-
;)
Pola Hehe nio i ja mam troszke racji ,ale myslę, że to forum Ci pomoże. Mi pomoglo i to bardzio. Ja ide się zważyć w środę i pewnie się przerażeD Dzis zaczyna się weekend Hulanka i swawola a potem znowu na 3 dni do sgl i..świeta. Tego boję się najwięcejj.....przytycia. Dam radę bo mam zajebiste koleżanki ,ktore mnie motywują
-
Tak czytam o tym, po raz kolejny, nasty czy dziesiaty, ze osoby grube sa takie wesole, takie wyluzowane, takie przebojowe, blyszczace w towarzystwie, zawsze tryskajace humorem i co mi sie przypomina? A to, ze ja siebie zawsze mialam wlasnie za taka osobe, a dzis pomalu dociera do mnie cos, o czym dawniej nie myslalam, cos, czemu nie pozwalalam ujrzec swiatla dziennego. Co? A to, ze ja nie bylam wyluzowana! Bo niby jak, skoro za kazdym razem, gdy gdzies wychodzilam ze znajomymi, miedzy jednym zartem a drugim, ja myslalam czy mi przypadkiem faldki sie nie zrolowaly! Albo czy tylek ze spodni nie wystaje, a moze drugi podbrodek w czasie smiechu sie mocno uwidocznil. A moze spocilam sie, jak swinia i wszyscy tylko na to patrza!! ciagle poprawianie ciuchow na sobie, wygladzaie zmarszczek, wyciaganie zrolowanej bluzki z spomiedzy fald tluszczu....to ciagle udawanie przed sama soba, ze nie jest tak zle, ze nie jest najgorzej, ze mi to nie przeszkadza, ze tego nie zauwazam. A dzis mysle, ze miedzy innymi dlatego sie pocilam- to wszystko strasznie mnie frustrowalo, spinalo i kazalo przybierac przed sama soba jakas cholerna maske. Z chwila, kiedy przejrzalam na oczy i dotarlo do mnie, ze warto walczyc o siebie i nie mozna udawac, ze jest dobrze, kiedy nie jest, stalam sie innym czlowiekiem. I mimo, ze ja siebie calkiem lubilam jako osobe, bedac monstrualnie (dla mnie) gruba, choc nigdy sie sobie nie podobalam, to dzisiaj czuje sie tak, jakby spadl mi ciezar z serca. Nie musze udawac!
Zjadanie po kryjomu 10 dkg wafelkow w czasie poworotu do domu? Znam! znam z czasow, kiedy widzialam to, co chcialam widziec. Z czasow, kiedy nie chcialam myslec o sobie, zylam oszukujac sama siebie i udajac, ze nie wiem, ze te wafelki to kolejny gwozdz do trumny....Tak, trumny, bo nawet sobie same nie zdajemy sprawy z tego, jak ciezko w pewnym momencie zapanowac nad tyciem, a to najczesciej konczy sie kalectwem, niedolestwem, co w prostej linii prowadzi do smierci...Ja sie w pore opamietalam. W pore, bo skoro nie zauwaylam, jak w ciagu kilku miesiecy przytylam ponad 10 kilo, jedzac "normalnie", to dlaczego mialabym zauwazyc kolejne 10 wiecej? Tym bardziej, ze zwykla waga lazienkowa udzwignie do 120kg...
To przykre, ze zeby moc o sobie zadbac, zawalczyc o siebie, to musimy w pierwszej kolejnosci przekonac do tego wlasnie siebie.
-
Witajcie kochane!
Aneciu,baaardzo wzruszył mnie Twój "list".to właśnie kwintesencja uczuć grubasków,jednak chcę Wam coś przekazać,myślę,że każda z nas znajdzie tam siebie:
Pewien człowiek znalazł jajko orła.
Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie.
Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi.
Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka,
myśląc,że jest podwórkowym kogutem.
Drapał w ziemi szukając glist i robaków,piał i gdakał.
Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu.
No bo przecież,czyż nie tak fruwają koguty?
Minęły lata i orzeł zestarzał się.
pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą,na czystym niebie wspaniałego ptaka.
Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza,
Ledwo poruszając potężnymi,złocistymi skrzydłami
stary orzeł patrzył w górę oszołomiony
-Co to jest?
zapytał kurę stojącą obok.
-To jest orzeł,król ptaków,ale nie myśl o tym,Ty i ja jesteśmy inni niż on.
Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał i żył wierząc,że jest kogutem w zagrodzie.
LEĆCIE MOJE ORZEŁKI-
-
hejka
Witaj Pola ja jestem tu calkiem nowa ale jak wpadlam na twoj list to tak jak bym siebie slyszala dla mnie jest nie do pojecia jak mozna z dnia na dzien przejsc na diete zrezygnowac ze wszystkiego co najlepsze co nas kusi i pociaga bo nie ukrywajmy ze dieta1000kcal wlasnie taka jest nie ma wniej miejsca na pieczywko maselko ziemniaczki makaronik i slodkosci i wiem z wlasnego doswiadczenia ze grubasowi jest cholernie trudno zmiescic sie wtej diecie.faktycznie jest bardzo skuteczna bo dzieki niej udalo mi sie kilka razy pozbyc zbednych kg ale rany julek kto w tym wytrwa!! mam 34 lata i w calym moim zyciu juz ttrzy razy tracilam po 25 18 19 kg i co z tego gdy zawsze wracaly!!!Teraz jest wiosna i znowu wpadam w panike bo przez zime strasznie spuchlam a na tej diecie sie chyba nerwowo wykoncze bo czym bardziej sie pilnuje tym wieksze mam zachcianki na slodycze noi co ja mam ze soba zrobic??malo tego nikt mnie w domu nie popiera moj moz tez jest grubasem i ani mu sie sni odchudzac! podziwiam te dziewczyny ktore zucaja sie w wir diet cwiczen i potrafia w tym wytrwac!!!!podobno jemy zeby zyc,a nie zyjemy zeby jesc!!!tylko niech ktos to przetlumaczy mojemu zoladkowi!!!!!pozdrawiam-i sorki za bledy
-
aniaora CUDNA ta przypowiesc!!!
Daje naprawde do myslenia..Mam nadzieje ze i ja jestem takim orzelkiem przez cale zycie w "kurzej skórze", ale wkoncu sie otrzasne i bede tym kim naprawde ..chce..
;*;*;*
-
Witajcie
chyba to ,magia połączenie myśli, poczucie wspólnoty, tego że nie jestem sama. Od kiedy zaczęłam ten wątek bardziej mnie podnieca myśl o tym czy ktoś napisał niż czekoladowy batonik w sklepie.Od trzech dni nie tknęłam słodyczy.I co najważniejsze zmiast nocą grzebać w lodówce grzebię w internecie. Pewnie z jednego nałogu wpadłam w drugi. Na forum jest mnóstwo tematów,wszystkie ciekawe, ale ja się gubię,wybrałam kilka ulubionych i czytam, czasami coś napiszę. Może to naprawdę działa.Taka grupa wsparcia i wzajemnej pomocy. Nie znamy się, ale w jakiś sposób jesteśmy sobie bliskie.
Wśród przyjaciół nie mam grubasów. Jedyna jaką miałam o zwiększonych gabarytach odchudziła się.Jej zawziętość i upór wprawiały mnie w zachwyt.Ile razy od niej wychodziłam tyle razy przysięgałam sobie że ja też od jutra.Teraz się najem bo to ostatni raz ,takie pożegnanie z dobrym, a potem będę się katować.......... i ? Bardzo pasowałoby tu pewne brzydkie acz dosadne słówko.
Czy napisałam coś nowego odkrywczego? Która z Was tak nie robiła? Oby jeden raz.
Nie mam z kim o tym pogadać. Nikt tego nie rozumie. Ja zresztą też.
Ciągle słyszę jesteś gruba nie podoba ci się to ? TO SIĘ ODCHUDŹ!!He,he.he.Można umrzeć ze śmiechu.
Jesteście gdzieś tam, cierpliwie czytacie i piszecie i to daje oparcie.
Ale wczoraj gdy moje chłopaki poszły spać w moim brzuchu wściekle coś burczało.Ta zła łakomczucha co we mnie siedzi ciągnęła mnie do lodówki i wtedy poczułam się straszliwie samotna.W mojej walce.Przecież malutka kanapeczka niczego nie zmieni nie będę grubsza. a może jednak nie. Zamiast poczytać w spokoju i ciszy umęczona poszłam spać. Wygrałam małą, malutka potyczkę. Czy zawsze tak już będzię?
aNiolEcEk-u drogi wśród facetów zdarzają się wyjątki. To co mamy wspólnego to to że trudno nam samym zauważyć kolejne kilogramy. W zeszłym roku straciłam 10, od września złapałam te 10 kiedy NIEWIEM !!!
agassi Ta dieta o której napisałas to najlepsza dieta.Stosowałam ją z powodzeniem. Teraz tez pewnie tak będzie. Nie mam siły do kopenhaskiej, kapuścianej i innych. Marzę o tym żeby być taka jak kiedyś .
Aneecia 23 Czy otyłość nie jest jak ciężkie ubranie które musimy nosić? Krępuje nasze ruchy, sprawia że się pocimy, mamy zadyszkę. Ja myślę tak, że nie można pogodzic się z tym że jestem gruba.Nie ma w tym nic przyjemnego. Już pomijam wygląd, ale brak akceptacji ludzi najbliższych.Co zrobiłaś,żeby zaakceptować samą siebie? Dlaczego juz nie musisz udawać?
renattko Z tego co piszesz wynika ,że nie jesteś nowa.Siedzisz w tym po uszy.Mnie wszyscy popierają i co z tego. Najważniejsze jest że walczysz, że masz duszę wojownika. Nie znamy się ale czujemy to samo . Ja będę Ciebie wspierać, bo sama szukam wsparcia. Dzisiaj dałam mężowi i synkowi kaszę i mięso z sosem, a sama zjadłam talerz warzyw z mrożonki i michę surówki z kapusty. Było to godzinę temu, jestem już wściekle głodna, a tu jeszcze tyle dnia. Ratunku!!
-
Zglądam ,ale tutaj cicho. Próbowałam coś napisać kilka razy, ale była jakaś blokada.
Jest cisza i spokój. Lodówka pełna jedzenia, aż miło.Dzisiaj wspaniałe jedzenie na śniadanku u Mamy, jutro rodzinka zjeżdża sie do nas na obiadek. Żyć nie umierać.
Moje drogie
życzę Wam Wesołych i Rodzinnych Świąt
osobno
Wam i sobie życzę odporności na wszystkie słodkości wielkanocne
dużo silnej woli i samozaparcia
Pozdrawiam
-
Witam! Przeczytalam caly watek od poczatku do konca i bardzo mnie zaciekawil. Ja mam 21 lat i jeszcze na szczescie nie doszlam do wiekszej wagi niz 75 kg, ale to juz i tak sporo.
Pola33! Bardzo mi sie podoba to co napisalaś o uczuciach, mysle, ze jest w tym bardzo duzo prawdy. Nigdy nie myslalam,ze sie objadam, bo jest mi z czyms zle. Ale to jest jakies bledne kolo. Zaczyna sie od jakiegos malego niepowodzenia, wiec pocieszamy sie czyms slodkim. KIedy w koncu zaczynamy byc grube, patrzymy w lustro, nie podobamy sie sobie, wiec uciekamy sprzed lustra i siegamy po batonika... Potem jestesmy coraz grubsze, glupio tyle jesc przed ludzmi, wiec pochlaniamy te wielkie ilosci zarcia w samotnosci i to najlepiej nocna pora... I tak to sie toczy, a jest coraz gorzej. Ciesze sie tylko z tego, ze sie w pore opamietalam. I wlasciwie to co juz zrzucialam, to zrzucilam z niewielkim wysilkiem. Dlaczego? A to dlatego, ze zmienilam swoje myslenie, a nie wpadlam w paranoiczne myslenie tylko o tym, zeby schudnac. Nie wyznacczalam sobie zadnych celow, terminow, nie wazylam sie co tydzien (nawet nie wiem tak naprawde ile wazylam najwiecej, bo sie nie wazylam). Po prostu postanowilam mniej jesc. Kiedy zobaczylam pierwsze efekty (np luzne spodnie), postanowilam zupelnie odstawic slodycze. Pozniej zaczelam sie sobie coraz bardziej podobac, wiec doszly jeszcze cwiczenia. I tak sobie chudne do tej pory. W koncu trafilam tutaj i bardzo sie z tego ciesze, bo uswiadamiam sobie coraz wiecej rzeczy.
Aha, co mi sie jeszcze przypomina. W pewnym momencie, kiedy wazylam juz te 75 kg i nie podobalam sie sobie, zaczelam odpychac od siebie coraz bardziej mysli o tym, ze robie sie gruba. Mialyscie cos takiego? Stojac przed polka ze slodyczami najpierw byla mysl: jestem gruba. Ale ta mysl byla jak najszybciej odpychana, wazne bylo tylko to, zeby kupic i zjesc. No i to okropne uczucie przejedzenia.
Teraz duzo bardziej smakuje mi jedzenie, bo jem mniej. A jakie pyszne byly dzis te malenkie kawaleczki ciasta, ktore zjadlam (nie jadlam nic slodkiego przez caly post). Tak przyjemnie bylo sie nimi delektowac. I powoli chyba wlasnie ucze sie delektowac jedzeniem. Mam wielka nadzieje, ze nie bede miec tego efektu jo jo, bo troche mnie to przeraza, ale nie chce obsesyjnie myslec o tym, zeby nie przytyc, bo to nie ma sensu. Trzeba nauczyc sie zyc troszeczke inaczej. Pogodzic sie z tym, ze nie moge jesc tyle co niektorzy ludzie, ktorzy i tak nie przytyja, bo maja dobra przemiane materii. Cieszyc sie kazdym dniem i nie myslec o tym, co dzis zjem. Im wiecej myslimy o jedzeniu tymbardziej chce nam sie jesc! Ale sie spisalam, i nawet nie wiem czy to ma sens... W kazdym razie wygadalam sie troche. Pozdrawiam i zycze wszystkim powodzenia.
-
Owszem, zgadzam sie, mozna. Wiele osob to zrobilo. Ale bardzo chcialabym sie dowiedziec ile z tych osob utrzymalo swoja wage juz na zawsze. Czy jestes pewna, ze juz nie przytyjesz? Ja bardzo bym chciala nie przytyc i bede sie starac nie wracac do tamtych glupich nawykow, ale jednak wiele z nas odchudza sie przez cale zycie.... Niestety jest to dosyc duzy problem. Kiedys gdzies uslyszalam, ze nawet z alkoholizmem jest latwiej. Bo alkoholik wie, ze nigdy wiecej nie moze siegnac po alkohol. Jest po prostu odcinany od zrodla swojego uzaleznienia. A przeciez osobie uzaleznionej od jedzenia nie zabronimy jesc... Cos w tym chyba jest. Bardzo trudno jest sie kontrolowac przez cale zycie. CO nie zmiena faktu, ze ja wierze, ze mozna!
-
Właśnie o to chodzi, że gdy schudniesz, bo zmienisz swoje nastawienie swoje spojrzenie na życie, problemy i jedzenie, a nie tylko dlatego, że przez jakiś czas się ograniczałaś i kontrolowałaś, to utrzymanie wagi nie będzie jakimś problemem tylko czymś naturalnym Często podczas odchudzania skupiamy się tylko na diecie, żyjemy od posiłku do posiłku a to jest bardzo złe, bo jakby zamieniamy jeden naług w drugi
Myślę, że podczas odchudzania wartompracować nie tylko nad własnym ciałem, ale również nad własną psychika, poznać i zrozumieć dlaczego nasza podswiadomosć potrzebuje grubego ciała
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki