Kasiu, rzeczywiscie przykro sie czyta takie posty, ale takie jest zycie. To wszystko co napisalas, swiadczy o tym ze nie do konca rozumiesz, czym jest odchudzanie.
Sorry, jesli urazam Cie - albo kogos innego - ale wszystkie nasze (tak, tak - rowniez moje, bo to ja kiedys wazylam 105 kg) problemy z nadwaga i otyloscia biora sie z tego, ze podchodzimy do siebie niepowaznie, bez zrozumienia, najpierw zryw, potem odpuszczenie, albo bez zadnych zrywow, zarcie, zarcie, zarcie. Cialo - smietnik, organizm - wsypisko (czyli wysypisko), i do tego zal i pretensja do calego swiata, ze nie jestesmy jak modelki, ze ciuchow atrakcyjnych nie robia w rozmiarze namiotowym...
Odchudzanie to powazny wybor, i powazna decyzja. Swieta - wszyscy wtedy lekko "odpuszczaja", ale po jednym dniu zwykle bez trudu wraca sie do normalnego jedzenia. Nie do diety, ale do normalnego jedzenia. Takiego, ktore sprzyja chudnieciu (czyli powrotowi do normalnych wymiarow), a nie takiego ktore rozpycha zoladek i powoduje tycie.
Nie mam pojecia, w jaki sposob mozna sie zmobilizowac "zewnetrznie". Motywacje i mobilizacje trzeba miec w sobie, forum jest fajne dla wymiany pogladow, doswiadczenien, dodania sobie otuchy. Jesli w sobie nie znajdziesz sily, nikt Ci jej nie da, uwierz mi.
margolka
Zakładki