Połowa życia spędzona przed komputerem i miłość do jedzenia słodkiego i tłustego dały o sobie znać i cóż, trzeba się przyznać, że waga wczoraj pokazała 87kg.
mam 21 lat, 170cm wzrostu, studiuję informatykę i jestem gruba. gruba byłam od kiedy zaczęłam chodzić do podstawówki i dostawać kieszonkowe (ach ten sklepik szkolny) i tak sinusoidą o zmiennej amplitudzie dotarłam do moich 87kg.
Historię choroby mam pewnie podobną, do większości tutaj tzn naprzemienne okresy odchudzania się i obżerania się. rok temu z hakiem udało mi się zejść do 68kg i byłam strasznie z siebie dumna, ale wtedy pojawiły się problemy zdrowotne (może trochę związane z odchudzaniem, ale na pewno nie wychodzące bezpośrednio z niego) i psychiczne i tak powoli (nie było dużego skoku całe szczęście) przydreptałam sobie do flagi oznaczonej 87.
I wtedy przyszła wiosna, zazieleniło się w ogrodach. ja też sobie musze zrobić wiosnę i pozbyć się zimowego tłuszczowego futra. dlatego też przybywam do waszego świata z otwartym sercem, potrzebą pomocy, ale też dużymi chęciami pomagania. co Wy na to?
tu będę wpisywać strony wątku, na których można znaleźć coś ciekawego:
pomiary: 2, 9, 14
Zakładki