-
No, musiałabym pisać i przeliczac sobie w zeszyciku, albo tutaj, na stronce tez jest chyba taka funkcja
Hehehe, źle Cie zrozumiałam, głupio mi
Spróbuję odtworzyc dzisiejszy dzień w tym dzienniku.
Widzę, tez, że u mnie problemem jest, że ja właściwie jem tylko w godzinach 15:30-20:00, w pracy nie mam czasu, pracuje 7 godzin a roboty mam za 2 osoby, przed pracą nie robie sobie śniadania - bo za późno wstaję, po pracy najpierw karmie małego a potem jestem głodna bardzo i RZUCAM się na wszystko co mi wejdzie w ręce.
-
Jaki tam wstyd Ja korzystam z tego licznika, zapisuje wszystko kazda kapke ketchupu itp...
No to pozapisuj pare dni Poszukaj jakis odchudzonych przepisow
A z tym jedzeniem, to bardzo nie dobrze Najwazniejsze jest sniadanie i kazdy Ci to tutaj powie!!! a ostatni posilek 3h przed snem. I duuuzo wody
-
Wpadłam się przywitać
Najważniejsze już zrobiłaś - podjełaś decyzję o odchudzaniu teraz trzeba plan wprowadzić w życie
Tu na forum jest jeszcze jedna "matka karmiąca" i wiem, że wyznaczyła sobie dzienny limit kalorii ok. 1500
Skoro tylko dokarmiasz to myslę, że śmiało możesz stosować dietę ok 1500-1800 kcal.
Jeśli się mylę to niech mnie ktoś poprawi
Na początek będzie bicie za głodowanie rano i jedzenie dopiero po powrocie z pracy - wydaje mi się, że to główna przyczyna Twojego przyrostu na wadze.
Rozumiem, że rano nie masz czasu na śniadanie, ale wieczorem możesz sobie przygotować śniadanie na następny dzień do pracy.
Ja też kiedyś pierwszy posiłek jadałam po powrocie z pracy - to wielki błąd bo wraca się tak głodnym, że czyści sie lodówkę jak odkurzacz.
Następna część planu to znalezienie "złotego środka" czyli zastąpienie białego pieczywa ciemnym lub chrupkim, zamiast smażonego gotowane lub pieczone itp. itd.
Dużo warzyw, na owoce uważaj bo zawierają dużo cukrów.
Kolacja powinna być lekkostrawna i jedzona jakieś 3-4 godz. przed snem.
Zatem szykuje się rewolucja! Zmieniamy nawyki żywieniowe...
Życzę powodzenia i obiecuje trzymać kciuki
-
Wpadam sie przywitać. Carolima dobrze prawi pisz przez kilka dni ile jesz, licz kalorie. Tylko zapisuj sobie wszystko. Wydaje mi się, że jeśli karmisz to powinnaś skonsultować z lekarzem odchudzanie. Podstawą są regularne nieduże posiłki. Jedz 4-5 razy dziennie. Śniadanie to podstawa! Musisz mieć przecież energię na cały dzień. Pij dużo wody, zrezygnuj ze słodyczy, słodkich napojów, smażonego i tłustego jedzenia. Zastąp czerwone mięso kurczakiem albo indykiem, albo rybami. No i oczywiście trzymaj się zasady im później tym mniej jedzenia. Wydaje mi się, że jak zmienisz w ten sposób nawyki żywieniowe to na pewno troszkę zrzucisz, a będzie to bezpieczne dla dzidzusia. A jak skończysz karmić to wtedy przejdź na dietę niskokaloryczną. Trzymam za Ciebie kciuki!
-
Witaj Marta
wpadam się przywitać i potrzymać kciuki
jedno co od razu mnie uderzyło - to brak tych śniadań..
to na pewno musisz zmienić i jeść rano przed pracą i w pracy.. a wtedy wieczorem na pewno nie będziesz się az tak rzucała na jedzenie. poza tym przy karmieniu powinnaś się dobrze się odżywiać.. no a pierwszy posiłek po południu to tak nie bardzo.
Jestem jednak pewne ze pozmieniasz swoje nawyki i zaczniesz dietkę
do dietki włącz ruchu trochę i zobaczysz jak kg polecą
trzymam za Ciebie kciuki! pozdrawiam
-
cześć Marta, ja tez jestem matka karmiąca, malutka ma 8 miesięcy ale zdecydowałam sie na odchudzanko bo tez zamiast schudnąć po porodzie to zaczęłam tyć. Moja dieta to 1500 kcal, zaczynałam od wagi 79kg teraz jest juz 73kg. Nie ćwiczę bo nie mam czasu narazie ale chodzę codziennie z dzieckiem na spacery i nieźle sie za nią nabiegam w domu. Czasami jest cholernie ciężko tak jak nigdy po porodzie wzięło mnie na słodycze i czasami gryzę poduchę tak mi bez nich źle.
Moim celem jest 60 kg mam 167cm i w tej wadze naprawdę czułam sie bardzo dobrze, chce na nowo tak sie poczuć.
Trzymam kciuki za nas.
-
Dziekuję za miłe słowa
Faktycznie z tymi śniadaniami to nie-za-fajnie jest... Wieczorem padam więc nic nie przygotowuję na następny dzień a raro wstaję na ostatnią sekundę. W pracy mam młyn, czasem nawet nie piję (prosze mnie nie bić) bo od wejścia do 15-tej pracuję. Pracuję 7 godzin a obowiązków za 2 etaty, no może przesadzam, ale za 1,5 to napewno, i ciągle dopływają nowe i nowe. Do września musze jakoś wytrzymać.
No i widzę, że chyba bez kupna małej wagi kuchennej się nie obejdzie, może to głupie , ale ja nie mam pojęcia, ile ma kromka chcleba gramów i ile ziemniaków mam na talerzu w gramach... Na razie zapisuję na kartce bez gramów, tylko w kromkach i plasterkach...
Oprócz tych śniadań jeszcze gwóźdź do trumny to jest u mnie to, że jem kaloryczne jedzenie, np. smalec, bo jest zrobiony, w domu, w lodówce. Kupnych wędlin nie jem, nie lubię.
Mineralnej nie mogę pić za bardzo, bo gardło ciągle mi niedomaga po zimnym, ale chyba herbatki słabe też by mogły być. Raz żurawionowa, raz porzeczkowa, rumianek, melisa itp.
Wogóle to podłamana jestem na maksa tą moją wagą i tymi koszmarnymi centymetrami, i rozstępami (ciążowe, choć utyłam 8 kg, to się porobiły). Jakoś mi źle w każdym temacie a mój wygląd jeszcze mi się do tego dokłada. Mam nadzieję, że ktoś tu to zrozumie...
-
Wszystkie mamy te same problemy, dlatego doskonale Cie rozumiemy!!!
Nie lam sie, dasz rade, to na prawde nie jest takie trudne jak Ci sie wydaje A waga kuchenna jak najbardziej!!!
-
No i zjedzenie sniadania nie chroni mnie przed atakiem po powrocie z pracy do domu... Zjadłam w pracy dwie bułki - kanapki, duże, więc w teorii nie powinnam byc głodna. A byłam wściekle głodna - czyli dzień jak codzień. Jak zjem w pracy to po przyjściu do domu objadam się. A jak nie zjem w pracy - to tez w domu się objadam... Jak jem w pracy to zjadam więcej kalorii ( w sumie)
-
Może to wina pieczywa?
Ja zawsze jak zjem chleb albo bułkę to jestem po nich głodna... dlatego zupełnie wykluczyłam białe pieczywo.
Może zamiast bułek zabieraj do pracy kanapki z ciemnego pieczywa?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki