-
Witajcie.
Wieczór, cisza, nareszcie spokój.Można poczytać, może coś napisać.
Dużo osób tutaj zagląda.Ciekawe czy czytają od deski do deski, czy szybko się zniechęcają i uciekają.Mało jest stron do czytania. A przecież nie wystarczy powiedzieć,że od dzisiaj się odchudzam i już.Myślę że najpierw trzeba rozprawić się z tym co w nas siedzi i gnębi.U mnie to ta słaba moja strona, strachliwa ,pełna kompleksów. To ona mnie męczy, kiedy mam podjąć ważną decyzję.
Wiem, że kiedy stracę kilka kilogramów, ktoś powie mi że ładnie wyglądam,ta lepsza moja część urośnie w siłę.Robiąc zakupy z niechęcią spojrzę na słodycze, znajdę w sobie siłe.
Piszę na forum, czytam,ale niewiem czy to mi pomaga.Mam lepsze i gorsze dni,ale to nie zalezy od tego czy tu zajrzę.Czytałam kiedyś post, niestety nie pamiętam czyj, który mówił o tym samym, że siłę do odchudzania musimy znależć w sobie.Dziewczyny na forum mogą nas wesprzeć, pochwalić,ale ta walka jest nasza i tylko nasza.
Droga Aniaorko! To już druga Twoja opowieść, pierwsza była chyba o kogucie.Ta też jest piękna.Mam nadzieję,że wyjdziemy z tej walki zwycięzko i silniejsze.Choć statystyki są okrutne. Tylko 20% chudnie trwale. Wiele zwycięża i po kilku latach tonie ponownie.
Nie będę się nad soba rozczulać.Jutro też jest dzień.Wolny.
Jenny! Grubasy niestety wyglądają tak jak wyglądaja.Raczej nieapetycznie,a juz jak jedzą w publicznym miejscu......wiem z autopsji,że raczej grubasy jedzą w samotności.
Drogi Aniłeczku nie przepraszaj.To miło że tu zaglądasz.Cieszę się że są osoby które tu nie tylko zaglądają ale i piszą.Żeby tu coś napisać trzeba trochę w sobie zagrzebać, a to czasami boli.
Lit pierwszy krok masz już za sobą.Wiesz dlaczego.Jesteś młodziutką kobietą/ teraz same głupoty przychodzą mi do głowy/,ale chciałabym Ci napisać nie martw się, ucz sie ,baluj, podrywaj chłopaków ciesz się młodością.o rany jak ja chciałabym mieć tyle lat
co ty. A co do mojego męża, sama go sobie wybrałam, więc mam to co chciałam. Wielu mężczyzn nie lubi gdy ich kobieta z liliji zamienia się w wieloryba.
Droga Peszymistin! Wiem,że muszę się wziąć w karby, w garść, walnąć się w ten głupi łeb/ pardon/ wiem ,wiem,wiem.Trochę próbuję i nawet lepiej się czuję. W zeszłym roku byłam na wakacjach z synkiem i moja przyjaciółką. Patrzyła mi cały czas w talerz, stała za mną gdy robiłam zakupy, wyciągała na spacery.Schudłam w dwa tygodnie trzy kg.I teraz przydałby mi się taki ktoś na stałe.Niewiem kiedy wrzuciłam na plecy te stracone kilogramy. Długa i ciężka zima, ciągle chory syneczek.Pocieszałam się szczególnie wieczorami. No cóż nie jestem twardzielem, a szkoda.
Strasznie dużo jest grubiutkich dzieci, to wielki problem, na szczęście moje słoneczko jest chudziutkie i oby mu to zostało. Mówi " nie odchudzaj się Mamo,jesteś taka mięciutka" Zgroza
Drogi Lemonku! Jestem pewna że większość Twoich koleżanek to anorektyczki.Czy Ty wiesz jaki piękny jest świat w Twoim wieku.Dlaczego jedzenie zasłoniło Ci to wszystko co najpiękniejsze.To mają byc Twoje najlepsze lata. Odszukaj przyczynę, zlokalizuj ją i wal w nią młotkiem, oczywiście wymyślonym.Kiedyś stosowałam coś co nazywa się wizualizacją, wyobrażałam sobie to co chciałam mieć, lub osiągnąć i starałam się mocno w to uwierzyć, że to juz mam. To dosyc skomplikowane, trzeba być zrelaksowanym i tylko o tym myśleć,odrzucać wszystkie inne myśli.I to działa. Wyobraź sobie że jesteś laską w błękitnych dżinsach i obcisłej bluzce, masz piękną figurę, czujesz wiatr we włosach idziesz promenadą w jakims nadmorskim kurorcie i wszyscy się za Tobą oglądają.Lub coś innego ,ale wpodobnym stylu. Jeszcze raz powtórzę TO DZIAŁA
Pewnie zapytasz dlaczego ja tak nie robię? Jestem tak zmęczona byciem matką, żoną, sprzątaczką, kucharka i czym tam jeszcze, że kiedy kładę się i próbuje zrelaksować natychmiast zasypiam. Pozdrawiam .zaglądaj i pisz,pisz,pisz.
-
Witam Polu!
Z tego wszystkiego co tu piszesz wynika, ze jestes bardzo wrazliwa osoba. Moze dlatego tak CI trudno to wszystko zaczac? We mnie budzi sie czasem cos takiego, ze tak bardzo bym chciala, zeby komus sie udalo. Wiem, ze gdybys zaczela i przetrwala ten najgorszy czas, to potem juz lecialo by z gorki. Moze nie mialam az tyle do zrzucenia, ale 14 kg to tez sporo. Teraz naprawde nie jest mi trudno trzymac sie tych swoich zalozen.
Masz bardzo dobre podejscie, bo zaczynasz od duszy. Mysle, ze to bardzo trudne umiec zajrzec tak gleboko w samego siebie...
Jedyne co jeszcze mi przychodzi do glowy, to to, ze mi bardzo pomogla upartosc. Jesli i Ty masz w sobie cos takiego, to na pewno w koncu sie uda. Bardzo wierze w Ciebie i mam nadzieje, ze Ci sie powiedzie. Pozdrawiam serdecznie i czekam az suwaczek u Ciebie zacznie sie przesuwac
-
Najbliższe dni nie zapowiadają się różowo.Dużo pracy, potem majowy wypad nad morze i moja stronka chyba umrze śmiercią naturalną.Może to i dobrze.Zamiast użalać się nad sobą i rozdrapywać rany trzeba pójść po rozum do głowy.Po prostu schudnąć i napisać jak juz się schudnie. Prawie wszystkie kobietki które tu piszą mają sukcesy.Jedne większe inne mniejsze,ale są. Ja no cóż daję dobre rady i co i nic.Dla mnie bez efektów.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających tę stronkę. Dzisiaj nic mądrego nie przyszło mi do głowy.
-
pola: schudłaś już dwa kiloski. jakoś trzeba zacząć. trzeba cieszyć się z każdego sukcesu, nawet malutkiego
pozdrawiam
-
To, ze pola jest osoba wrazliwa -to nie ulega wątpliwosci.
Osobiscie uwazam, ze sprawa dodatkowych kg to rzecz drugorzedna.
Jakby fizyczny aspekt bycia nieszczesliwym. Oczywiscie mozna byc tez szczupłym i nieszczesliwym...ale mowie o osobach majacych tendencje do tycia i podjadania.
Trzeba sie zastanowic czy jak juz schudne, moje zycie sie zmieni???? Czy zycie rodzinne ulegnie zmianie na lepsze, czy klopoty np. z mezem znikną. Szczupła sylwetka nie zaradzi złym relacjom miedzy partnerami. Trzeba o tym pamietac.
Trzeba sobie uzmyslowic, ze zajadanie stresów to wrecz odruch najczesciej wyniesiony z domu rodzinnego-gdzie celebrowało sie posiłki. Gdzie jedzenie było lekiem na problemy. Cóż sie dziwic jedzenie to przyjemnosc. Podswiadomosc zanotowała, ze posiłek to namiastka szczescia/pozytywnych uczuc i dlatego w chwilach trudnych tak łatwo siegamy po batoniki i inne jedzonko.
Pomijam fakt, ze po zjedzeniu (czekolady) jest nam lepiej bo wydzielaja sie endorfiny bedace naturalnymi substancjami poprawiajacymi nastrój.
Ale trzeba sie zastanowic nie nad samopoczuciem po zjedzeniu, bo to czysta chemia, ale samopoczuciem przed jedzeniem-podjadaniem.
Nie mozna kojarzyc jedzenia z uczuciem szczescia, bezpieczenstwa, bo to bledne koło i osoba majaca predyspozycje do tycia zawsze bedzie zmagała sie z nadwaga lub otyłoscia.
Moja rada jest taka, najpierw rozwiazac problemy, uzmysłowic sobie DLACZEGO sytuacja jest taka, nie pocieszac sie słodyczami, zamiast obsesyjnego jedzenia spróbowac technik relaksacyjnych, moze byc joga. W razie wątpliwosci warto skorzystac z pomocy psychologa, bo czasem tycie to oznaka depresji.
-
co jest dziewczyny-wszystkie na urlopie? A tu wątek nam ucieka!Takich ważnych tematów nie zostawię samym sobie.
Pchwalę Wam się ostatnim osiągnięciem-3 kg mniej!No to daje świetną dalszą motywację!
Całuję Was gorąco i wracajcie!
-
Kiepsko z pisaniem, kiepsko z czytaniem.
Tak jak myślałam.Wróciłam z wyjazdu zaglądam a tu mogiła. Nikt nie zagląda , nikt nie czyta.Tak to juz jest , wydaje się że tematy z drugiej strony są juz wygadane i pozostaje im umrzeć śmiercią naturalna.
Wiem, łatwo jest napisać co się zjadło, jak długo ćwiczyło silną wolę.Trudniej jest napisać co w duszy gra.(Chyba już o tym pisałam)
Piękna pogoda, perspektywa wakacji podbudowały mnie.Chce mi się latać.Nie patrzę na swoje odbicie w lustrze, ani w w szybach wystaw, tylko cieszę się.Z byle czego, z tego że syneczek zdrowy, że kwiaty kwitną, ptaki śpiewają, że tak pięknie pachnie powietrze.Staram sie nie myśleć o przykrych sprawach np. co ja jutro założę do pracy???!!Nieważne. Co będzie to będzie.
Zajrzałam na stronkę na której właściwie powinnam być z XXXL-kami.Są tam zdjęcia dziewczyn które sie odchudziły. I coś mnie zaskoczyło. Pewna myśl. Czy juz jak schudnę czy będę ładniejsza? Niektórym kobietom jest dobrze w trochę większych gabarytach. Tamte zdjęcia mnie w tym utwierdziły.Młode dziewczyny moga sie bezkarnie odchudzać, ale co ze starszymi? Czy jak schudnę będę taka sama jak kiedyś ?Jestem gruba ponad pięć lat, teraz jestem inna, ale czy mogę wrócic do formy sprzed kilku lat.
Może sie mylę, ale niektóre bardziej podobały mi się gdy były nieco grubsze. Moja jedyna odchudzona trwale przyjaciółka jest bardzo z siebie zadowolona. Nosi fajne ciuchy, dobrze się czuje .Może to zazdrość ,niewiem, ale wolę ją z przed. Zmieniła się. Inaczej się zachowuje, ma inny głos, zrobiła się "twardsza".
Będę się odchudzać, ale nie wrócę do starej wagi.Przestanę w momencie gdy poczuję,że moje ciało więcej nie wytrzyma.Nie chcę mieć luźnej skóry.obwisłych ramion i oklapniętych piersi. Już wolę mieć fałdki. Kończę, idę spać, dzisiaj bez kolacji, marząc o kanapce z twarożkiem.............rano. Pozdrawiam
Aniaorko dziękuję za słowa zachęty i uratowanie nas od kompletnej klapy.
-
Zajrzałam i włosy stanęły mi dęba.Stronka znika, trochę osób zagląda i nikt nie pisze. Dlaczego? Wszystko jest takie jasne, z wszystkim dajemy sobie radę. Może za bardzo zaglądamy w nasze dusze? Może to jest męczące? Pozdrawiam wszystkich czytających. Ja trzymam się całkiem nieźle, dużo pracuję w ogródku, jeżdżę na rowerze i staram sie nie jeść po 18.
-
hej . masz rację, topik jest bardzo dobry, szkoda żeby zaginął.
ja często jem z nudow i smutku, np, ostatnio była przydka pogoda, deszcz padał, dlatego rzuciłam się na jedzenie i siedziałam w objadaniu się całe 4 dni. ale w środę wróciłam do diety. dziś 5dzien. mało.boję sie ze zwątpie, poddam się. ale wiem,że nie mogę, bo chcę zyć, cieszyć się tym co robię, chociażby takimi prozaicznymi czynnosciami jak sprzątanie, spacer, czy nauka.A jak przerywam diete liczy się tylko jedzenie i dołowanie się. Jezdze codzienni 1h na rowerze, chyba pomaga, odstresowuje i ta mysl ze jak sie objem to nie pojde na rower. pomaga. teraz jest najlepsza pora na to by wyjśc z kompulsów, ciepło, drzewa kwitnę, ptaki śpiewaja, żyć się chce. Masz rację ze trzeba się cieszyć wszystkim, tak jest łatwiej życ no i wychodzić z objadania się więc chudnięcia.
ps. pewnie chaotycznie pisze, ale się spiesze....
buziaczki
-
Spadamy,spadamy.Tak pewnie musi być.
Nie zaglądałam tu od dawna,chyba nie należę do osób którym forum pomaga.Mam mało czasu, najwięcej wieczorem.Ale wtedy padam na nos i poprostu idę spać.Nawet specjalnie nie mam apetytu. Pojechałam wczoraj do miasta kupic sobie jakieś ubranko.Weszłam do kilku sklepów pogrzebałam i wyszłam.Zamiast bluzeczki kupiłam krem do twarzy i troche innych mazideł.Przynajmniej nie muszę się martwić o rozmiar.Nie lubie lata.Trzeba odkryć to co się chowało do tej pory.Tłuste rączki, duże piersi,grube nogi. Proces odchudzania tak długo trwa, męczy mnie,efekty są mizerne .Musze to popchnąć. Mam dobry sposób.Głodówka.Daje szybki efekt, dobrze się po tym czuję i mam piękna cerę.Nie robiłam tego od czasu gdy utyłam. W dobrych czasach gdy byłam szczupła ,jeden dzień w tygodniu, trzy w miesiącu i jeden tydzień w roku.Trzeba po tym bardzo uważać z jedzeniem,ale efekty są na prawdę super. Odezwę się za trzy dni i napiszę o efektach. Pozdrawiam.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki