-
no zgadzam sie, za malo podswiadomosc je , taka droga to tylko do anemii prowadzi. dziewczyno chcesz sie zaglodzic
wez zacznij normalniej jesc. czemu nie mozesz sobie zjesc zupy??
ja jem sniadanko normalnie. jem zupe na obiad ale za to mniej na kolacje i nie jadam po 18. zupa ci nie zaszkodzi, chyba ze bedzie zalana smietana.
-
Ja jestem na 1000-1200 kcal od 21 dni i od paru dni zaczynam się łamać. A to upiekę szarlotkę dla rodziny i zjem jeden kawałek ( tylko jeden, ale nie powinnam), a to wypiję pół piwka przed snem...Na początku diety szło mi lepiej. Owszem, efekty jakieś są - w 3 tygodnie 3 kilo, poza tym sporo centymetrów w obwodach, zwłaszcza w talii. Ale za wielkiej różnicy nie widać.
I coś mi siada motywacja
Podziwiam te dziewczyny, które naprawdę dają radę i nie dają się skusić łososiowi czy ciastu...
-
sunny-morning 3 kg w 3 tygodnie tojestbardzo prawidlowe tempo chudniecia. W jeden tydzien, w zaleznosci od organizmu, powinno sie chudnac od 1 do 1,5kg. Szybsze tempo pozniej moze powodowac jo-jo czego zadna z nas nie chce
Powodzenia zycze i tej motywacji ktorej zabraklo (ale na pewno jutro juz wroci )
-
forum jest po to m.in zeby sie wspierac. mi czasami tez brakuje motywacji. ale staram sie. dzisiaj juz wytrzymalam 1 dzien. czyli cos jest. musimy sobie pomagac. ja chyba zaraz zlapie za hantelki... musze jeszcze opracowac sobie jadlospis na jutro. pozdrawka dla was i dziewczyny nie lamac sie. wiadomo ze czasami trzeba sobie pozwolic na maly grzeszek, np szarlotke... ja zawsze pozwalam sobie na wiecej w weekend i jakos tez chudne. pozdrowka
-
Macie racje,ze za malo zjadlam , ale nie czuje glodu .Odstawilam hormony i pewnie moj organizm przyzwyczaja sie do nowej sytuacji. Co do ciepłego posiłku-brokuly byly gotowane= cieple. Co do zup..Wiecie , ze mi sie po prostu nie chce gotowac..Mąż je w pracy , a jak wracamy o 18 to juz jest za późno na przygotowywanie.
Od lat jestem wegetarianka,robie regularne badania , jem buraczki, morele ,wiec poki co anemia mi nie grozi.
ehhh kiedy ja osiagne te 54?
-
dzięki!!
Zajrzałam tu, aby się dowiedzieć czy ktoś odpowiedział na moją wiadomość. Jejj, ale mi się miło zrobiło, jak zobaczyłam tyle odpowiedzi
Dziękuję Wam bardzo za słowa wsparcia i wszelkie rady!
A do Otwartej: nie mam niestety żadnego konkretnego planu diety. Właściwie to go nie potrzebuję, ponieważ najlepiej czuję się gdy nikt i nic mi z góry nie narzuca co i kiedy mam jeść. Znacznie bardziej odpowiada mi jedzenie o w miarę regularnych porach i takie na które mam akurat ochotę.
Dzisiaj np. zjadłam:
DZIENNIK SPOŻYCIA 13 września 2006
X Jabłko średnio 100g 1 50,00
X Chleb staropolski kromka 35g 2 154,00
X Szynka gotowana plasterek 20g 0,7 55,30
X Pomidory surowe średnio 100g 1 17,00
X Barszcz ukraiński talerz 250ml 1,5 148,35
X Margaryna "Nova" płaska łyżka 10g 1 45,00
X Chleb staropolski kromka 35g 2 154,00
X Szynka gotowana plasterek 20g 0,6 47,40
X Pomidory surowe średnio 100g 1 17,00
X Jabłko średnie 150g 1 75,00
X Kajzerka szt. 50g 0,5 60,00
X Serek wiejski małe opakowanie 100g 1 125,00
X Margaryna "Nova" płaska łyżka 10g 0,5 22,50
X Pomidory surowe średnio 100g 1,3 22,10
W sumie kalorii: 992,65
Skopiowałąm tabelkę więc jest trochę niewyraźnie, ale myślę że widać to co najważniejsze.
Cóż jeszcze?
Mam nadzieję, że będziemy w kontakcie
Aa, i jeszcze jedno! Kiedyś, gdy byłam jeszcze w liceum, dopadła mnie mania odchudzania. Byłam na diecie 800 kcal, pozniej 1000 kcal. Schudłam, wyglądałam świetnie, ale też nabawiłam się bulimii!!!! która ciągnęła się za mną ok 7 lat!!!! Już myślałam, że się z tego bagna nie pozbieram. Nikt nie był mi w stanie pomóc.
Cudowną moc okazała się mieć miłość mojego obecnego męża do mnie. Myślę, że wtedy została wysłuchana modlitwa, w której ja i liczni ludzie, prosiliśmy Pana Boga o uwolnienie mnie z tego koszmaru. Dużo by pisać....
W każdym razie uzdrawianie trwało jakiś czas. Najpierw odeszło wymiotowanie, później potrzeba obżerania się. Niestety mój organizm nie był przyzwyczajony do trawienia jedzenia, więc zareagował nietrawieniem. Stad moja nadwaga. No i oczywiście z jedzenia ponad miarę. Ach, nie pisze więcej bo i tak się tego w paru zdaniach nie opisze.
Chcę jednak przez to powiedzieć jedno: nie chcę aby to moje obecne odchudzanie doprowadziło do tego co przed laty. I przed tym przestrzegam Was wszystkie! Nie dajmy się zwariować, a jednak dla dobra swojego walczmy o swoj wygląd, o swoje zdrowie!
Koniec gadania!
Teraz znacie mnie już lepiej. A by było jeszcze lepiej to napiszę na sam koniec że od dwóch lat jestem szczęsliwą żoną, a od ponad ośmiu miesięcy mamą Kubusią!
Pozdrawiam i do następnego
Aga
-
sister kochana to na koncu mocne było :P
Kurcze nie sadziłam ze z tego mozna tak całkiem całkiem wyjsc tzn z bulimii kurcze moja ukochana przyjaciólka ma i az mnie tak na duch podniosłas ze z nia kiedys tak jak z Toba moze byc tzn ze bedzie szczesliwa a odchudzanie bedzie tylko sposobem na poprawienie komfortu psychicznego i fizycznego a nie celem zycia (niestety) no bo juz tak jest w tej chorobie
Super ze tu trafilas i napisz cos kiedys wiecej jk z tego wychodziłas bo ja jej bardzo bym chciała pomoc ale taka bezradnosc czuje wiem ze potrzeba stabilizacji i poczucia bezpieczenstwa i miłosci ale no niemieszkam z nia no i wiadomo chyba o co chodzi... nie zmienie tego jakich ma rodzicow itd
Pozdrowionka i miłej nocki
-
sama się temu wciąż dziwię
Wiesz, Sessetko, jak sobie spojrzę w przeszłość, to wiem naprawdę, że gdyby nie pomoc Pana Boga to bym z tego nie wyszła. Bo tak po ludzku to już było naprawdę baardzo trudne, o ile niemożliwe...
No ale dobry Bóg posłużył się ewidentnie moim obecnym mężem. Wiedziałam, że będąc chorą/uzależnioną nie będę w stanie żyć w małżeństwie i założyć rodziny, a baardzo mi na tym zależało.
Od kiedy więc powiedziałam o bulimii Marcinowi, zaczęłam z nią po raz kolejny walczyć. No i nie było to takie łatwe. Kolejny raz mówiłam, że "to już się więcej nie powtórzy" itd. Ale niestety powtarzało się. Aż w końcu Marcin oznajmił mi - w wielkim bólu - że niestety nie możemy być razem, że on nie jest w stanie tego unieść... Choć wiem, że już wtedy bardzo mnie kochał. Może nawet dlatego tak powiedział. I to był dla mnie impuls, by włożyć wszystkie swoje siły w tę walkę. Marcin dał się namówić i poszliśmy w naszej miłosci dalej. On bardzo przeżywał moje zdrowienie. Nie mogl patrzec jak bardzo mnie ta choroba niszczy. Ale tez bardzo mi pomogl. Od tamtego dnia juz nigdy nie wymiotowalam. W listopadzie miną jakies 4 lata. I potem jak juz pisalam zdrowienie szlo dalej. Marcin duuzo ze mna rozmawial - pytal jakie sa we mnie emocje kiedy jem, po co to robie, itp... Ciezko to opisac.
Nie chce bys zle mnie zrozumiala i zle zrozumiala te sytuacje. To nie byl szantaz z Marcina strony. To byla jego walka o mnie. Wiem ze wtedy mowil na powaznie. Choc pozniej twierdzil ze nie bylby w stanie mnie zostawic. Ja w kazdym razie zobaczylam jak bardzo mi na nim zalezy i postawilam wszystko na jedna karte.
I naprawde mam pewnosc, ze Pan Bóg był wtedy ze mną, z nami... Jest zresztą do dzisiaj - i pozwala mi normalnie myśleć o odchudzaniu, w wolności...
Tak to było ze mną...
A co do Twojej koleżanki, to nie wiem jak jej możesz' pomoc... Każda historia jest inna. Jestem pewna, że jej bulimia jest po cos, ze troche dzieki" niej jest teraz tym kim jest... I dzieki niej moze zrozumiec bardziej siebie.
Ja dzisiaj dziekuje Bogu za moja historię - mimo ze do dzisaj odczuwal jej skutki. Nigdy bym się nie przekonala jaką moc ma milosc gdyby nie ta choroba... Milosc ludzka i ta ponadludzka
Pozdrawiam cieplutko
-
Oj Sister dzieki wielkie za tego posta
no własnie wiem ze to tak bardzo trudno takiej osobie udzielic pomocy bo chociaz ona bardzo tej pomocy pragnie to jednak bulimia jest silniejsza... Wogole gratulacje meza napewno musiał miec twarde nerwy do Ciebie :P no i duzo wyrozumiałosci zrozumienia a przede wszystkim MILOSCI
Ja z nia tez duzo i czest szczerze rozmawiam i ja rozumiem bo to jeszcze inne sprawy sie składaja na to ze ona niby chce przestac ale "niemoze" Sprawy prywatne i wogole zreszta wiesz jak to jest napewno
Jest ładna szczupła (schudła 20kg łacznie) inteligentna i ogolnie kolesiom sie bardo podoba tylko ze ona niechce zadnego "blizej" niechodzi o takie sprawy jak sex itp tylko nawet zwyczajne przytulenie sie czy jakakolwiek forma bliskosci i otwartosci...
Ja ja bardzo kocham (oczywiscia tak jak psiapsiuła) i mnie tez bardzo boli jak ona mi mowi to wszystko co czuje co mysli bo ona sobie zdaje sprawe z tego jak daleko to zaszło i ze jej to zyie niszczy... ze w nauce przezkadza ze poprostu najzwyczajnie w swiecie funkcjonaowac i cieszyc sie zyciem przeszkadza
Dzieki jeszcze raz za posta I naprawde podziw wielki dla Ciebie bo wiem ile to determinacji musiało wymagac
-
sister81 na prawde bardzo Cie podziwiam. co prawda ja nie mialam nikdy stycznosci z bulimia, nie mam znajomych bulimiczek, a przynajmniej nic o tym nie wiem i ja nigdy nie mialam napadow i nigdy nie szlam po jedzeniu do ubikacji zwymiotowac, ale podejrzewam co musi sie dziadz z bulimiczka. To straszne. I z calego serca gratuluje Ci ze udalo Ci sie z tego wyjsc :*
Sciskam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki