Ivett jak są zgubione to już ich nie zobaczysz
ja na pewno ich szukać nie będę!
GRATULUJE TOBIE I TWOJEMU KRĘGOSŁUPOWI TEGO KILOSA MNIEJ DO DZIWIGANIA
zasiedziałam się w milutkich pokoikach innych forumowiczek i dziś już nie mam czasu...
ale jutro poopowiadam co mnie dziś spotkało...
dietka była? - była!
rowerek był? - był!
tenia55 - już razem 5 kg... całkiem sporo... jak mi tak przyjdzie przynieść np 5 kg proszek ze sklepu to mi ręce odpadają... i tyle już spadło ze mnie...
to by było na tyle...
miłej nocki
NO ANETKO CO PRAWDA TO PRAWDA TE 5 KG. TO SPORO MNIEJ I ŻYCZE KOLEJNYCH 5
anetkoo
no ladnie dajesz czadu
ciesze sie i trzymam kciuki
dietkuj dietkuj a niedlugo laska z ciebie bedzie
cmok
ja pamiętam, jak poprzednio się dochudzałam, to gdzieś tu na forum jedna babeczka napisała, że jak schudnie te (chyba) 20kg to kupi sobie 20kg boczku wrzuci do wanny i się będzie patrzeć, tak, żeby już nigdy do takiej wagi nie wrócić :P może to jest metoda :P
czesc Anetko, buziaki za pamięć :*
gratuluję zgubionych kilogramów, wytrwałości i samozaparcia... i zazdroszczę tego wszystkiego, bo u mnie każdej z tych rzeczy brak
pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki (cały czas, choć z ukrycia )
ok, zacznę od tego co mnie spotkało wczoraj...
byłam u lekarza po przedłużenie chorobowego i to dostałam bez problemu... ale... lekarz z lekka znajomy (leczył od dziecka mojego męża) bardzo się przejął moją nadwagą...
prawdę mówiąc opieprzył mnie z góry na dół i z dołu do góry...
niby że ja taka ładna kobieta dopuściłam do takiego zapuszczenia swojego ciała tak wielką nadwagą...
nie darował mi nic, ważył, mierzył... liczył... i postawił diagnozę - mam schudnąć do 70 kg - 1200kcal to dla mnie odpowiednia porcja na dzień, do tego:
rower - ale tak 20km pędem
basen- ale tak 50 basenów i nie jak babcie zółwim tempem tylko jakby mnie kto gonił...
siłowni mi nie polecał ze wzg na żylaki...
kazał stawić się za miesiąc z dzienniczkiem tego co jadłam i jak ćwiczyłam...
w kartotece wszystko zapisał, będzie kontrolował moje postępy...
postraszył że jak sama o siebie nie zadbam to nagada jeszcze mężowi mojemu aby on się za mnie wziął... (z tym akurat trafił jak kulą w płot)
potem jeszcze mnie przepraszał za opieprzanie, żebym się na niego nie pogniewała czasem, bo większość kobiet ponoć tak reaguje
przyznałam mu rację, obiecałam poprawę ale dzienniczka to mi się prowadzić nie chce...
zobaczymy co będzie dalej...
a dzisiaj jak zwykle cały dzień na budowie, dietka była ok, zrobiłam sobie na obiadek sałatkę z sałaty, pomidora, rzodkiewek i jajka (bez majonezu i śmietany)
na kolację kawałeczek mięsa duszonego w cebuli (specjalność mojej mamy, ja takiego nie umiem zrobić) bez ziemniaczków i chlebusia tylko z ogóreczkiem.
na rowerek mi czasu brakło a teraz już mi się nie chce...
a poza tym tyle razy dziś na drabinę wchodziłam i schodziłam że ćwiczeń wystarczy...
Uleczka, jak już pisałam u Ciebie - nie poddawaj się i zostań z nami!
Malafrena to super by była metoda ale strasznie drogo by ten boczek kosztował...
i co potem z nim zrobić? zjeść?
kinga niedługo... ale ze mnie już laska, tylko taka duża laska...
teniu dziękuję... w takim tempie to za 5 tygodni będzie kolejne 5 mniej... aby nie mniej...
witaj anetko
ale lekarz cie zrobil co??
tzeraz ktos trzyma nad tobo puls.....
pokaz mu ze potrafisz!!!
my wszystkie wierzymy w ciebie skarbie...
i juzzzz ile kilogramkowww zlecialas oby tak dalejj
3 mam kciuki skarbie
nie wiem co z tym zrobić :P no raczej, że nie zjeść :P
Zakładki