Hi Gaguś, pozdrawiam cieplutko.![]()
Hi Gaguś, pozdrawiam cieplutko.![]()
no wiec tak...
pewnie ze mozna sie spierac o zawarosc olowiu i samej "puszki" w zawartosci puszki...ale...
od tego sa normy to raz... dwa... zawsze wychodze z zalozenia ze grosze to kosztuja smieci...( i sprawdza mi sie )
a poza tym.. kto mi da gwarancje ze kupowana na rynku salata, brokul, i inne... nie maja w sobie wiecej syfu niz produkty z puszki!!! nikt... bo nikt tak naprawde nie bada jakosci tego co rolnik czy tez ogrodnik sprzedaje.... a podziwajac piekne sady i plantacje... jadac polska droga... malo kto zastanawia sie ile olowiu i spalin trujacych lauje w tych "plonach"...a potem na naszym stole....
a juz amerykanie niech siedza cichoze swoimi genetycznie mutowanymi produktami
![]()
![]()
triss.. goowanie parowanie i pieczenie.. jak kazda obrobka termiczna zmienia na pewno sklad witaminowy .... natomiast kaloryczny ... w niewielkim stopniu.. inaczej ma sie ze smazeniem... tu bialko pod wplywem wysokiej temperatury smazenia... zamienia sie w tluszcz i to ten malo wlasciwy... np. cebula.. surowa sama w sobie ,ma niewiele kalorii ( wiem ze nie lubisz... ale ja np. lubie drobniutko wkrojona w pomidorki)...a samzona ma ich az 100 w 100g smazone nie tylko zmaienia swoje bialko w tluszcz ale i wchlania ten uzywany do smazenia.... a tluszcze podgrzewane.. traca swoje wartosci...
np.. podgrzewanie oliwy z oliwek to grzech smiertelny... ale smazenie juz na oliwie nie extra virgine...tylko z wytlokow jest lepsze... ale lepsze... nie zawsze znaczy zdrowe....
gdzies czytalam ( acz nie podazylam tym sladem bo unikam smazenia)...ze lepiej w takich wypadkach smazyc na tluszczach zwiezecych... np. smalcu
co do suszenia..np. owocow... mysle ze wyglada to tak.... jedno jakblo ma dajmy na to 250g ( uwielbiam oooogromne jablka) ... ale zeby otrzymac 250 gram suszu trza tych jablek troszke wiecej jak jedno... byc moze dla tego taka roznica w kalorycznosci....
na szczescie jablka i grapefruity sa caloroczne....![]()
wino doliczam zawsze wedlug tego ile go jest przed uzyciem... znaczy doliczalam.... nie miewam ostatnio kontaktu z tego typu produktami.... i troszke zaluje....
a z tym autocostam... tonie przesadzaj... wszytko co wiem wiem z netu
belluniu.... ja tobie tez sle gorace buziaki.. gosik//cmok
emkr-ko ciesze sie ze tuna sie przyjela.... dla mnie jest juz tak normalna jak mycie wieczorem zebow
kasiu... bardzo mnie ucieszyl twoj odzew... znaczy ze sie nie myle... bo jakos... nie zawsze mam pewnosc.... czy to co pisze ... ma sens i czy sie przydaje.... ( poza mna bo mi i owszem)
no coz... byle glupi fundusz zdrowia... jak widac nie ma szans...
zrobilam obiecany dym i obeszlo sie bez kalacha....aczkolwiek uzylam podstepnej. karygodnej grozmy ustnej....
o dziwo... u chirurga tez wizyty sa juz odplatne .. ale jak stwierdzila pani nadzorujaca przyjecia.... mama jest tak dluga i wymagajaca staej opieki pancjentka...ze nie ma mowy zeby przeszla w tryb "odplatny".. dopoki bedzie trza... bedzie przyjmowana....
a co sie okazalo w klinice... ano... wzieli jak leci.. zagladali w kartoteke i wyszlo im ze mam byla raptem dwa razy u onkologa... .. niby tak... bo dwa razy weszlysmy do tego bez kolejki a dwa razy zaplacilysmy...a potem bylo szalenstwo z poznaniem...
maja teraz maly klopot... bo uruchomilam do akcji NFZ...
uprzedzilam jednak lekarke ...ze zamierzam to zrobic
bylam w tym NFZ na dosc ostrej rozmowie...z szantazem ze nie interesuje mnie jak bardzo pani jakastam jest zajeta.... ma mnie przyjac i koniec...
ponoc wiedza o sytuacji w tej klinice... i zaproponowali mi innego onkologa w placowce ktore jeszce ma limity... odmowilam, uzasadniajac ze jestem przekonana do tego akurat onkologa... daze go zaufaniem i nie zycze sobie zmiany lekarza prowadzacego w srodku terapi. i albo oni pokryja mi koszty leczenia....albo zalatwia te sprawe tak... zebym mogla nieodplatnie korzystac z uslug tego i tylko tego lekarza.... a na ich nieszczescie taka mozliwosc instnieje...i beda ja egzekwowac
efekt jest taki ze
zadzwonili z kilini.. pytajac sie na kiedy maja zarejestrowac mamus...
ale nadal uwazam ze to dranstwo... boprzyjmujac moja mame... nie przyjma kogos innego...a moze okazac sie ze jest juz za pozno...
dziwi mnie jescze jedno...do onkologa nie ma przeciez skierowan... wiec po jaka cholere robia limity.... i jak moga grzmiec o profilaktyce wyleczalnosci.... a z drugiej strony.. nie wiem czy wiecie co sie dzieje w sprawach chemioterapii leczenia onkologicznego i jakie placowki onkologiczne maja problemy ( poznan rowniez)
z drugiej strony.... uwazam za szwindel i cos niehalo..jezli normalna prywatna wizyta kosztuje 70 pln....a chciano odemnie 20 pln... po tym jak sie postawilam ze mama jest w trakcie leczenia.... cos nie tak z tym jest... bo skoro nie maja limitow niech biora pelna stawke...a jak im wystrczy 20... to czemu normalnie biora 70????
echhh...
zmykam...
//buziol
no niestety tak to jesttyle grzmią o tym że profilaktyka jest najważniejsza a po tym jak odkryto mi guzek w piersi i starałam się zapisac do jakiejś poradni chorób sutka okazało się, ze najbliższe zapisy są na grudzień
![]()
![]()
pani w szpitalu mi łaskawie poradziła, żebym zadzwoniła do innej poradni bo u nich to nie ma sensu
![]()
![]()
oczywiście skończyło się tym, że musiałam się zapisac do takiej poradni, ale odpłatnie za 70 złotych własnie
![]()
![]()
a jezli kogoś nie stac zeby zapłacić te 70 złotych to co?? i jak to włąściwie jest z ta profilaktyką w takim razie?? hasła hasła hasła a rzeczywistość... poza tym wkurzyłam się okrutnie, bo cała ta wielka płatna wizyta trwała jakies 3 minuty, pani stwierdziła że cokolwiek stwierdzic może jedynie biopsjka i tyle było tej wizyty
![]()
![]()
takiej rady to mogłam sobie sama udzielic i iść na biopsję od razu, bo biopsja kosztuje 120 zł ta wizyta 70 więc dołożyłabym 50 zł i miałabym wynik od razu
![]()
![]()
i takie to są zabawy właśnie
a jeszcze dodatkowo rżadają ode mnie jakiegos potwierdzenia ubezpieczenia, mimo że jestem studentem
![]()
![]()
![]()
U mnie w drugiej ciąży wykryli komórki rakowe na szyjce macicy spowodowane przez wirus hpv.Ponieważ kwestia jaki poród w tym wypadku była do rozwiązania tylko po badaniach wycinka trzeba było sie na to zdecydować.Lekarz zażadał 240 zł.Po długim czasie pod kontrolą, w którym nie można było nic zrobić bo karmiłam piersią /co miało dobroczynny wpływ na cała sytuację/ .Kontrole co 3 mce.Jak już "odstawiłam " małego lekarz znów z tymi próbkami ponieważ poprzednie wyszły "na granicy ryzyka" , czyli kolejna kasa.Póżniej 2 zabiegi po 300 zł , które nie gwarantują całkowitego wyzdrowienia ... dalej chodzę co 3 mce do kontroli na badania pod mikroskopem.
Dzięki za odwiedzinki i pozdrowionka![]()
![]()
Gratuluję wywalczenia "swego" dla Twojej Mamy, choć oczywiście faktycznie smutne jest to, że nie wszystkim to się uda i niektórzy polegną w walce z systemem
Cenna informacja, z tym smażeniem. Domyśliłabym się, że smażone produkty wchłaniają tłuszcz, ale tego, że także ich własne białko się w tłuszcz zamienia, nie wiedziałam. Jakie jeszcze (poza cebulą) produkty wykazują pod wpływem smażenia najbardziej drastyczne zmiany? Czy białko w jajku zachowuje się w ten sam sposób, jak robimy jajecznicę? Czy dotyczy to tylko smażenia na tłuszczu, czy też np. na sosie sojowym (sprawdziłam na etykietce, tłuszczy 0%) też? Tak, czytałam już wiele razy o tym, żeby na oliwie nie smażyć, na razie albo smażę bez tłuszczu, albo na odrobinie sezamowego, niebawem chcę kupić olej z pestek winogron, tłoczony na zimno. A olej lniany, polecany przez Ciebie (nie do smażenia oczywiście), który do tej pory widziałam tylko w jednym superdrogim sklepie, kupiłam 2 razy taniej... w aptece, jako suplement. Z tego, co widzę na etykietce, jest to czysty olej, więc chyba żadna różnica, poza ceną
Tak słyszę o tej modyfikacji genetycznej roślin... Wiem, że to ingerowanie w przyrodę, rozumiem wpływ na środowisko i różnorodność gatunkową, ale w jaki właściwie sposób wpływa to na organizm zjadacza? Alergie? Choroby cywilizacyjne? Czy też jeszcze nie ustalony ale potencjalnie niebezpieczny wpływ, który poznamy dopiero za kilka lat? Też mnie mierzi zmiana struktury genetycznej rośliny li i jedynie dla ludzkiej wygody. Akurat ta osoba, która mi napisała o puszkach, jest Polką, ale faktycznie u Amerykanów dążenie do wygody w spożywaniu dorasta czasem do absurdalnych rozmiarów. Znam całkiem sporo osób, które nie ruszą winogron lub mandarynek, jeśli te nie są bezpestkowe (no i hit ostatnich lat - bezpestkowe arbuzy)![]()
A z tymi morelami to raczej może kwestia typu "różne tabelki, różne wartości", bo chodziło mi o kaloryczność na sztukę, niezależnie od jej wagi, nie na 100 g. Może różnej wielkości owoce brali pod uwagę.
No tak, jak zwykle zarzuciłam Cię setkami pytań![]()
Uściski![]()
zdazylam sie wylogoac... i sobie przypomnialam ze mialam przeciez na koncu napisac u siebie slow kilka....
hrhrhr.....
zaczne od tego...ze poki co nic nie zmieniam nic w trickecie... nei bylo czasu posprawdzac.. zreszta... nei widze zmian ... wiec luzuje sie na pomiaty wagowo-obwodowe
triniu... szczerze mowiac... nie umiem ci odpowieziec na to jakie produkty zmieniaja kalorycznosc... ja poprostu nie smaze.... a do tego odchodze skutecznie od liczenia kalorii nie dosc ze mam stala rozpiske co moge jesc...to bardziej studjuje etykiety pod katem BTW wiem mniej wiecej co i na co i ile na ile moge wymiec w produktach do mojego menu...
cebula mi utkwila... bo lubilam swego czasu dodawac do brazowego ryzu podduszona cebulke z papryke pokrojone w drobna kostke...i jesc takie samo... jedno z drugim... oblizujac sie ze smakiem przeokropnie do tegoaz do czasu jak doczytalam o tej kalorycznosci
zdarza mi sie usmazyc jajecznice z tych moich wskazanych dwoch jajek rano... ale robie to bez tluszczu... i dosc zadko... a traktuje raczej jako odmiane od tych wiecznie gotowanych na twardo... ( przygotowuje to przeddzien zeby rano zaoszczedzic czasu )
a czasem ..zaszaleje i zagotowuje wode dodaje troszke octu winnego...i wlewam tam ostroznei jajco... czekam az sie scina bialko i wtedy wyjmuje... zolteczko jest cieplutkie ale plynne... hmmm i wtedy z kalafiorkiem.. mniam...
co do ingerencji w genetyke.... nie stwierdzono chyba jednoznacznie czy ma to jakis wplyw... natomiast jest to odejscie i to spore od "nieprzetwarzania"... bo jaki smak moze miec pomidor ktory jest wyhodowany tak...zeby miec ten sam ksztalt kolor i rozmiar jak jego sasiad z krzaka obok... albo marchew.. ktora musi byc tak samo dluga i wysoka jak i inne na kilkudziesiecio hektarowej polaci...
i dlaczego sezonowe pomidory smakuja i pachna a te sprowadzane zima juz nie?...
ja nie mowie ze nasze "plony" nie sa skazone w jakims tam stopniu bo i nawozy ..i opryski.... ale mozna sie pokusic o stwierdzenie ze mimo wszystko jest to nadal naturalne zarcie....
pewna grupa moich znajomych uwaza ze nowotwory , alergie, zwyrodnienia spadek odpornosci sa spowodowane wlasnie chemia i ingerencja czlowieka w zywnosc...
mozna sie spierac ile w tym racji...a ile niedomowien... i przeklaman...
ale byc moze cos w tym jest
co do suszonych morelek...ekhm... kiedys pokusilam sie o przeliczenie na sztuke....z tego co podali na etykiecie.. wyszko mi ze jedna ma niecale 3 kcal....nie wiem czy nie popelnilam wtedy bledu jakiegos przy obliczeniach ale w takiej 100 gramowej paczce to wbrew pozorom troszke ich jednak bylo
//buziol i pozdrawiam
Witaj, gaguś... Mam nadzieję, że wszystko układa się dobrze, i z mamą, i z tobą, i że niedługo znajdziesz więcej czasu dla nas, a nie tylko na buszowanie po sieci w poszukiwaniu wiedzyBo chociaż pojawiły się fantastyczne dziewczyny, brakuje starych, coraz bardziej milczących XXL-ek, z którymi tak wspaniale przechodziło się przez pierwsze miesiące odchudzania...
Moc serdecznych pozdrowień![]()
Witam cię Gagaa!
chyba po raz pierwszy mam okazję coś u ciebie napisać jakoś wcześniej nie miałam odwagi.
Przeczytałam twoje posty na wątku , który utworzyła Margolka odchudzam się nie chudnę ....
na początku byłam zła że tego jest tyle i ,że właściwie wszystko co robię robie żle ale sobie to wszystlko przemyślałam dogłabnie na prawdę no i doszłam do wnoisku że próbuję okłamać samą siebie , chodzi mi m.in. o jedzenie wieczorkami , tryb głodowy organizmu dał mi też baaaaaardzo wiele do myślenia bo przecież nagminnie robiłam właśnie to czego absolutnie robić nie wolno bo działałam na swoją niekorzyść i zamiast chudnąć waga stała w miejscu.
Ehh, dużo by tu jeszcze mówić na ten temat , wygodnictwa mojego , niechęci spojrzenia prawdzie w oczy i nie wyeliminowania złych nawyków żywieniowych.
Tutaj chcę ci pozdiękować bo odwaliłaś kawał dobrej roboty i chwała ci za to że zechciałaś się tym podzielić tu na forum.
Zrobiłam sobie wręcz ściągawkę z tego co napisałaś no i stosuję się do tych wytycznych - i tego koszmarnego nie jedzenia po 20 .
Gaguniu bardzo ale to bardzo ci dziękuję
Kasia -niedowiarek
ps jak to jest możliwe żeby cebula tak zmieniała swoją kalorycznośc , bo to trochę jest absurdalne, .żeby z 34 do chodziło do 100 kcal w 100 g,
moja wiedza chemiczna nie jest na złym poziomie i wydaje mi się to nierealne , przecież coś - czyli dodatek kalorii nie bierze się znikąd , moim skromnym zdaniem będzie to uzależnione od tego ile dodamy do tej cebuli tłuszczu bo ona go wchłonie w całości .
więc reasumując jeśli udusimy cebulę sztuk 1 na 1 łyżeczce oleju to jedyne co ona może zwiększyć swoją kaloryczność to o te kalorie , które posiada olej
ciekawe gdzie ty to znalazłaś bo ja uwielbiam duszoną cebulkę i aż mi się smutno zrobilo jak to przeczytałam
pozdrówka Kasia
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
kasiu chocby tutaj...a poniewaz reszta kalorii mnie sie zgadza z tym co mam w swoim prywatnym kalkulatorze...to nei mam podstwa zeby nie ufac....
a zreszta...
http://www.dieta.pl/Catalog.asp?grid=8%3B66
tutaj tez![]()
oznacza to jedno... nie zawsze sprawy maa sie tak jak nam sie wydaje... i nie ma co liczyc na "oko" trzeba sprawdzac....albo unikac takich niespodzianek..
dziekuje za te slowa... duzo mi daly...
a poniewaz nie mam czasu i sil zeby sprawdzac wszystkie watki to postanowilam kiedys spisac to w jednym margolkowym watku...
co nie znaczy ze ja jedynie znam regule na odchudzanie... to raczej wpisy ktore maja pobudzic domyslenia te z nas ktore faktycznie chca sie czegos dowiedziec.... kto bedzie chcial i mial czas... moze sobie poszperac dalej... to co tam jest napisane to wszystko z netu... aczkolwiek kupe czasu mi zajelo spisanie tego... i ulozenie tak zeby mniej wiecej kazdy zrozumial...
jak ktos nie chce... mysle ze wystarczy przeczytac tylko ten watek...a wiele rzeczy sie wyjasni a napewno zmieni sie nastawianie do "jedzonka" jako takiego widze po dziewczynach.. ktore nawet jaknie licza BTW to raz na jakis czas to zrobia.... i inaczej juz patrza na zarelko
wazne jest dla mnie to...zeby gdy mnie juz tu nie bedzie... kazdy kto chce zaczac... zeby mial od czego...a nie po omacku i na slepo tak jak ja i wiele mi znanych osob ... czasem z takimi bledami ktore nie daja szans na kontynuacje..albo zeby wiedzial czego szukac![]()
( taka naiwna wiara ze moje wpisy przetrwaja probe czasu)
to ze teraz myslisz i robisz inaczej .. nie znaczy tez ze kiedys robilas zle... robilas tak jak uwazalas ze bedzie dobrze.... podkreslam nie ma jednej recepty na trwale pozbycie sie kilogramow.. nie ma i nie bedzie , co oznacza ze kazdy z nas musi jej sobie sam poszukac.... oby skutecznie
moje "dietowe" myslenie zmienialo sie tak czesto...ze nawet nie roztrzasam juz pierwszych prob i bledow zywieniowych...
kazdy czas ma swoje zadanie .. najpierw trzeba nauczyc sie jesc mniej o wyznaczonych porach... potem wytrwac dluzej jak trzy dni.. potem wlaczyc cwiczenia... itd.
moja mama zawsze powtarza ze ten kto stoi w miejscu to tak naprawde sie cofa...bo swiat idzie na przod co dzien... i niema co sie rzucac na gleboka wode...bo od czegos trzeba zaczac..a podstawy sa bardzo wazne ! a im trwalej wprowadzone...tym skuteczniejsze i latwiejsze do zmodyfikowania
mooominus mnie sie wydaje ze juz raczej nie bede miala duzo czasu na buszowanie po forum... ba !!!!bede go miala coraz mniej....![]()
//buziol
Zakładki