Strona 1 z 57 1 2 3 11 51 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 569

Wątek: Kolejna próba smutnej XXXXL-ki

  1. #1
    biglady jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    16-06-2005
    Mieszka w
    Tarnów
    Posty
    37

    Domyślnie Kolejna próba smutnej XXXXL-ki

    Cześć! Jestem Kasia. Lat 33. Ważę 104 kg. Zaczęłam się odchudzać od 13-go czerwca 2005 r. Cały mój problem polega na tym, że nie mam silnej woli .Powodów do odchudzania mam mnóstwo, przede wszystkim jeśli chodzi o względy zdrowotne. Wiem, że powinnam się wziąć się w garść, ale chyba nie potrafię...... Każda moja próba odchudzania kończyła się totalnym fiaskiem, a na dodatek stawałam się jeszcze grubsza. Schudłam kilka kilo, robiło mi się troszkę lżej i od razu powrót do starych nawyków. To tak jakbym uważała, że jeśli ze 107 kg zrobiło się 97 to już jestem nie wiem jak szczupła. I jeszcze jedno co mnie gnębi. A mianowicie to, że mam takie okresy, iż potrafię się powstrzymać przed jedzeniem, ale w końcu przychodzi taki dzień, że poprostu nad sobą nie panuję i jem wszystko to, co mi się tylko dostanie w ręcę. Mam uczucie wiecznego głodu. Dla mnie to tak jakbym miała jakiś atak
    HELP! PLEASE!
    stare forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...=asc&highlight
    ------------------------------------------------

  2. #2
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Jestes w identycznej jak ja sytuacji "wyjsciowej" - mialam 33 lata kiedy podjelam decyzje o odchudzaniu, wazac 105 kg. Nie wiem jakie jest Twoje BMI, ale ja jestem niska, wiec moje wynosilo ponad 40. Otylosc ekstremalna, bedaca bezposrednim zagrozeniem zycia. Zdawalam sobie sprawe, ze od mojej "normalnej" wagi 88 kg dzieli mnie 17 kg. Przyszlo mi do glowy, ze wystarczy ze schudne "tylko" tyle. Ale zaraz potem zrozumialam, ze to bedzie bledne kolo - ze musze zmienic swoje zycie, zeby rozwiazac problem otylosci, ktory wtedy do mnie dotarl.

    Wczesniej sie nie odchudzalam, to jedno nas rozni. Mnie kazdy kilogram zgubiony cieszyl i byl (jest) motywacja do dalszego gubienia kilogramow tluszczu. Tez mialam problem z zarciem - zreszta waga mowila sama za siebie. Nie mam tego problemu juz - kilka miesiecy dyscypliny bez wpadek, bez poblazania sobie zmienilo moj organizm. Niektore kobiety na tym forum mowia, ze przechwalam sie swoja silna wola, ze nie wszyscy ja maja. Guzik prawda, silna wola ma tu znaczenie, ale nie podstawowe. Organizm traktowany jak smietnik, rozpychany jedzeniem o niskiej wartosci odzywczej ale za to duzej ilosci chemii (slodycze, fast foody, napoje slodzone, przyprawy typu ketchup, wedliny kielbaskowe, etc. etc.) glupieje. Ciagle mu malo jedzenia, to bledne kolo. Ale w kazdym otrganizmie jest zdolnosc do regeneracji - kilka miesiecy wedlug zasad zdrowego zywienia, i po pierwsze - odzyskuje sie wlasciwe smaki, po drugie - organizm przestaje domagac sie chipsow, czekoladek, batonikow (nie ma sie "jazd" smakowych), po trzecie - wystarczaja normalne porcje, czlowiek przestaje sie napychac.

    Caly problem przetrwac te kilka - powiedzmy 3-4 miesiace. Tu najwazniejsza jest motywacja. Moja najsilniejsza byla taka: wyszlam z zalozenia, ze przy wadze ok. 100 kg moze mnie rzeczywiscie trafic szlag, zwlaszcza ze prace mam stresujaca. A wtedy jedynym wyjsciem bedzie kremacja, bo do trumny, ktora bedzie szersza niz dluzsza, beda musieli zaangazowac dzwig. Serio.

    Mialam tez motywacje pozytywne - ciuchy, w ktore zaczelam wchodzic po pierwszych 10 zrzuconych kilogramach, podziw mezczyzny i znajomych. Ale wizja wlasnego pogrzebu dzialala mobilizujaco


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  3. #3
    rafimagda jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    11-04-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    ale jesteś znów na dobrej drodze, skoro się tu znalazłaś.

    Forum pomaga - zdecydowanie. Tym razem sie uda. Uwierz.

    Wszystkie tu zmagamy się z problemami, a co najważniejsze pokonujemy je.

    Życzę Ci powodzenia. Trzymam kciuki.

  4. #4
    Guest

    Domyślnie

    Niestety, chyba nigdy tak do końca nie ma pewności, że rozpoczęte odchudzanie zakończy się sukcesem, zwłaszcza jeśli założymy sobie od samego początku zbyt odległe cele. Ale za to jest nadzieja. I skoro bardzo tego chcesz, skoro masz świadomość, że jeśli przerwiesz dietę, czeka cię przytycie, a potem podejmowanie kolejnych prób odchudzania, a przecież każda taka nieudana dieta niszczy coraz bardziej metabolizm, który i tak z wiekiem słabnie, noszone zaś od lat kilogramy lubią się utrwalać i powielać - skoro to sobie uświadamiasz, masz duże szanse, że ci się uda

    Większość z nas ma za sobą kilka, kilkanaście nieudanych prób odchudzania (margolka jest jednym z chlubnych wyjątków ) i w zasadzie trudno powiedzieć, czemu jedna z tych prób nagle okazuje się sukcesem. Najgorsze są początki, kiedy organizm przestawia się na małokaloryczne i zdrowsze jedzenie, najgorsze są pierwsze kryzysy, kiedy masz wrażenie, że albo męczysz się już tak długo, a waga spada wolniej, niż byś chciała, więc jaki jest sens ciągnąć to dalej, albo - co się tobie już zdarzało - uznajesz, że już zeszczuplałaś całkiem sporo i można sobie pozwolić na zabronione jedzonko. Mnie też się to niestety przytrafiało. Najważniejsze, żeby przetrwać pierwsze miesiące, dopóki nowa dieta nie stanie sie czymś naturalnym, codziennym i oczywistym. Uświadamiając sobie, jakie czekają nas zagrożenia, łatwiej stawić im czoła i uniknąć porażki. Ja dopiero po pół roku mogłam sobie powiedzieć - tak, to jest to odchudzanie, które zakończy się sukcesem. Jeszcze rok, dwa lata, a dotrę do wymarzonej wagi. Potem co prawda zacznę się martwić o równie ważne jej utrzymanie, ale to już kwestia odległej przyszłości.

    Więc masz szanse, aby ci się udało i za to, jak to już tradycyjnie jest na forum, będziemy trzymać kciuki, choć w gruncie rzeczy wszystko zależy od ciebie, od twojej siły, konsekwencji i zaparcia. Czytaj forum, czytaj nawet i wszystkie wątki. Ja się przyznam, a mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, że w równym stopniu pomagają mi opowieści dziewczyn, którym się udało, które konsekwentnie i zdrowo się odchudzają, jak i te, gdzie dziewczyny się żalą, że nie udaje im się wytrzymać, że dieta pełna jest tzw. wpadek i w zasadzie całe odchudzanie to bardzo niezdrowe przeplatanie niby trzymanej diety z kalorycznym, niezdrowym i zaprzepaszczającym odchudzanie jedzonkiem. Pomagało mi to, bo pamiętałam, jak ja sama w czasie wcześniejszych diet często tak robiłam, jak z własnej woli niszczyłam wszystko, co już osiągnęłam i jak bliska byłam w początkach tego odchudzania powtórzenia starych błędów. To skutecznie odstrasza i motywuje...

    A streszczając cały post w jednym zdaniu - powodzenia, biglady

  5. #5
    barbasia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-03-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    biglady, ja też nie mam silnej woli..
    też napycham się czym popadnie i mam smaki jak każdy, ale musisz porozmawiać ze sobą szczerze w duchu, zrobić prosty rachunek, ile zyskasz jak zaczniesz dbać o siebie! bo o to głównie chodzi.. my grubaski nie dbamy o siebie, zaniedbujemy się okrutnie bo jak można wrzucać w siebie tyle syfu?
    wyobraziłam sobie kiedyś, że to tak jakbym się nie myła, że robie sobie śmietnik z mojego wnętrza, co wychodzi zresztą okropnie na zewnątrz zagmatwałam, ale czasem takie wizualizacje bardzo pomagają w podjęciu decyzji a potem w utrzymaniu jej...

    no i przede wszystkim, ty już podjęłaś tę dobrą decyzję, teraz tylko walka!
    a walka nie znaczy koszmar, jeśli ci się zdarzy wpadka, olej to, od następnego dnia bierz się znowu do diety, organizm cię zaskoczy jeśli będziesz konsekwentna..

    mam za sobą wpadkę potężną tygodniowego obżarstwa i grilowania, mase piwa ale poszłam na żywioł i od poniedziałku znów na diecie poza tym szaleję fizycznie malując mieszkanie i niespodzianka! kilo mniej miast kilku kilogramów więcej, których się spodziewałam!
    to naprawdę.. naprawdę motywuje, trzymam kciuki za Ciebie, bądz piękna na jesień badzo Cię proszę i bywaj na forum, to bardzo pomaga!
    ps. mam 30 lat i będę znowu szczupła i zgrabna jak 5 lat temu w dniu ślubu, to moje marzenie! i tak się stanie..

  6. #6
    biglady jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    16-06-2005
    Mieszka w
    Tarnów
    Posty
    37

    Domyślnie

    Serdeczne dzięki za wszystkie miłe słowa i uwagi Kocham Was, wiecie?
    Wczoraj znowu nie wytrzymałam do końca i zeżarłam, tak ZEŻARŁAM furę bitej śmietany z truskawkami, a potem jeszcze 3 kromeczki chlebka itp. itd. Ale wiecie co? Coś się we mnie zmieniło, bo poprzednio powiedziałabym do siebie:" Dobra! Kaśka, jesteś do niczego. Nie umiesz się pohamować, nic z tego nie będzie!" A teraz mówię:" Nie poddawaj się dziewczyno! Walcz! Żle zrobiłaś, że zjadłaś to całe paskudztwo, ale możesz walczyć dalej" I będę!!! Nawet jeśli to moje odchudzanie będzie trwało rok czy dłużej.
    Proszę Was o opinię co do diety kapuścianej. Chcę ją zacząć stosować od soboty lub niedzieli.

    Margolko! Mam 165 cm wzrostu i moje BMI to 39
    stare forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...=asc&highlight
    ------------------------------------------------

  7. #7
    agulka74 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    14-06-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    no wlasnie!! ja tez zawsze jak cos zjadlam tak myslalam a teraz sie to zmienilo,mimo wszystko brne dalej.tylko zastanawiam sie czy to mam cos slabszegow mozgu ze nie umiem sie opanowac??wiem ze nie powinnam jesc np lodow ale jem??jedno dobre ze teraz juz nie rozpedzam sie do jeszcze wiekszej porcji lodow,potem buleczka itp tylko potrafie sie zatrzymac szkoda ze nie powstrzymac .calusy

  8. #8
    barbasia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-03-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez biglady
    Proszę Was o opinię co do diety kapuścianej. Chcę ją zacząć stosować od soboty lub niedzieli.
    dobry pomysł na początek, trwa to tydzień i stanowczo zmniejsza żołądek a przecież nie jest się głodną na tej dietce bo możesz jeść tej zupy ile wlezie
    tylko wiadomo z dnia na dzień rośnie niesmak do tej kapusty ale da się to przetrwać i po tej dietce dużo łatwiej przejść do diety 1200 kcal lub nawet 1500 kcal w twoim wypadku. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki!

    ps. po co Ci Koleżanko Droga była ta bita śmietana do truskawek? wystarczyłby jogurcik i łyżka czubata cukru i smak praktycznie ten sam a kalorii maksymalnie mniej!
    przemyśl to

    edit: jeszcze jedna sprawa, chodzi mi o cele, dlaczego piszesz na suwaczku od razu 50 pare kilo? te liczby tylko załamują szczerze mówiąc.. miast podnosić na duchu, poza tym schudniesz 5 kg i już będzie widać efekt i to będzie motywacja do daleszej walki, cele powinny być sensowne i przemyślane, np. w miesiąc schudnę sobie na spokojnie 3-5 kg i będę bardzo z siebie dumna! to jest najlepszy sposób dla osób, które nie mają tyle silnej woli żeby przetrwać np. na diecie DC i jeszcze potem utrzymać wagę! czyli takich osób jak my pozdrawiam jeszcze raz!

  9. #9
    Guest

    Domyślnie

    Właściwie, jeśli jesteś w stanie wytrzymać na narzuconej z góry ostrej diecie, to dobry pomysł. Żołądek się skurczy, przyzwyczaisz się do mniejszych porcji, a potem dieta 1000-1200 będzie wyglądać jak rozpasane jedzenie

    Zresztą z tymi dietami jest dość zabawna sprawa, są osoby, które miotają się od liczenia kalorii do wpadek, a jeśli przejdą na dietę, która im wszystko ścisle określa, bez problemu potrafią ją przejść, ale są i takie (np. ja), które normalne bez problemu trzymają się limitu kalorii, ale jeśli tylko zaczyna im się coś narzucać i zabraniać, dostają przysłowiowego małpiego rozumu, wpadają w paskudny nastrój i nagle mają ochotę na zakazane jedzonko. Wszystko więc zależy od tego, jakim typem jesteś

    Ja też kiedyś próbowałam diety kapuścianej, schudłam, ale głównie dlatego, że po dwóch dniach (a na początku bardzo mi smakowała) sam zapach wystarczył, żebym nie była w stanie otworzyć ust i przełknąć chociażby łyżki, brrr, paskudne wspomnienia...

  10. #10
    biglady jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    16-06-2005
    Mieszka w
    Tarnów
    Posty
    37

    Domyślnie

    Dziewczyny! Muszę się pochwalić! Wczoraj byłam "grzeczna" i nie zjadłam nic niedozwolonego. Bardzo się cieszę . Dostałam zestaw ćwiczeń i zaczynam ćwiczyć od dzisiaj.
    Mam pytanie. W przepisie na zupkę z kapusty występuje cudowne warzywko o nazwie: seler naciowy. Czy bezwzględnie muszę go w w/wym. zupce umieścić? Nie, nie dlatego, że go nie znoszę tylko w moim szanownym mieście owo cudeńko jest nie do dostania. Kilka tygodni temu widziałam je w REALU, ale teraz ani śladu....
    barbasiu! Suwaczek mam tak dla przyjemności Wagę którą chcę zgubić na początek cały czas mam w głowie. Teraz mój priorytet to 100 Kg. Potem będę marzyć o 95, potem o 90 itd, itd.
    stare forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...=asc&highlight
    ------------------------------------------------

Strona 1 z 57 1 2 3 11 51 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •