-
Witam o poranku 
Wczoraj przejechałam wieczorem pół godzinki, wykąpałam się, porozmawiałam z lubym i padłam, więc na mecz nawet nie spojrzałam. Wstaję rano, sprawdzam, a tu co? Portugalczycy dali sobie nakopać 2:0 ?! Eh. Tłumaczę to sobie faktem, że awans i tak mieli w kieszeni, więc sobie odpuścili..
Co do dietowania wczoraj, to ładnie jadłam, tylko wieczorem mnie wzięło na bakalie, ale w ciągu dnia zwykłym jedzeniem do tysiąca nie dobiłam, więc to i lepiej, że doszło bakaliami. Lepiej nimi, niż czekoladą
Koniec końców nic się wczoraj nie pouczyłam oczywiście, taki mnie leń ogarnął. Dzisiaj muszę, bo jutro kolos, a ja wiele nie umiem jak zawsze. I jak zawsze znów mi się potwornie nie chce.. no ale jakoś się zepnę i powalczę ze skryptem.
Dzisiaj jedzeniowo chyba plany podobne
rano owocki - melon i morele, potem sałatka - zastanawiałam się czy może nie dodać do niej kilku kropli oleju sezamowego, bo kupiłyśmy niedawno i tak stoi sam na półce i czeka, aż ktoś go zechce. Ale w sumie nie jest jej to potrzebne, a mogłoby zepsuć smak.. no nie wiem, zobaczę. Na obiadek tradycyjnie bukiet jarzyn, na deser chyba dojem tę sałatkę, bo do jutra może nie wytrzymać, a na kolację serek wiejski z ogórkiem i pomidorem i Wasa.
Kiełki już odwiedziłam, mają się dobrze i rosną zdrowe śliczne
. Już już niedługo będę mogła je sobie chrupać, ha! A w Tesco kupiłyśmy ostatnio - Mama wypatrzyła i mi zaproponowała - plastikową tackę na jedzenie, głęboką na jakieś 2-3cm - będzie w sam raz na kiełki, duuuużo kiełków
. Więc jak tylko obecna hodowla się skończy, to nastawię nową w ładniejszym domku, a nie na talerzu i płatkach kosmetycznych
.
W ogóle dziwna sprawa z tym mięsem - jak jem "normalnie" (czyli obżarstwo), to codziennie właściwie jakieś mięsko jest - a to wędliny, a to kiełbasy, kotlety, pasztet (uh, jak ja lubię pasztet z gęsi..). A zdrowo się odżywiając
("dieta" brzmi gorzej) jestem niemalże wegetarianką.. nie wiem dlaczego tak jest, ale jakoś mnie nie ciągnie aż tak do mięsa i wędlin teraz. Od czasu do czasu sobie położę plasterek sopockiej na deseczce, no i kurczaka gotowanego też całkiem lubię.. Swego czasu byłam na takiej diecie-cud trwającej dwa tygodnie, gdzie się jadło produkty grupami - tzn np. przez dwa dni sałatkę z konkretnych warzyw i do tego tylko mięso wołowe. Dwa dni coś tam, dwa dni coś tam.. i wtedy przez dwa dni też żywiłam się gotowanym kurczakiem i wymyśliłam bardzo smaczny sposób na podawanie go.. na patelnię wlewałam trochę wody i wsypywałam sporą ilość curry - na to wrzucałam malutkie kawałeczki kurczaka i grzałam do odparowania wody - na kurczaku robiła się pyszna panierka z curry
i jadłam to z odrobiną musztardy - mówię Wam, pyszne! No, ale z kurczakiem to jest trochę roboty i rzadko mi się chce. Więc all in all nie jem tego mięsa zbyt wiele. No ale skoro mi go jakoś odczuwalnie nie brakuje, to chyba nic złego w tym nie ma.
A z mięsem kurczym agitku oczywiście masz rację
ja wiem, że lepsze od parówki, no ale ta cała zabawa z nim.. Ja leniwa jestem
. A o parówce tylko dlatego wspomniałam, że po prostu naszła mnie ochota. Ale chyba już minęła, to pewnie była taka zachcianka mojego rozumku (czego?), a nie żołądka.
Co do melonów, to zachęcam do spróbowania
. Jest kilka odmian, W Tesco można kupić chyba wszystkie trzy, a na pewno te dwie: Honeydew (28kcal w 100g) i Galię (24kcal w 100g). Widziałam w sobotę jeszcze inne, zielone z wierzchu i to chyba jest odmiana Canaloupe, najmniej kaloryczna, bo ma 19kcal w 100g. Tej nigdy nie próbowałam, a tym razem nie kupiłyśmy, bo drogie (jakieś 5zł za sztukę).
Tak wygląda Honeydew:

Te w Tesco są dość duże i cały zawiera około 1kg miąższu. Zazwyczaj kosztują koło 4zł za sztukę.
Moje ulubione - Galia:

W moim odczuciu
są bardziej soczyste i słodsze od Honeydew, Mama z kolei preferuje tamte. Na ogół w Tesco bywały całkiem duże, mające około 0.6-0.8kg miąższu, ale w sobotę były niewielkie - wielkości grejpfruta - z około 0.4kg miąższu (w promocji za 2.29zł).
A to najmniej kaloryczne Cantaloupe:

Z wierzchu są zielone, a wielkość mają podobną do Honeydew.
Ogólnie melony tak jak i arbuzy mają grubą skórkę, której się nie je
pyszny miąższ - nie są tak bardzo soczyste jak arbuzy, bardziej konkretne, rzekłabym
i słodziutkie. Polecam, bo są baaaaardzo dobre i baaardzo sycące, w sam raz na śniadanie.
Co do rozpoznania czy jest dobry, to ja się uczyłam na własnych błędach po prostu
. Moim zdaniem np. Honeydew nie powinien być za żółty, ani poobijany oczywiście. Galia nie powinien być za miękki i ma delikatnie pachnieć.
Ale Wam wykład zrobiłam
powinni mnie zatrudnić do reklamowania melonów.
Dobra.. zasiedziałam się jak zwykle, a tu rower i nauka czekają na mnie.. Godzina jazdy przy jakimś serialu, kąpiel, balsamowanie, śniadanko i nauka.
Życzę Paniom miłego dnia, wpadnę do Was wieczorem 
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki