Czukerku - no to ja zrzucam Twoje skojarzenia na karb późnej pory Chociaż przyznam, że jak teraz to czytam, to rzeczywiście brzmi jak bredzenie nie do końca zdrowego umysłu, no i fakt - takie myśli, jeśli przychodzą za często, chyba mogą być niebezpieczne. Ale już chyba wiem z czego to się wzięło. To znaczy przemyślałam to i stwierdzam co następuje: mam parę takich założeń (niby to od początku diety, ale tak naprawdę chciałabym, żeby tak już wyglądało moje żywienie na zawsze), których trzymam się w zasadzie bez wpadek - już ponad miesiąc. No i jednym z nich jest właśnie niejedzenie po 18... Bo dla mnie to naprawdę ważne, nie sądziłam, że aż tak. I tak to sobie zakodowałam w mojej pokręconej główce, że dwa dni pod rząd z taką wieczorną wpadką - i coś we mnie pękło. Ale to okropne uczucie. I nawet gdybym zjadła mniej lub dużo dużo więcej - chyba byłoby to samo. Przez sam fakt, że coś zjadłam. A teraz to mi zaczyna śmierdzieć jakąś obsesją... Chyba muszę jeszcze zgłębić ten temat, bo się trochę zamotałam :P Flora do piachu!
Lisia - ja chyba bym tego CODZIENNIE nie wytrzymała - albo psychika, albo "dieta" by się jebła.
Dzisiaj jest już lepiej, choć śniadanie zjadłam za duże. Za to kupiłam sobie swoje prywatne na własność mleko 0,5% I pierwszy raz od dawna - pierś z pary, zamiast z teflonu... I mam nadzieję, że będzie coraz lepiej...
Zakładki