Czołem dziewczęta!

Jestem już w pracy, więc będę się streszczać. To nie to, że nie mogę sobie łazić po necie, bo pod tym względem jest dość luźno, chyba że pracy po uszy, czasem się zdarza i tak. Ale jakoś tak mi niezręcznie, a nuż ktoś wejdzie i zobaczy, i będę się wstydziła troszku .

Ważyłam się dziś rano i zobaczyłam 102kg . Czyli kolejne 2 bliżej celu, nie jest źle.
No i przyjechałam na rowerku, dzisiaj było lepiej! Ulżyło mi, bo się bałam, że będzie ciężko, a tu całkiem przyjemnie się jechało, przez większość czasu w ogóle nie byłam zmęczona, tylko pod koniec oczywiście. Ale odniosłam sukces, bo wjechałam na najbardziej stromą na całej trasie górę! Wczoraj u podnóża się poddałam i wprowadziłam rower, a dzisiaj powolutku, ale dotarłam. Oczywiście byłam moooocnooo zmęczona, ale co tam. Oczywiście potem na ostatnią górkę już nie miałam sił, ale i tak jest dopsz.

Wzięłam sobie emulsję do opalania z filtrem 50, jak będę wychodziła z pracy to się wysmaruję.

Biorę się za śniadanko: melon i Bakuś za niecałe 200kcal. Na drugie (też w pracy) wzięłam dwa Gerbery, w sumie mają jakieś 240kcal. Mniam.

No, lecę miłego dnia!
C.