-
Dagmarko, ogólnie jest tak, że na pewno się nie głodzę, jem smacznie, pozwalam sobie na szaleństwa, ale w rozsądnych ilościach, nie tak, jak kiedyś. Ze słodyczy wolę batoniki musli (choć zdarza mi się zjeść czekoladę czy ciastko, ale jedno ciastko lub rządek czekolady, nie odpowiednio pół paczki lub pół tabliczki), pizzy czy coli (lub innych gazowanych napojów) nie lubię, potrawy smażone na tłuszczu przestały mi smakować, pieczywo, makaron czy ryż wolę te zdrowe. Alkohol piję tylko w czasie weekendu, bo co to za przyjemność pić do lustra, a jak mąż idzie następnego dnia do pracy, to nie może. Przeciętnie jem ok. 1900-2000 kcal dziennie, ale często jem produkty, które są wysokokaloryczne ale zdrowe (np. orzechy czy awokado), a i zdarzają mi się dni, gdy znaaaacznie wychodzę poza ten limit kaloryczny. Kontroluję wagę, zwłaszcza po jakichś imprezach i staram się reagować na jej wahania. Dzienne jedzenie rozkładam na co najmniej 5-6 posiłków, jedząc raczej mało a często, niż wszystko za jednym razem. Piję bardzo dużo zielonej i czerwonej herbaty.
Tak dla przykładu - dzisiejszy jadłospis:
śniadanie - płatki z mlekiem sojowym - 300 kcal
przekąska - batonik musli - 140 kcal
drugie śniadanie - dwie kromki chleba orkiszowego, odrobinka sera pleśniowego, dwa plasterki szynki z indyka, pół pomidora - 350 kcal
przekąska - 3 duże śliwki, 150 g jasnych winogron (jednak zamiast planowanej wcześniej nektarynki), activia - 350 kcal
obiad - meksykańska zupa z fasolą, kurczakiem i ryżem, do tego już na talerzu wkrojone pół awokado i pół pomidora - 430 kcal
Czyli na razie po obiedzie (który mam za chwilę) będzie 1570 kcal, po powrocie z tańców zjem jeszcze kolację, prawdopodobnie jakąś rybkę - jeśli będę czuła głód, to z kilkoma tekturkami Wasy, może odrobiną sera.
To tak w zarysach, jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, to pytaj
-
Witaj Triniu!
Zapraszam do mnie na oglądanie
Pozdrawiam
-
teraz już jasne, czemu Ty taka chudziutka przecież Ty nic nie jesz :P
pozdrowionka
-
Zjadłaś w ogromnej większości węglowodany , chociaż te raczej dobre , i mało warzyw . Czy te węgle nie pobudzają u Ciebie głodu ?
Każdy może upaść, ale po co się od razu wylegiwać ?
-
super wygląda te Twoje trzymanie wagi, aż sie rozmarzylem co za pysznosci będe jadł jak dobije wkoncu do celu - wydaje mi sie nawet ze tych kalorii będzie tak duzo (ok 2500 dla faceta) ze w zdrowy sposób to ilosc nie do przejedzenia
Pozdrawiam serdecznie i przyłączam sie do zachwytów nad zdjęciami, w całym Twoim roztanczonym towarzystwie wyglądasz najlepiej
-
Dagmarko - No w każdym razie nie pobudzają żadnego głodu, którego nie dałoby się w obrębie 2000 kcal zaspokoić. Zresztą im później, tym staram się włączać dużo białka (w zupie kurczak i fasola, na kolację ryba). A jeśli chodzi o warzywa, to zależy to od dnia. Bardzo często na obiad mam mięso lub rybę lub tofu i właśnie warzywa i/lub sałatkę na kolację i/lub drugie śniadanie. Dzisiejszy jadłospis był przykładowy i może o tyle nietypowy, że jak często moim całym obiadem jest zupa? (bardzo gęsta i treściwa, ale jednak) Natomiast w pierwszej połowie dnia węgle (te dobre) jakiegoś wilczego głodu u mnie nie powodują, a chyba jednak trochę energii mi dają na cały dzień. Nie wiem, jak by to było, gdybym zamiast tego jadła te złe? Nie jestem pewna, ale głód zależy chyba od IG, a tym właśnie różni się powiedzmy chleb orkiszowy od zwykłego czy brązowy ryż z mojej zupy (którego zresztą jest w niej mało, 1/4 szklanki w garnuszku na 2 osoby) od takiego białego.
Kardlozie - oczywiście, że dla faceta jest większy limit. Będziesz więc miał zmartwienie
-
Mi sie twój jadłospis bardzo podoba
mam nadzieję ze w przyszłym roku i ja będe tyle jadła bez poczucia winy ze zaraz zgrubnę
Widac twoja waga już tak sie ustabilizowała , że spokojniemożesz jeśc te wszystkie pyszności
Zazdroszczę ze nie lubisz pizzy , ja ją uwielbiam ale nie mogę jeść
Miłych tańców
-
Kasiu, ja przed dietą pizzę lubiłam, to właśnie podczas diety zmienił mi się gust i jakoś zupełnie mnie do niej nie ciągnie. Czasem chrupnę dosłownie jednego gryza od męża - i wystarczy. Ale fakt, że już na starcie miałam o tyle łatwe zadanie, że od dawna moimi dwoma ulubionymi pokarmami są akurat dwie zdrowe rzeczy: łosoś i krewetki. Nie znaczy to, że nie lubię tych niezdrowych, ale te dwie postawiłabym na pierwszych miejscach. A tutaj mam łososia z Pacyfiku (znacznie moim zdaniem smaczniejszy od tego norweskiego) i pyszne owoce morza (a raczej oceanu).
-
u nas krewetki te kupione w marketach śmierdza , a może to ja nie potrafie ich przygotować ?
Nie wiem z czym je jeść by były bajsmaczniejsze
-
Ja często kupuję już takie gotowane, które obiera się jedynie z pancerzyków i moczy w sosie takim trochę podobnym do ketchupu ale znacznie ostrzejszym. Lubię je też z warzywami na patelnię i jakimś orientalnym sosem (te małe) albo z grilla (te duże).
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki