeniu diety powróciły do porzedniej wagi lub nawet przybrały dwa razy tyle ile w trakcie diety straciły. Poniżej kilka uwag na temat diet, ich kompozycji i zasad wyboru diety właściwej dla danej osoby.

    W dietetyce daje się wyraźnie zauważyć dwie szkoły - pierwsza twierdzi że utrata wagi jest kwestią wyłącznie spożywania mniejszej liczby kalorii nieważne skąd one pochodzą, druga że kalorie nie mają znaczenia i ile spożywa się białka, tłuszcze i węglowodany w określonej proporcji.

    Diety pierwszego typu (najsłynniejsza jest chyba dieta "1000 kalorii") opierają sie na założeniu matematycznym że przy stałej wartości energetycznej białek, węglowodanów (4kcal/1gram) i tłuszczy (9kcal/1gram) zjedzenie X mniej kalorii niezależnie skąd one pochodzą powodować będzie utratę wagi a zjedzenie X kalorii wiecej ponad zapotrzebowanie energetyczne powodować będzie jej wzrost. Założenia takich diet ignorują wyniki badań mówiących o różnym wpływie białek, tłuszczy i węglowodanów na tempo przemiany materii, wydzielanie hormonów, apetyt i uczucie głodu, efekt termogenny i setki innych czynników.
    Dodatkowo ignorują fakt że białko białku nie równe, podobnie jak węglowodany (o niskim i wysokim IG) oraz tłuszcze (nasycone i nienasycone) - każdy z makroskładników diety wywiera unikalny wpływ na szereg czynników takich jak np. poziom cholesterolu, insuliny, prędkość trawienia i stopień przyswajania pokarmu i wiele, wiele innych.

    Diety drugiego typu (których najpopularniejszym przedstawicielem jest dieta Atkinsa) bazują na założeniu że o ile jesz odpowiednią ilość odpowiedniego makroskładnika kalorie nie mają znaczenia. Na teorii tej zbudowano wiele diet zwanych w uproszczeniu tłuszczowymi i wysokobiałkowymi. Większośc z nich również ignoruje podstawową wiedzę o metaboliźmie człowieka - bo choć niezaprzeczalną prawdą jest że białka, węglowodany i tłuszcze mają swój unikalny wpływ na przemianę materii, utratę wagi i tłuszczu to kalorie zawsze mają znaczenie i to kluczowe.
    Pomimo swoich wad diety tego typu okazują się niejednokrotnie skuteczne a to dzięki temu że odpowoednie proporcje makroskładników wpływają na spadek apetytu i osoba na diecie spożywa mniej kalorii i traci wagę.
    Dodatkowo część z takich diet powoduje niemal natychmiastowy spadek retencji (zatrzymywania) wody w organiźmie co objawia się szybkim spadkiem wagi w pierwszych dniach diety i zachęca do jej kontynuowania. Niestety gdy ubytek wody się zatrzyma, przy zaniedbaniu limitu kalorii waga stoi w miejscu lub nawet zaczyna rosnąć.

    Podstawą w planowaniu diet jest przyjęcie założenia czemu dieta ma służyć - najczęściej popełnianym błędem jest mylenie utraty wagi z utratą tłuszczu. Diety ukierunkowane na utratę tłuszczu łączą w sobie dwie opisane powyżej drogi rozumowania, opierając sie na założeniu że całkowita liczba kalorii w diecie decyduje o tym czy nasza waga wzrasta czy spada, a udział poszczególnych makroskładników w diecie decyduje o tym czego danej osobie przybywa lub ubywa (wody, mięśni czy tłuszczu).

    Jeżeli karmilibyśmy dwie podobne osoby taką samą ilością kalorii niższą niż zapotrzebowanie, ale u pierwszej osoby pochodziłyby one głównie z białek a u drugiej głównie z węglowodanów najprawdopodobniej pierwsza osoba straciłaby mniej wagi niż osoba druga, niemniej jednak osoba pierwsza straciłaby wyraźnie więcej tłuszczu. To samo dotyczyłoby osoby na diecie wysokotłuszczowej, szczególnie jeśli połączyłaby dietę z intensywnymi ćwiczeniami fizycznymi.

    W jednej z prac naukowych czytamy "Dieta o identycznej zawartości energii może mieć różny wpływ na stężenie leptyn, wydatek energetyczny organizmu, apetyt, bilans azotowy, co sugeruje że fizjologiczne przystosowanie do zmniejszonej liczby kalorii może być sterowanie poprzez udział makroskładników w diecie" - mówiąc po ludzku, proporcje białka, tłuszczu i węglowodanów w diecie mogą decydować o tym co tak naprawdę tracimy (wodę, tłuszcz czy mięśnie a nawet kości) ale że to całkowita ilość kalorii decyduje o tym ile wagi tracimy.

    Wnioski z tego przydługiego wywodu są takie:

    - wybierając dietę odchudzającą należy się skupić na utracie tłuszczu i utrzymaniu beztłuszczowej masy ciała, utrata wagi jest rzeczą drugorzędną (odpadają diety typu 10 kg w 14 dni).

    - nie ma magicznych proporcji makroskładników w diecie - żadne 40/30/30 czy 0/50/50 nie gwarantuje sukcesu o ile nie jest dostosowane do danej osoby, stopnia jej otłuszczenia, aktywności fizycznej i celów jakie sobie stawia

    - układając dietę należy zadać sobie parę podstawowych pytań :

    a/ co jest celem mojej diety
    b/ jak ta dieta wpłynie na apetyt
    c/ czy ta dieta pozwoli mi zachować/powiększyć beztłuszczową masę ciała
    d/ jak ta dieta wpłynie na moją gospodarkę hormonalną

    W zależności od odpowiedzi na każde z powyższych pytań udział tłuszczy, białek i węglowodanów oraz całkowita liczba kalorii będzie się znacząco różnić, o czym bezwzględnie należy pamiętać podejmując decyzję o przejściu na dietę.

    - postawienie pytania - "ile kilogramów na tej diecie stracę" jest błędem który szybko się mści

    - nie stosuj diet które :
    a/ zakładają że ilość kalorii nie ma znaczenia
    b/ zakładają że możesz jeść wszystko byle nie produkty X, Y, Z
    c/ twierdzą że dieta jest skuteczna zawsze i dla wszystkich
    d/ zakładają jedyne słuszcze i magiczne proporcje białka, węglowodanów i tłuszczy

    Na koniec - jeżeli układając dietę masz wątpliwości czy zaplanowana ilość kalorii jest słuszna - powiększ ją a nie zmniejszaj! Dużo łatwiej jest obciąć pewną ilość kalorii za jakiś czas niż przyspieszyć spowolniony w wyniku drakońskiej diety metabolizm. Pamiętaj również o tym że w miarę jak chudniesz czy nabierasz mięśni Twoja dieta wymaga modyfikacji, musisz ją co jakiś czas dostosowywać do swoich aktualnych celów, aktywności i beztłuszczowej masy ciała.

    I już zupełnie na koniec - na diecie sie bywa a nie jest - ujemny bilans kaloryczny nie może być utrzymywany w nieskończoność - okresy odchudzania powinny być oddzielone od siebie okresami utrwalania osiągniętej wagi, podobnie zresztą jak okresy zdobywania masy mięśniowej. W okresie utrwalania osiągnietej wagi należy jeść dokładnie tyle ile się spala, ani więcej ani mniej, dbając równocześnie o to aby kalorie te pochodziły z odpowiednio dobranych makroskładników faworyzujących proces utrzymania beztłuszczowej masy ciała.

    Autor-Tyka

  4. #64
    anczoks jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-01-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wow, jak tu się naukowo zrobiło!
    Ale dzięki za te informacje, co nieco i mi się przyda.

    Jeśli uda mi się schudnąć w tym roku jeszcze parę kilo, to napiszę własną dietę, zobaczymy W końcu miło się czasem pomądrzyć Ale szczerze mówiąc, mam wrażenie, że trzeba znaleźć SWÓJ sposób, bo na dłuższą metę nie da się forsować do czegoś zupełnie do nas niedopasowanego. No ale to w sumie banały.

    Jak się masz w ten upalny dzień? Fajnie, że zaczęłaś chodzić zamiast gnić w tramwaju

  5. #65
    Awatar AleXL
    AleXL jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    30-05-2007
    Posty
    1,228

    Domyślnie

    Świetne artykuły i informacje ale kiedy cytujesz i kopiujesz podawaj zawsze linka do miejsc skąd to jest skopiowane. Miło będzie autorom i łatwiej znaleźć dodatkowe informacje.

  6. #66
    Awatar AleXL
    AleXL jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    30-05-2007
    Posty
    1,228

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez saskia
    Zlecimy to Alkowi
    Właśnie liczę na to, że zwabi go słowo "statystyka" i wpadnie w jakże sprytnie zastawione sidła
    Jeśli chodzi o takie statystyki to moim zdaniem nie powinna to być ilość kg a o ile % waga zmalała oraz czy redukcja była tkanki tłusczowej i na ile się zmieniły wymiary, budowanie mięśn i co najważniejsze jak długo się utrzymało zmienioną wagę!!!- co z tego że się straci NN kg kiedy wygląd jest do kitu, skóra obwisa, i nie poprawiło się kondycji? (pytani retoryczne )

    W stanach jest rejestr rejestru wagi NWCR (National Weight Control Registry), który archiwizuje dane kilku tysiący ludzi którzy zrucili średnio 30 kg (mimum o ile pamiętam by dołączyć do rejestru jest 15g) i utrzymują tą wagę przez minimum 5 lat.

    i to nie tylko mają ten rejestr ale też corocznie ankietują i pytają co oni robią by utrzymac swoją wagę - opisałem podsumowanie tego co robią w swoim wątku.

    Może w Polsce któś powinien taki rejestr założyć?

  7. #67
    Awatar AleXL
    AleXL jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    30-05-2007
    Posty
    1,228

    Domyślnie Re: Artykuł za "Wprost"

    Cytat Zamieszczone przez saskia
    Znalazłam kilka ciekawych artykułów. Nie chcę robić konkurecji Alkowi, ale może ktoś skorzysta. Jeśli się zgodzi, można przekleić do jego wątku, bo tam jest kompendium wiedzy i więcej osób trafi.
    Czym więcej linków do artykułów tym lepiej. Powinniśmy się dzielić tym co odkrywamy i czego sie uczymy - jedna z zlaet forum.

  8. #68
    Awatar saskia
    saskia jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-06-2007
    Posty
    126

    Domyślnie

    Alciu, podałam w temacie tytuły i źródła artykułów, ale masz rację będę wklejać linki.
    Oba znalazłam gmerając po sieci a przed chwilą natknęłam się na stronę gdzie są oba i wiele innych:
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

    Z tymi statystykami chodziło mi o przykłady osób z forum, które stanowiłyby niejako "zywy" przykład, ale w zasadzie można to wszystko sobie wydestylować czytając wnikliwie posty chociażby na "sukcesach w odchudzaniu". Jest to jednak, jak piszesz obraz niewymierny bo nie wiemy jak długo i czy w ogóle udało im się wagę utrzymać.
    Im więcej czytam tym popadam w większy pesymizm. Biorąc pod uwagę procent (nikły) osób które z sukcesem utrzymują wagę odtłuszczoną, ilość uwarunkowań które tym rządzą, popadam w zwątpienie. Nie ma bola, żebym zdołała wypompować z siebie tyle regularnych ćwiczeń fizycznych. Brak sukcesu, stagnacja wagi, spowoduje załamanie i walnę całą dietą jak zwykle! Skoczku, jakiś ponury dzień dziś, duszny. Może jutro będzie lepiej to sobie jeszcze pewne kwestie we łbie dokalibruję.
    Póki co w następnym poście jeszcze jeden artykuł.

    Mądrość dnia:
    Pesymista widzi ciemny tunel, optymista widzi światełko w tunelu, realista widzi nadjeżdżający pociąg, a maszynista trzech idiotów na torach. ...

  9. #69
    Awatar saskia
    saskia jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-06-2007
    Posty
    126

    Domyślnie

    Skąd ten tłuszcz? Dlaczego tyjemy?

    Jesteśmy wyjątkiem w przyrodzie. Jako jedyny gatunek potrafimy się przekarmić i doprowadzić do groteskowego wyglądu. Czy widzieliście kiedyś otyłego zająca, sarnę albo wróbla? No, może widzieliście otyłego psa lub kota... Jeśli tak, to warto pamiętać, że sam do takiego stanu się nie doprowadził – pomógł mu człowiek.
    Dlaczego jemy za dużo?

    Wyobraźmy sobie neandertalczyka. Przez cały dzień biegał po prerii z dzidą, żeby coś upolować. Tracił przy tym olbrzymie ilości energii. Czasami jednak musiał obejść się smakiem, gdy okazywało się, że w pogoni za obiadem sam stawał się nim dla lwa. Życie naszych przodków było więc ogromnie stresujące. Dzięki mądrości organizmu byli w stanie zmobilizować się do tak wielkiego wysiłku. Wyczerpywał o*n jednak wszystkie rezerwy energetyczne. Później należało jak najszybciej odrobić straty i przygotować się do następnej ucieczki lub walki.

    Dziedziczymy po przodkach - mamy te same odruchy fizjologiczne, choć już dawno nie potrzebujemy ich w takim natężeniu. Dziedziczymy także reakcje na stres. W dzisiejszych czasach trudno jednak znaleźć przykłady stresu, z jakim zmagał się nasz przodek. Obiad zabieramy ze sklepowych półek i nie musimy uciekać przed lwem. Nie czeka nas także przeżycie w lepiance pięcioletniej zimy, na którą musimy przygotować zapasy. Jeśli coś nas zdenerwuje, chętnie sięgamy po przekąskę. Ale kalorie niestety nie spalą się od siedzenia przed telewizorem.

    Strach czy przyjemność?

    Choć byśmy byli wielkimi intelektualistami, nasza biologia okazuje się uproszczona i zwierzęca. Reakcja organizmu na silne zdarzenia pozytywne jest taka sama, jak na negatywne. Nie jesteśmy w stanie rozróżnić - na poziomie fizjologicznym - czy mocniejsze bicie serca, przyśpieszone krążenie i więcej adrenaliny to wynik zagrożenia czy szczęścia. Często więc, podekscytowani czymś przyjemnym, dokładamy sobie następną porcję tortu.
    Nasze ciało szykuje nam jeszcze jedną pułapkę. Gdy jest nam źle lub mamy depresję, wystarczy czekolada i już czujemy się błogo. Większość z nas nie uświadamia sobie faktu, że nasz organizm produkuje różne związki chemiczne, które odpowiadają za dobry lub zły nastrój. Są to na przykład endorfiny, serotonina i melatonina – hormony dobrego samopoczucia. Okazuje się, że jeśli mamy ich za mało, możemy wspomóc ich produkcję, zjadając coś słodkiego. Skutki łatwo przewidzieć. Jeśli zbyt często leczymy smutki w ten sposób, nieuchronnie zmierzamy ku otyłości.

    Amerykanie byli pierwsi

    Jedzenie jest najbardziej archaicznym i najlepiej utrwalonym zachowaniem, jakie człowiek wykształcił w procesie ewolucji. Dzięki niemu nasz gatunek przetrwał. Kiedyś jednak warunkiem prawidłowego funkcjonowania była zdolność do magazynowania tłuszczu i spowalniania metabolizmu. Spalaliśmy bardzo dużo w czasie pracy fizycznej, a dostępność jedzenia była dużo mniejsza.
    XX wiek przyniósł jednak gigantyczne zmiany w stylu życia. A nasze organizmy nie nadążają za nimi. Za spadkiem aktywności człowieka nie poszło wykształcenie nowych odruchów fizjologicznych.
    Jak to wygląda w praktyce? Spójrzmy na największe ofiary tych zmian – Amerykanów. Na przełomie wieków XIX i XX mogli o*ni korzystać z 500 zdrowych, niczym nie modyfikowanych artykułów spożywczych. Pod koniec XX wieku mieli ich 50.000, ale w porównaniu z rokiem 1900 zużywają tyko jedną czwartą energii.

    Wszystkiemu winne są geny?

    Wielu naukowców mówi o genetycznych skłonnościach do tycia oraz o dziedziczeniu kształtu ciała. Marny więc trud tych, których rodzice są otyli. Nie chodzi jednak tylko o geny. To, że rodzice z nadwagą wychowują pulchne dziecko, jest wynikiem również tego, że je przekarmiają.
    Nie można bowiem lekceważyć wpływu środowiska. Na poparcie tego w literaturze cytuje się taki przykład: Ten sam szczep Indian rozdzielono na dwie grupy i wysłano do dwóch różnych regionów. Jeden szczep musiał ciężej pracować i sam zdobywać pożywienie (zakładać uprawy itd.). Drugi pojechał do stanu, gdzie dobrobyt pozwalał im na wykonywanie prostych prac (stacje benzynowe, sklepy) i korzystać z przywileju kupowania w dobrze zaopatrzonych supermarketach. Oczywiście druga grupa utyła i nie ma wątpliwości co do tego, że styl życia miał na to główny wpływ. Zresztą, gdyby tak nie było, Chińczycy, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych, nie przybieraliby na wadze właśnie ze względu na geny.

    Dlaczego się odchudzamy?

    Waga ciała jest w centrum uwagi 90% kobiet. Dlaczego? Najprostszym sposobem wpływania na swój wygląd jest właśnie jedzenie lub niejedzenie. A jak się okazuje, właśnie 90% kobiet jest niezadowolonych ze swojego ciała.
    Tak niska samoocena (nie tylko w kwestii ciała) wynika z porównywania się z wyidealizowanym obrazem kreowanym przez media. Przekonanie, że należy się do tego obrazu dostosować i osiągnąć idealną sylwetkę, jest źródłem największych frustracji. Zjawisko to obejmuje praktycznie wszystkie grupy wiekowe kobiet - od okresu dojrzewania (12-13 lat) do przekwitania. Skutkuje to niemożnością obiektywnego ocenienia siebie. Większość kobiet twierdzi, że jest grubsza niż w rzeczywistości!

    Obsesja idealnego ciała

    Nadmierne zainteresowanie dietami i wyglądem warto rozważyć w szerszym kontekście.
    Od tysiącleci wygląd kobiety był w niewoli nakazów mody.
    W Chinach od dzieciństwa torturowano kobiece stopy, bo im mniejsza stopa, tym seksowniejsza. Efektem tego było cierpienie i deformacje fizyczne.
    W Europie sznurowano piersi i zaciskano gorsety. Kobiety, podążając za wytycznymi mody, doprowadzały się do niewydolności oddechowej. Lata 60-te i 70-te przyniosły po raz pierwszy wyzwolenie ciała. Kobiety zaczęły pokazywać swoją fizyczność - najpierw kolana i pachy, potem całą nagość. Nowe media, takie jak telewizja, zaczęły tę nagość propagować. Wcześniej fałdy sukni i sznurówki gorsetu wyrównywały szanse kobiet. Dziś są o*ne nagie. Nie da się już nic zrobić – ciało może być przedmiotem krytyki lub pochwały. I musi dążyć do ideału. Nawet jeśli narzędziami miałyby być drakońskie diety, mordercze sesje na siłowni lub operacje plastyczne.
    Dieta odchudzająca stała się częścią wizerunku kobiety. Jeśli któraś z pań nie musi się odchudzać, to nie powinna się do tego głośno przyznawać. Zaraz koleżanki wykryją u niej celullitis na udach i wyślą na siłownię lub polecą dobre kremy.

    Największe tortury

    Kobiety są żywicielkami rodziny. Nie chodzi tu o finansowe utrzymywanie, ale o bycie domowym logistykiem. Kobiety planują menu, kupują jedzenie i przyrządzają je. Najczęściej są to sycące potrawy, które muszą zadowolić męża i dzieci. Nie oszukujmy się... W przeciętnym domu kobieta nie serwuje codziennie grillowanej ryby na sałacie z odtłuszczonym jogurtem. Oznacza więc to, że zajmując się jedzeniem równocześnie musi go sobie odmawiać – jeśli chce, by jej ciało miało satysfakcjonujący wygląd. Z psychologicznego punktu widzenia jest to olbrzymi konflikt wewnętrzny, olbrzymi wysiłek.

    Dlaczego odchudzanie nie działa?

    Jedynie pięciu procentom osób, które przechodzą na dietę i podejmują aktywność fizyczną, udaje się zrzucić nadwagę i pozostać szczupłymi. Dlaczego?
    Każdy, kto przechodzi na dietę, staje się ofiarą obsesji jedzenia. Cały czas myśli o tym, co mu wolno jeść, a czego nie. Trudno jednak cały czas o czymś myśleć i jednocześnie pozbawiać się tego. A dieta odbiera nam pewne pokarmy. W sensie psychicznym oznacza to ciągłe upominanie się, ciągłe myślenie: CIASTKA – NIE! LODY – NIE! PIZZA – NIE! FRYTKI - NIE!!!


    Nasz mózg jednak nie stwarza obrazu słowa „nie”. Widzi ciastka, a słowa „nie” nie widzi. I tak zamiast braku jakiejś rzeczy, wyobrażamy sobie właśnie tę rzecz. A jeśli przez naszą głowę wciąż przewija się lista rzeczy, których powinniśmy unikać, prowadzi to do sytuacji odwrotnej. Jesteśmy bardziej skłonni zjeść coś tuczącego, niż gdybyśmy nie byli na diecie i ciągle o tym nie myśleli. Między innymi właśnie dlatego diety kończą się niepowodzeniem.
    Dodatkowo będąc na diecie, szczególnie szybkiej i drastycznej, pozbawiamy organizm pewnych składników i pierwiastków pokarmowych. Gdy zaczyna nam brakować witamin, magnezu, potasu i innych mikroelementów, bez większego zastanowienia sięgamy po jedzenie bogate w te składniki. Dopiero po fakcie zaczynamy sobie uświadamiać, że zjedliśmy dwie tabliczki czekolady.
    Dołóżmy do tego jeszcze ćwiczenia fizyczne. Powiedzmy, że nie czujemy w sobie siły, nie mamy tyle energii, żeby rozpocząć intensywny trening. Ale ktoś znajomy powiedział nam - lub może przeczytaliśmy w jakimś poradniku - że najszybciej zrzucimy kilogramy dzięki bieganiu. Nie cierpimy biegania, ale co tam – raz kozie śmierć.
    I tak oto przegłodzeni, myśląc o zakazanych ciasteczkach, robimy rzecz, której nie cierpimy. Pocimy się przy tym okropnie i przeżywamy męki psychiczne – ale zmierzamy ku idealnej sylwetce. Czy coś takiego może mieć szanse powodzenia?

    Przemysł odchudzający

    Przemysł dietetyczny jest odpowiedzią przemysłu spożywczego na potrzeby rynku. W Stanach Zjednoczonych w roku 1990 wyceniono go na $33 biliony rocznie (badania Wolfa). W Polsce na razie widzimy na półkach Slim-Fast i odtłuszczone jogurty. W Anglii coraz trudniej znaleźć jogurt, który zawierałby jakikolwiek tłuszcz. Półki supermarketów uginają się od produktów linii dietetycznych, takich jak Weight Watchers czy Carb Option. Praktycznie każda duża firma produkująca żywność ma dział zajmujący się jedzeniem dla odchudzających się. Mamy więc tłuszcze o niskiej zawartości tłuszczu, słodycze bez cukru, zestawy obiadowe bez kalorii.
    Aby mieć dochód z takiej działalności, utrwala się i wzmacnia społeczną potrzebę bycia szczupłym. Doprowadza to zbiorowej paranoi. Nikt już nie wie, którą dietę wybrać. Czy ograniczyć tłuszcz, węglowodany, białka, czy liczyć kalorie? Który system jest najskuteczniejszy? I co to znaczy „zdrowo się odżywiać”?

    Produkty dietetyczne są reklamowane tak jak wszystkie inne. Celem jest ich wysoka sprzedaż i zysk dla producenta. Nikt nie wskazuje na fakt, że chemicznie uzyskiwane substytuty mogą poważnie zagrażać naszemu organizmowi. Ile możemy zjeść aspartamu (substancja słodząca) i margaryny (oliwy, której sztucznie nadaje się konsystencję masła) bez szkody dla zdrowia?

    Gdzie więc leży tajemnica szczupłej sylwetki?

    Wszystkie diety mają pewne wspólne założenia:

    1. Istotne znaczenie ma ilość jedzenia. Amerykanie spożywają w większości przypadków porcje niemal dwukrotnie większe niż Francuzi. Bez względu na to, jaką dietę wybierzesz, nie istnieją produkty, którymi możesz bezkarnie się objadać (poza niektórymi warzywami).

    2. Należy kupować świeże produkty i samemu przyrządzać z nich posiłki.

    3. Zawsze należy unikać cukru, soli, białej mąki.

    4. Powinno się unikać produktów odchudzających! Jeśli ktoś lubi mleko, niech pije tłuste lub półtłuste, niech je normalne jogurty.

    5. Aby uniknąć niekontrolowanego obżarstwa, nie należy eliminować wszystkich tuczących produktów z jadłospisu. Jeśli ktoś uwielbia czekoladę, powinien od czasu do czasu zjeść kilka kawałków bez poczucia winy i martwienia się, że przerwał dietę. Jeśli już sobie na coś pozwalamy, należy się tym w pełni delektować.

    Niepotrzebna walka

    Kto odnosi sukcesy w zrzucaniu zbędnych kilogramów? Najczęściej są to kobiety, które zawsze były szczupłe i przytyły w jakichś niecodziennych okolicznościach, np. w czasie ciąży lub choroby. Łatwo pozbywają się tłuszczu, bo są przyzwyczajone do myślenia o sobie jako osobach szczupłych. Główna rolę odgrywa tutaj nastawienie psychiczne. Zresztą w każdym przypadku o*no właśnie decyduje o skuteczności naszego odchudzania.

    Przejście na zdrową dietę nie powinno być budowane na nienawiści do siebie i walce ze sobą. Kluczem do sukcesu jest pełna akceptacja swojego ciała i wiara w to, że przy niewielkim wysiłku można zmienić je na lepsze. Jeśli mimo tuszy czujemy się osobami interesującymi i pięknymi, jesteśmy w stanie bez niepotrzebnych napięć zaplanować nowe menu. W takim przypadku nawet jeśli dieta nie pomoże, nie pogrąży nas w depresji. Jeśli natomiast ktoś myśli o sobie jako o kimś nieprzyjemnym i nieatrakcyjnym, a dieta to wyrzeczenie i walka ze swoją gnuśną naturą – nie może oczekiwać pozytywnych efektów.
    Spójrzmy na to w ten sposób: Jeśli ktoś chce się nauczyć języka obcego albo skończyć kurs podnoszący kwalifikacje, nie zaczyna przecież od stwierdzenia, że jest głupi i robi to wszystko po to, żeby zwalczyć swoją głupotę. Przeciwnie - robi to, bo uważa się za mądrego. Wie też, że kursy sprawią, iż będzie jeszcze mądrzejszy. Cieszy się, bo robi coś pozytywnego dla siebie. Dzięki temu wzbudza motywację do dalszego działania. Podobnie jest z dietami. Jeśli motorem do przejścia na zdrową dietę jest chęć poprawienia zdrowia i wyglądu naszego ciała, które lubimy (!!!), to dużo łatwiej o sukces. Możliwość wyboru jedzenia ma być podarunkiem, jaki sobie robimy, a nie torturą dla ciała i ducha.


    Sławni ludzie - sławne diety

    Tak daleko, jak sięga cywilizowana rolnicza społeczność, istnieje problem obżarstwa. W starożytności dotykał o*n tylko ludzi bogatych. Wtedy jednak nie próbowano się odchudzać, ponieważ tłuszcz był synonimem bogactwa i władzy.
    Diety odchudzające zaczęto stosować w Średniowieczu. Oto kilka ciekawych przykładów:
    Wilhelm Zdobywca w 1087 roku zastosował dietę płynną. Polegała o*na na leżeniu w łóżku i piciu jedynie alkoholu (co tłumaczy leżenie w łóżku). Tego samego roku król zmarł.
    Innym przykładem jest lord Byron - odniósł sukces w odchudzaniu, nasączając jedzenie octem (ponoć schudł z 97 do 65 kilogramów). Niestety źródła nie podają, czy zmarł bezpośrednio po tej kuracji, a więc czy możemy traktować tę metodę poważnie.
    Prekursorem diety Atkinsa (i jej polskiej odmiany - diety dra Kwaśniewskiego) był pewien żyjący w XIX w. przedsiębiorca pogrzebowy – William Banting. Była to dieta wysokobiałkowa i składały się na nią głównie mięso, jajka na miękko i warzywa. Warto dodać, że dieta ta cieszyła się ogromną popularnością w Ameryce przez następne pół wieku.

    Źródło: Magdalena Lewandowska/07.12.2004
    Goniec Polski
    http://twoja-dieta.pl/index.php?opti...ask=view&id=94

  10. #70
    Awatar AleXL
    AleXL jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    30-05-2007
    Posty
    1,228

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez saskia
    ...
    Z tymi statystykami chodziło mi o przykłady osób z forum, które stanowiłyby niejako "zywy" przykład, ale w zasadzie można to wszystko sobie wydestylować czytając wnikliwie posty chociażby na "sukcesach w odchudzaniu". Jest to jednak, jak piszesz obraz niewymierny bo nie wiemy jak długo i czy w ogóle udało im się wagę utrzymać.
    Możemy zacząć taką listę robić na wzór tej amerykańskiej? Minimum 15 kg spadku i utrymanie zmienionej wagiprzez minimum 1 rok?


    Im więcej czytam tym popadam w większy pesymizm. Biorąc pod uwagę procent (nikły) osób które z sukcesem utrzymują wagę odtłuszczoną, ilość uwarunkowań które tym rządzą, popadam w zwątpienie.
    Nie ma magicznego dietkowania a potem powrót do jedzenia i (braku) ruchu sprzed diety. Uważam, że zamiast dietkować trzeb patrzyć z daleką perspektywą - co zamierzasz robić, jaki styl życia za rok, dwa, za 5 lat. I zmierzać do tego celu.

    Nie ma bola, żebym zdołała wypompować z siebie tyle regularnych ćwiczeń fizycznych..
    Ci z amerykańskiego rejestru wcale tak dużo nie ćwiczą - 2000 kcal spalić na tydzień to wcale nie tak dużo i nie trzeba żadnych specjalnych ćwiczeń, spacery są najpopularniejszą formą ruchu przez nich uprawianą ... liczy się jednak by byc systematycznym i pracować nad zdrowiem i wagą bez przerwy - tak to niestety jest, trzeb sobie te nowe nawyki wyrabiać ....

    Brak sukcesu, stagnacja wagi, spowoduje załamanie i walnę całą dietą jak zwykle! ...
    To, że zaczęłaś odchudzanie to juz sukces! Stganacja wagi, wolę nzawę stabilizacja, to też sukces szczególnie jeśli taka waga niższa zostaje. Robisz zmiany, szukaj takich zmina które będziesz mogła utrymać na całe życie.

Strona 7 z 49 PierwszyPierwszy ... 5 6 7 8 9 17 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •