-
Witam serdecznie:))))))
Bardzo sie cieszę że dążysz do tego żeby osiągnąć cel ja mam taki sam problem jak ty. Moje przeklenstwo to nadmierny apetyt i ile bym nie zjadla w ciagu dnia to i tak pod wieczor ssie mnie niesamowicie dlatego tak czy tak pod koniec dnia musze sie głodzić Ostatnio przestałam biegać, bo mój partner przygotowuje się do egzaminów ale za 2 dni znowu wpadamy w ciąg i zaczynamy biegać) ciesz się bo to jedyny ratunek dla mnie, żeby nie myśleć o jedzeniu. Trzymam za nas wszystkich kciuki i mam nadzieję, że każdej z nas się uda
-
Karramba, może ona ma więcej mięśni niż ja, albo inną budowę ciała, ale wierz mi, że ja nie przesadzam... ja wiem, ze nie jestem otyła, ale nadwagę mam Parę kilo, ale i tak nienawidzę swojego tłuszczyku... naprawde mam go strasznie dużo. Owszem, nie chce wyglądać jak modelka ani jakaś chudzina, ale chcę powrócić do dawnej sylwetki - była taka w sam raz A tłuszczu mi przybyło nie od tego, ze urosłam czy coś, poprostu cholernie głupio zajadałam stresy i w ogóle jadłam bez ograniczeń... chcę teraz to naprawić
-
Szkoda, że ten wątek znów tak marnie się rozwija... A ja nie chcę wciąż monologu prowadzić... W pewnym sensie i tak już nie potrzebuję go tak bardzo jak kiedyś, no ale miłoby było czasem tu wpaść i pogadać - bo itak codziennie wchodzę na to forum.... tylko, że ten topik jest na samym dole No, ale jak ktoś nie chce zeby tak było to niech napisze coś :P Co tam u was? napiszcie
-
Już się odzywam . Jestem w niezłym humorze, bo w ciągu tych paru tygodni schudłam tyle, ile przybyło mi przez równiutki roczek. A w tym czasie wcale nie żałowałam sobie jedzonka i prowadziłam megasiedzący tryb życia. Nadal jestem potwornie gruba, ale czuję się lepiej. Mam nadzieje, że po wakacjach, w nowej szkole będę wyglądać jak człowiek.
-
Wow, gratuluje Ja narazie przez 4 tygodnie schudłamm 4 kg i też się cieszę W ogóle podoba mi sie mój sposób odżywiania teraz Napewno z niego nie zrezygnuje No, a teraz jadę sobie na basenik popływać i sie ciesze
-
mówię Wam. Dzisiaj był horror !!!!!!!!!!!! Przyjechali do nas przyszli teściowie mojego brata i zamiast pójść sobie z kumpelą na spacerek, musiałam siedzieć, gapić się na stół pełen pyszności (ciasto z kremem i galaretką, ciastka, czekoladki ... Boże !!!!!!!) i wysłuchiwać jakichś bzdur. No, ale nie było tak źle. Zjadłam porcję lodów, ale niezbyt wiele no i czytałam, że lody nie są tak tuczące, jak by się mogło wydawać, trochę sałatki z majonezem (Brr..., ale to była naprawdę mała porcyjka, wzięłam do niej tylko pół kromki chleba i żadnej wędliny), do tego kawałek tego cudownego ciasta (cóż...spory kawałek) i parę czekoladek. Generalnie to wolałabym odżywiać się zdrowiej, ale dziś był wyjątkowy dzień, który nieprędko się powtórzy. Generalnie zamknęłam się w liczbie 900 kcal, a rano, profilaktycznie, spaliłam 1800 kcal na rowerku i planuję jeszcze przynajmniej 1000. Jak myślicie, chyba dzisiejszy dzień mi nie zaszkodzi, prawda ??????????
-
ja teraz jestem na 13-stce, ale niestety dzień po zakończeniu diety (o ile oczywiście dojde do końca) moja babcia organizuje imieniny, a ona tak pysznie piecze, a będe się musiała powstrzymywac, bo dostanę jojo
-
1800 na rowerku? Jakim cudem?
-
600 kcal - godzinka jazdy
-
600 kcal - godzinka jazdy ??? Okay, ale jak się jedzie 20km/godz., a ja jężdżę przynajmniej 30km/godz., najczęściej 35km/godz., a czasem nawet 40km/godz. To nie jest znowu tak dużo. Kwestia przyzwyczajenia i determinacji.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki