co za ruch na forum! tutaj życie wygasa latem, natomiast zaczyna tętnić jesienią i zimą, czyli wtedy kiedy jest najtrudniej.

LadyDevil, Blackmonia dziękuje za odwiedziny

tak sie zastanawiam o czym napisać: o przeszłości czy o teraźniejszości. w sumie to o przyszłości też można coś powiedzieć. hmm, chyba będzie o przeszłości, chronologia zwyciężyła.

zaczynałam od 74 kg. to była moja największa waga, więcej nigdy nie ważyłam. zanim podjęłam działanie, naprawdę dużo myślałam, szukałam drogi. 4-5 tygodni z długopisem w ręku, z 1000kcal, z bilansem białka i początki ruszania się - bieganie, zmodyfikowana a6w. potem trochę zwiększałam kcal i intensywność ćwiczeń. chodziło mi głównie o to, żeby nie męczyć się, ale robić coś systematycznie, codziennie. nadeszły wakacje i miałam świetne plany maxymalnego ich wykorzystania. jakie to było ambitne!! ale na marginesie snutych wizji, obiecałam sobie jedno tak na poważnie, takie jakby minimum - nie starcę tego, co juz mam, czyli moich 65-66 kg. nadal ćwiczyłam, ruszłam się i przy tym wszystkim nauczyłam się JEŚĆ. teraz śmieszne wydaje mi się każde 1000 czy 1200. to nie jest normalne. wakacje nie przyniosły spektakularnych osiągnięć minusowych, ale dały całą masę innych plusów:
1 - nareszcie normalna przemiana materii, jak u człowieka który nie był nigdy na diecie. nadrobiłam całe lata różnych dietek. zjedzony tłuszcz nauczył sie spalać. jedzenie spełnia swoja rolę, czyli daje kopa do życia. zaczełam wierzyc,że jedząc blisko 3000kcal można nie przytyć - warunek to aktywność
2 - cellulit miałam zaawansowany. codzienne prysznice, rękawica, od jakiegoś czasu szczotka 2 w 1 (szczotka+masujace wypustki), zdrowe tłuszcze, ruch --->inna konsystencja ciała, mam wszystko takie jakby sprężystsze
3 - poprawiona kondycja. podbiec na przystanek? no problem!! kilka godzin siedzenio-czytania i zero bólu kręgosłupa. wiecie, ruch to jest to
4 - duma, kiedy to piszę. nie dlatego, że dokonałam czegoś niesamowitego, ale dlatego, że doszłam do normalności.
* 5 - słodycze nie smakuja mi jak kiedyś, w sumie mogłoby ich nie być.

tak w skrócie wygląda moja 'historia najnowsza'. troche się rozpisałam, może za bardzo mam wrażenie, że to i tak tylko mały epizod z mojego odchudzania. podejrzewam,że do szczegółów będę jeszcze wracała, bo nie chcę popełniać starych błędów. o teraźniejszosci będzie pewnie jutro, bo i pewnie od jutra się ona zacznie(kończy mi sie okres)

i jeszcze jedno - o ile to forum mnie zainspirowało do podjecia decyzji o odchudzaniu, to wiele konkretnych rozwiazań co i jak znalazłam na [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. zachęcam do poczytania.

tymczasem dobrej nocy całemu forum