Gosiu, dziękuję w imieniu nas wszystkich, że napisałaś taki długi, szczery post i jeszcze bardziej nam siebie przybliżyłaś. Sądzę, że mas rację, że wiele z nas było w takiej sytuacji - z powodu nadwagi lub otyłości odmawiało sobie wielu przyjemności, które wiązały się z wyjściem "między ludzi". Twój teraz-już-narzeczony musi być fantastycznym facetem, jeśli pozwolił Ci się uporać z obawą, która tak głęboko zakorzeniona jest w każdej z nas.
Wiesz, w maju byłam w Polsce. Ważyłam wtedy w okolicach tych 91 kg i w takim stanie spotkałam się z przyjaciółkami, który ostani raz widziały mnie, jak ważyłam 75. I ja wyobrażałam sobie ich współczujące spojrzenia, ich myśli "Ależ ta dziewczyna się zapuściła". Niedawno wysłałam im zdjęcia, zrobione po zrzuceniu pierszych 10 kg. I o ile część napisała "Gratulacje, widać różnicę", o tyle co najmniej połowa napisała mi "Wyglądasz super, ale ja prawdę mówiąc nie zauważyłam, że będąc tu miałaś jakąś nadwagę" Do czego zmierzam? Ano do tego, że te współczujące spojrzenia, ten ostracyzm ze względu na wagę... najczęściej istnieją głównie w naszych głowach i naszych własnych kompleksach. Ludzie lubią i podziwiają nas takimi, jakimi jesteśmy. Więc odchudzajmy się dla siebie, po to, żeby ten obraz siebie w swojej własnej głowie zmienić. I temu właśnie będziemy tu wszystkie kibicować i w Twoim przypadku, gdy już wrócisz ze szpitala, uporasz się z innymi zdrowotnymi problemami i będziesz mogła skoncentrować się na wadze. Oczywiście, że Cię nie opuścimy i zobaczysz, że z tym forum, pomimo wszystkich zdrowotnych powodów, które w Twoim przypadku zmniejszają tempo odchudzania, pójdzie Ci to lepiej i szybciej, niż to sobie wyobrażasz.
Ściskam i życzę szampańskiej zabawy na dyskotece i wielu wartościowych chwil podczas wizyty przyjaciółki
Zakładki