NO TO TRUDNY DZIEN PRZED TOBA POWODZENIA
ok, nie było bardzo źle...
pyszności niesamowite ilości...
co zjadłam?
obiadek - zjadłam rosół z makaronem i schab ze śliwkami, ale tylko z surówkami, bez ziemniaków i sosu...
potem kawka (bez cukru) i ciasta, których nie tknęłam ale...
zjadłam kawałek tortu, najważniejsza osóbka mi podała więc nie mogłam odmówić, był wspaniały, orzechowy z pięknymi ozdobami z marcepanu, kokardki, kwiatuszki... piękne rzeczy teraz robią...
ozdoby oddałam córce, a połowę porcji mężusiowi...
sałatki rewelacyjne, jedna szczególnie była pyszna z jogurtowym sosem czosnkowym... mniam... chleba nie tknęłam...
później był czerwony barszcz z ptysiowymi pasztecikami (paszteciki oddałam synkowi)
i jeszcze później strogonov (nawet nie wiem czy tak to się pisze) i masa innych pyszności, których już nie tknęłam, ...
i tyle...
ogólnie oszukiwałam i jak mi coś podali to zaraz szukałam wspólnika do jedzenia
tak że tragicznie nie było, nie liczyłam ale kalorii na pewno było więcej niż powinno...
teniu wytrzymałam choć ciasta postawili zaraz przede mną...
fruktelka, dziś pewnie drugi raz malować będę, zaraz tam jadę i sprawdzę czy farba ładnie siadła, jak nie to powtórka z sobotniej rozrywki...
dziękuję za komplementy
Ivett ja też byłam zdziwiona tą liczbą spalanych kalorii przy malowaniu...
zmykam, buziaki :*
Gratuluje Anetko... :* buziaki dla calej rodzinki :*
Nigdy się nie poddam... Upadam, ale zawsze wstaję... W końcu jestem wojownikiem!!!
tu jestem: Huston, mamy problem... - Grupy Wsparcia Dieta.pl
[/url]
wyszło Ci świetnie ja bym się nie umiała pewnie powstrzymać i zrobiłabym sobie jednodniową labę :P
Malafrena nie mogę sobie pozwolić na labę... choć pewnie jakbym ważyła tyle co Ty może i bym dopuściła taką możliwość
Ja po prostu mam dość tego że nie mam się w co ubrać, że dostaję zadyszki po wejściu na pierwsze piętro, że wstydzę się iść na basen, że ważę więcej od mojego męża który jest o 18cm wyższy ode mnie, i dużo jeszcze tych "że" mogłabym wymienić...
wczoraj dałam radę, choć przyznam się, kusiło niesamowicie, mój zdradliwy umysł podsuwał mi tysiące powodów dlaczego mogę zjeść ale nie dałam się!
Ivett też jestem z siebie dumna!
Lola, buziaki przekazane, dziękuję...
dziś oczywiście, tak jak się obawiałam malowałam pokój po raz drugi, znowu dużo pracy, ale ręce już dziś nie bolą... przyzwyczajenie, druga natura człowieka...
prawie wcale dziś nie jadłam, za dużo wczoraj było, nawet nie byłam głodna
zjadłam tylko śniadanko - musli z mlekiem i potem na budowie wypiłam 2 kawki, też z mlekiem...
mało, kiepsko, wiem że źle, ale naprawdę nie miałam i czasu i apetytu...
jutro się poprawię... i też jutro ważenie zobaczymy co tam wyjdzie...
buziaki :*
Zamieszczone przez aneta123
mam dokładnie to samo, co ty. ale mam nadzieje ze to sie niedlugo zmieni samozaparcie i chec bycia chudą zwyciezy glupi umysl cmoooooookam i pozdrawiam
z poprzednim facetem miałam dokładnie tak samo, on 187, ja 170 on 74kg (okropny chudzielec, taka zapadnięta klata :P ) a ja 10kg więcej, jak wtedy się odchudzałam, to wielkie święto mieliśmy, jak w końcu ważyłam mniej niż on bo on był w pełnie wtajemniczony w moje poczynania chudnięciowe i bardzo mnie wspierał i był strasznie dumny z każdego straconego kilograma. wiedział, że to wszystko dla niegoZamieszczone przez aneta123
znowu się martwiłam i znowu niepotrzebnie - mam JEDEN KG MNIEJ do dźwigania...
nie miałam czasu rano się pochwalić bo już o 8.00 na budowę pędziłam...
za to wróciłam wcześniej...
może na rowerek z tej radości jeszcze wskoczę...
Malafrena, mój ma 188cm i 72 kg wagi - jeszcze większy chudzielec ale taki już jego urok, zjada niesamowite ilości jedzenia a przytyć nie przytyje...
tak samo ma moja córcia... i dobrze, nie będzie się męczyć jak ja...
agamawi damy radę, co by nie... umysł w końcu się podda, ewentualnie przyzwyczai do nowego trybu życia
za 3 dni będzie miesiąc mojego dietkowania...
jak zaczynałam pomierzyłam się tu i ówdzie ale wstydziłam się to wam pokazać, pomierzę się znowu i pokażę... co mi tam...
Zakładki