E tam zaraz starą panną. Ja tam też charakterek mam paskudny zwykle, a teraz zwłaszcza, kiedy sesja i odchudzanie działają na mnie... dość mocno energetyzująco [delikatnie mówiąc]. Ale moje misie są cholernie wytrzymałe na te wszystkie moje wąty i pretensje nie wiadomo o co, a często się z tego śmieją dzięki czemu rozładowuje się cały ten stres... No, tak mi się przypomniał tekst zasłyszany parę lat temu z ust mojej śp babci do mnie: "Każda potwora znajdzie swego amatora"

Co do wagi kochana - daj jej żyć, obiecałaś sobie wejść pod koniec miesiąca - tak zrób, a na pewno będziesz mile zaskoczona. Nigdy w mej odchudzającej karierze nie byłam w stanie stwierdzić przeglądając się w lustrze, że schudłam. Ono w naszych oczach kłamie. Ale luźniejsze niektóre ciuchy, waga, czy też czasami komentarze innych - już nie Na pewno jest dobrze!