Animko, pozwól, że napiszę ci kilka zdań o moim mężu...
Gdy jego matka była z nim w ciąży, pod koniec miała jakiś problem zdrowotny (chyba coś z wodami płodowymi, nie pamiętam), wobec czego trzeba było wyciągać dziecko jak najszybciej... Miała cesarkę, tak jak przy pierwszym synu, jednak tym razem tak źle zareagowała na znieczulenie, że trzeba ją było reanimować! Syn się urodził, jednak lekarz od razu jej powiedział, że nie wiadomo, jak organizm dziecka mógł zareagować na taką dawkę lekarstw i przeżyć, w końcu to niemowlak, wcześniak... Mógł być opóźniony w rozwoju fizycznym, ba, a nawet mentalnym... Dziecko rozwijało się prawidłowo, z tym, że prawie się nie ruszało... Rodzice jeździli po najróżniejszych lekarzach, psychologach, pediatrach, psychiatrach... I nic! Aż w końcu ktoś wpadł na pomysł sprawdzenia wzroku małego - okazało się, że dziecko prawie nie widzi i dlatego się nie rusza! Mój mąż dostał swoje pierwsze okulary w weku 2 lat, takie typowe z lat 70tych, które zasłaniały połowę twarzy... I od tej pory to żywe srebro! Moim zdaniem mój mąż jest nawet lekko hyperaktywny, hehe Trzy lata temu miał operację oczu, po prostu włożo mu na stałe silne szkła (miał -22 i -26), ale i tak nigdy nie będzie widział tak, jak np. ja... Do tego załada okulary i radzi sobie z wszystkim tak dobrze, że ja zawsze zapominam, że on ma problem ze wzrokiem!
Nie wiem, czy sprawdzałaś już wzrok twojemu Oskarkowi, ale to również może być przyczyną, jak widzisz... Przepraszam, jeśli już kiedyś o tym pisałaś, a ja nie doczytałam... Mam nadzieję, że nie będziesz się czuła urażona...
Pozdrawiam cię serdecznie, Animko... Miłego dnia...
Zakładki