Witam w nowym tygodniu .Kolejny dzień walki z własnym łakomstwem.Idzie mi raz lepiej raz gorzej-ale to chyba normalne.Sa dni kiedy trzymanie diety to pestka a czasem cały dzien chodze głodna jak wilk.Z nauką wolnego jedzenia też jest róznie.Staram sie pilnowac ale czasem męczy mnie to przypominanie sobie że mam przeżuwać wolno.Przez takie napięcie nie mam żadnej przyjemności z tego że coś jem.A może to o to własnie chodzi aby jedzenie przestało być takie przyjemne.
We czwartek stuknie mi 35 lat a ja nie czuję się wcale jak stateczna 35-latka.Moja babcia mawiała że w pewnym wieku jak ma się już rodzinę trzeba się uspokoić i pozbyć z głowy szalonych pomysłow.A ja nadal nie potrafię tego zrobic.Może czas na moje ustatkowanie się nadejdzie na 40 urodziny?
Zakładki