-
JoaLublin faktycznie opustoszało to forum. Napiszę zatem coś, co może będzie motywacją nie tylko dla mnie, ale i dla Was. Dla mnie musi, bo ostatni poniedziałek i wtorek to był mój kryzys - pierwszy odkąd się odchudzam a trwa to już sporo. We wtorek 14 będzie 8 tygodni. Nie chcę nawet liczyć ile zjadłam wówczas kalorii, na pewno grubo ponad 2000
Jest mi okropnie wstyd. Środa, czwartek i piątek na szczęście było mniej kalorycznie (codziennie ok. 800 kcal).
Zważyłam się dziś rano - waga pokazała 57.5 kg
Nie będę dokonywac zmian na strażniku - zaczekam do wtorku - zobaczymy jaki będzie wynik (może 57kg
)... Ale się rozmarzyłam.
Dziś rano zjadłam na śniadanie jogurt campina (zielone opakowanie 120g=100 kcal), do tego 3 łyżki płatków nestle frutina (Uwielbiam wszystkie rodzaje płateczków. Mogłabym je jeść 3 razy dziennie w ramach głównych posiłków). Powstrzymuję się, bo to chyba nierozsądne
dlatego staram się urozmaicać posiłki. Na drugie śniadanie zadowoliłam się owocami - 2 małe kiwi. W ramach przekąski (w godzinach obiadu, a to dlatego, iż nie mam czasu i zjadam dopiero obiadokolację o 17:30) zjadłam pyszną sałatkę (owoce też uwielbiam) - była to sałatka z jabłka, pomarańczy i dużego kiwi. Ale się objadłam - odczekam pół godziny a potem idę na randkę z ... rowerem stacjonarnym. Na wieczór planuję sałatkę z sera feta (1/3 opakowania opakowania 200g - kalorii sporo bo 160, ale sery też uwielbiam
i nie ograniczam ich zbytnio, chociaż wiem, że powinnam), do tego pomidor, ogórek i sałata. Na tym koniec z jedzeniem... Mam nadzieję...
Piszczie dziewczyny jak u Was idzie z dietką
-
Hej hej Kochane.
Weszłam dziś rano na wagę, co było dość odważne- po ostatnich szaleństwach sie bałam. 59.5- wynik. Więc kiepsko, połtora kilo odbiłam tymi cholernymi ciachami. Dziś chyba pojdę na siłownię, no i znowu zaczynam się pilnować z żarciem...
-
Dobra, to napiszę swoj dzisiejszy jadłospis: fitnessy z mlekiem, bułka z twarożkiem i sałatą, na obiad warzywa i kotlety z kapusty
I pewnie coś bedę musiała na kolacje wchmulić, może jogurt. To chyba nie wyjdzie wiele ponad 1000kcal, nie?
Do tego 80 minut siłowni dojdzie, o ile pokonam lenistwo i pojdę... Hm.
-
Sienna widzę, że zamierzamy zjeść dzisiaj taką samą ilość kalorii (oby się nam udało). Ja na śniadanie miałam jogurt jogobella 150g i 3 łyżki płatków Nestlé Cookie Crisp. Na drugie śniadanie zjadłam pomarańczę i dwa duże kiwi (nie mogłam się oprzeć). W planach mam jeszcze jedną pomarańczę a na obiadokolację (o 17:30) sałatkę z ryżem, gotowaną piersią kurczaka i ananasem. Kusi mnie jeszcze baton zbożowy musli pomarańczowy z czekoladą (nie ma co prawda dużo kalorii bo jeden 25g=104 kcal), no ale zawsze... Postaram się go omijać szerokim łukiem - zjem go jutro na śniadanie a do niego jakiś jogurt.
Jutro rano będę się ważyć - ciekawa jestem czy waga mnie mile zaskoczy czy nie bardzo?!
Miałam co prawda dwa grzeszne dni (w ubiegłym tygodniu poniedziałek i wtorek
- brzuch miałam jak balon i wagę wyższą), ale myślę, że nie powinno być najgorzej. Udało mi się wrócić do zjadania 1000kcal (czasem 800kcal). Chyba trwanie na diecie (zdrowym odżywianiu - przyjemnijej się słyszy
) niemal zawsze wiąże się z chwilą słabości - chociaż mogę się mylić? No trudno - ja nie mogłam oprzeć się pokusie jedzenia, ale się nie poddałam i nie zamierzam).
-
Zważyłam się przed chwilą - od ubiegłego wtorku kilogram w dół
Ważę 57.1 kg. Chyba zasłużyłam na pyszne śniadanko - ulubione musli i szklankę maślanki.
Piszcie dziewczyny jak Wam idzie!
Pozdrawiam
-
Laura82- gratuluję
Wspaniale, że ważysz 57 kg, to jużnaprawdę fajna waga
Ciekawe swoją drogą, czy ja w końcu wywalczę sobie taką... Jak nie będę miała wpadek, to kto wie
Wczoraj zjadłam: fitnessy z mlekiem, jabłko, placka ziemniaczanego, porcję frytek, porcję lodow jogurtowych Carte d'or i jedno małe ciasteczko z makiem
To chyba nieźle. Dzisiaj nie wiem, bo na razie tylko grahamka, ale poumawiałam sie z rożnymi ludźmi na mieście, a wiecie jak to jest sie po knajpach rozbijać. Sprobuje wpaść na siłownię w międzyczasie, no i jutro się zważę rano. Co prawda jestem w przededniu okresu, więc mogę więcej ważyć. 59 mnie zadowoli
-
Dzięki Sienna - faktycznie 57kg to całkiem nieźle (czuję się tak przyjemnie lekko
i prawie mieszczę się w ulubione spodnie. Jeszcze ok. 2kg i myślę, że będą leżeć idealnie. Ale w szafie znajdują się drugie ulubione (nosiłam gdy ważyłam 48kg) - hmm - odległa przyszłość, ale może się udać... Gdy pomyślę, że jeszcze 8 tygodni temu ważyłam 68kg. Oj to był ogromny ciężar...
Sienna Tobie też się uda osiągnąć 57 - ja miałam po drodze kilka słabości (nie takich małych
) a udało się. Zjadam też więcej aniżeli na początku dietkowania (apetyt mam większy a poza tym wcześniej chodziłam ciagle głodna). Dołożyłam 200kcal i wychodzi ok. 1200 na dzień (wcześniej 800-1000). Staram się więcej ruszać - rano 30 minut na rowerze stacjonarnym, wieczorem 20 minut rozgrzewki, ponownie 30 minut rower, brzuszki i stretching na zakończenie. Jestem z siebie dumna - wcześniej był tylko spacer do kuchni po jedzenie i do stolika po pilot od telewizora...
-
No raczej, masz wszelkie podstawy ku temu, by być dumna z siebie
Gratuluję jeszcze raz. Schudłaś w dwa miesiące te 10 kilo, więc nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych. Niedługo wszystkie małe ulubione ciuchy będą na Ciebie znowu dobre
Dzięki, że wierzysz we mnie też. Naprawdę to bardzo fajne tak sobie poczytać z rana, od razu mam wiecej energii i motywacji. Dzięki
-
Łał, normalnie sie zszokowalam-10 kilo, matko zebym ja tak schudla to chyba ze szczescia bym sie zabila :P ja wlasnie sobie ogladalam taki sliczne spodniczki mini, i tak sobie marze zeby w taka wreszcie sie wcisnac w te wakacje
albo w takie ladne szorciki i na rowerku sie pokazac, ehh mam nadzieje ze moje marzenia sie ziszcza wreszcieale najpierw musze zgubic troche tluszczyku z tyleczka(gruchą jestem niestety
) od kwietnia zaczynam juz biegac, moze sie uda do lipca
-
Dziewczyny dziękuję za miłe słowa
Naprawdę dużo przyjemniej wytrwać, czytając takie posty (obym jednak nie popadła w samozachwyt, bo skończy się to wizytą w kuchni). Wróciłam właśnie z zakupów - kupiłam kolejne dwa opakowania musli (nie wiem kiedy je zjem) i górę owoców.
mmmooonnniiisssiiiaaa ja też jestem gruchą (powoduje to ogromną złość przy zakupie spodni. Przymierzałam niedawno bardzo ładny komplecik - żakiet ze spodniami, ale co z tego, skoro nie było rozmiaru. Spodnie (rozmiar 38 leżały nawet całkiem ładnie, natomiast w żakiet zmieściłaby się jeszcze jedna osoba (nawet rozmiar 36 był luźny). Optymizmem napawać może fakt, iż nie grozi nam otyłość brzuszna. 
Pzdr
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki