-
aloha!! - niech bedzie letnio, to prawie ostatni letni dzień.
omega83 z tym 'normalnym jedzeniem'.. hmm.. jeśli mam być szczera to ja też nie od początku w to wierzyłam. uważałam, że logiczne jest, że im mniej jesz, tym szybciej schudniesz. minimalnym progiem wydawała mi się dieta 1000kcal, bo podobno poniżej tego pułapu, niemożliwe jest dostarczenie odpowiedniej ilości makro- i mikroelementów. potem to samo słyszałam odnośnie 1500kcal. wniosek --> suplementacja!!! ech, odbiegam od meritum. więc najpierw był 1000 i okolo 1kg/1cm w pupie mniej tak na 7-10 dni.a potem taki sam wynik miałam, kiedy jadłam około 1500 (raz nieco wiecej, raz odrobinę mniej). tyle o kaloriach. bo drugą, może ważniejsza częścią jest bilansowanie tej diety. w skrócie chodzi o to, że ważna jest nie tylko o ilość, a przede wszystkim jakość pozywienia, zwłaszcza jeśli je się tak mało(nawet 1500 to jest mało)
musimy zachowywać pewne relacje między białkami, węglowodanami i tłuszczami. oczywiście uważam, że organizm każdej z nas jest inny, trzeba zatem szukać własnej metody bilansowania diety, która nam najbardziej pasuje, przy której czujemy się najlepiej. ja wypracowałam sobie taki schemat na czas dietkowania:
BIAŁKO
śniadanie min.20g
obiad min. 30g
kolacja ok.40g
dodatkowe ilości wchodzą z podwieczorka, z II śniadania.w sumie 110-120g
WĘGLOWODANY
żadnego przetworzonego pieczywa, żadnych białych bułeczek - to jako pierwsze i najważniesze
śniadanie owoce (200kcal), otręby granulowane (60g->150 kcal)
drugie śniadanie raczej nie, bo pomidora za źródło weglowodanów jako takich nie traktuję , chociaż tu możnaby kromkę chlebka wcisnąć
obiad zazwyczaj 50g porcja makaronu, kaszy gryczanej lub podobna kalorycznie porcja chlebka--> ok 150kcal
podwieczorek =drugie śniadanie
kolacja prawie wcale
* jesli ćwiczę po południu, to przed ćwiczeniami wypijam wodę z łychą miodku. teoretycznie po bieganiu porannym tez może być taki napój
TŁUSZCZE
jeszcze nie mam na to tak precyzyjnego projektu, ale podjadam siemię lniane, na kolacje leci zazwyczaj łyżka oliwy z oliwek, trochę na obiad. coś tam wpadnie z jajka czasem, nawet z ziarnowych produktów ( np moich otrębów). tę kwestię będę musiała uregulować.
dziewczyny nie możemy rozstawać się z tłuszczami. to one są odpowiedzialne za gospodarkę hormonalną w naszych organizmach. zatem, jesli któraś w trakcie diety ma problem z okresem, powina koniecznie włączyć zdrowe tłuszcze, ale nie w ilościach 'kropelkowych', minimalne 30 g, co odpowiada mniej więcej dwóm łyżkom od zupy.chociaz mówi sie, że tłuszcze pownnY stanowić 30% energii, na 1500 wychodzi 450kcal, czyli 50g hehe i ja nie poszłam na matematykę
niepostrzeżenie opisałam mój plan działania. to jeszcze dla uścislenia podam rozkład kalorii:
Ś-> 500
Ob->400
K->300
IIŚ+Podw.->200
*100 - takie ruchome, na obiad lub dodanie oliwy do II śniadania, na miodkowy napój
takich ram mam zamiar sie trzymać przez ok 2 miesiące.
w tym wszystkim jak najcześciej warzywa u mnie wszędzie oprócz sniadania, bo mam owoce
szybko o ruchu:
2xna czczo bieganie 1h
2xćwiczenia(mam hantelki ) 1,5h
1xzestaw na brzuch
1xna co mam ochotę : nowa gimnastka z jakiegoś pisma, pilates, może jakis bieg interwałowy
=6dni coś i 1dzień w tygodniu nic
do tego wszystkiego chciałabym dodać wieczorkami jogę :P to bedą moje pocżątki. chcę poznać coś nowego. chcę się tym trochę pobawić. zobaczymy jak to będzie
no, to już cała moja rozpiska. ale ja dużo tu piszę
tak na koniec - od jutra żyję zgodnie z planem B, czyli z przedstwionym powyżej. od jutra, bo lubie magię dat, a będziemy mieć początek astronomicznej jesieni. u mnie plan A to normalna dieta nieredukcyjna
wszystko?chyba :P :P :P
-
czasem jest tak, że na wszystko braknie sił. nie wiem skąd takie rzeczy przychodzą. właściwie nie wiem, co by mi mogło poprawić humor. no i ten mój ząb.. boli jak coś jem. dentyści się nie znają
taki ładny dzień, a tak jakoś nie fajnie
MARUDA!!!!
-
cóż.. odpowiadam sama sobie. w sumie to moje miejsce, więc niech i tak będzie, że sama piszę i sama czytam.
podobno zawsze potrzebna jest motywacja. ale skąd ją wziąć? niby jest dobrze, nawet bardzo dobrze. potrzebuję tylko takiej 'iskry'. nie dlatego żeby kontynuować swoje dzieło, ale żeby robić to z przekonaniem, z satysfakcją. wiem, że to przyjdzie, zawsze przychodzi. tylko mogłoby przyjść już teraz. a nawet magia dat nie zadziałała.
zastanawiałam się dziś od kiedy to jestem w zawieszeniu dietkowym. mam świadomość, że na dobre mi to wyszło, ale.. chyba brakuje mi reżimu . zamiast owej motywacji naszło mnie myślenie w kategoriach czasu niewykorzystanego maxymalnie. dałam sobie ten luz tak mniej więcej dwa miesiące temu. dziś dokładnie to sobie przypomniałam. miałam imieniny i po rannym bieganiu, po odpowiednim śniadaniu zjadłam sobie jakieś ciastka (zbożowe of course ) . a dalej jakoś się potoczyło. tzn nie było tak, że zżerałam chipsy, frytki, lody & company, ale.. ech , sama nie wiem o co mi chodzi. próbuję dotrzeć do tej 'motywacji' na różne sposoby. rozgrzebywanie przeszłości to jeden z nich, mało fortunny jednak
wiem, że jutro niczego nie zmieni a może właśnie jutro zmieni wiele
-
ja wierze w Ciebie ja mam do zgubienia 10 kilogramów, i zaczynam od jutra solidna dietkę mam nadzieje, ze tym razem mi się uda i tobie tez... ale wiem że będzie ciężko i ja też potrzebuje solidnego kopniaka w tyłek aby mi dobrze szło...moze zafunduj mi takiego mocnegoi z ogromem motywacji, ona naprawdę mi pomaga a ja jej nie moge jakos w sobie odnależć...
Na pewno sie uda!!! Trzymam kciuki!!
powodzenia:***
-
znowu te zęby!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <krzyk i tupanie nogami> boli mnie też ząb, który podobno jest martwy - czy to możliwe <desperacja>
odejmując dramatyzm chwili, pozostaje nadal w stanie nijakości. vanitas, vanitatum et omnia vanitas ale to forum przynajmniej utrzymuje na względnym poziomie moje poczucie humoru, oczywiście czarnego humoru
kiniucha dzięki za słowo 'wierzę'. kto wie czy nie przyłączę się do Ciebie 'od jutra'
-
skoro ząbek boli to warto wybrać się do dentysty. Lepiej aby wyleczyć ząbka jak najszybciej.Później będzie jeszcze bardziej boleć. A moze poprostu masz wrażliwego zęba na zimno i ciepło hmm?
A co do twojej dietki to każdy w ciebie wierzy bo każdy człowiek miewa chwile załamania ale musi się z tego wygrzebać i podnieść. Jesteśmy z tobą!
-
ech.. tylko że ja te zęby leczę. bolą mnie właśnie te, które już są zrobione. we wtorek kolejna wizyta.. to taki dziwny ból. nie taki zwykły, którego nie da się wytrzymać i bierzesz tableki przeciwbólowe. to jest tak, jakbym pogryzła z 10 orzechów włoskich ze skorupami i zęby bolą jakby od tego wysiłku. wiem, że dość dziwnie to opisałam, ale tak właśnie to czuję. teraz jest nieco lepiej, bo już odpoczęły po kolacji. jutro chyba będę sobie każde danie miksowała. nazwe tą dietę 'papkowa'
zęby, zęby, prosze was, żebyście przestały juz mnie boleć
+ =
-
Hey, to nic innego mi nie pozostaje jak życzyć odnalezienia swojej motywacji Ja też jestem po takiej dietkowej przerwie i również widzę, że dobrze mi to zrobiło. Z resztą ponć tak jest, że nie powinno się na raz chudnąć więcej niż 10% masy ciała, a ja właśnie po tych 10% zrobiłam przerwę (ale nie od ćwiczeń) i teraz idzie mi wyśmienicie, tyle że za 2kg znowu powinnam przerwać dietkę a tak ładnie mi idzie, że szkoda mi marnować na to czas, ale zobaczę, może mój organizm ponownie- samoistnie będzie się domagał "swojego" jak już zrzucę te 2kg :P
Pozdrawiam
-
witaj aire...
postanowilam sie do Ciebie przylaczyc, jesli pozwolisz, oczywiscie
mam 158 wzrostu (krasnal w kapeluszu) i aktualnie 62kg (waga niedowaza 2kg, ale opieram sie a jej wskazowce)
Moj plan diety jest podobny do Twojego i rowniez mam aktualnie OGROMNY problem z motywacja.
Na weekend obejrzalam sobie kilka zdjec z tematu "przed i po" i zamiast mnie zainspirowac- totalnie mnie zdolowaly... Czuje sie slaba. Nie mam sily pokonac chec obzerania sie jak dzika swinka. Potrafie baaaaaaardzo zdrowymi produktami zapchac sie do granic zdrowego rozsadku i wtedy przychodzi niechec do aktywnosci fizycznej.
ojej... chyba to nie byla optymistyczna wstawka...
Wiec ciut bardziej rozowo:
- teraz sie nie poddam!
- bylam juz dzisiaj biegac (czyli truchtac- 20minutek)
- dzisiaj zjem:
jabluszko lub dwa, salatke i 100g bialego serka, 2 szklanki mleka, pomidorka, dwie marcheweczki..
Wieczorkiem tu zajrze...
-
nareszcie znalazłam czas, żeby tu zajrzeć. ostatnie trzy dni były dość zakręcone, głównie z powodu wizyty moich znajomych. odpoczęłam przy nich, a ile się wyśmialiśmy.. jednym słowem - świetnie
i zajrzala do mnie kolejnapróba. hmm.. jakby w sam raz, bo uwaga, uwaga!!! znalazła się motywacja na kolejną próbę.
i jeszcze sprawy kosmetyczne - nie 66 ale 68. tak pokazuje waga, no coż, trzeba być uczciwym wobec cyfr. chociaż z drugiej strony - cm mi nigdzie nie przybyło, ubrania wcale nie są ciaśniejsze. jakoś nie umiem wytłumaczyć tego fenomenu. jestem tydzień po okresie, więc też nie woda ale na szczęście (w nieszcześciu) nie mam obsesji wagowej. waga stoi sobie spokojnie w łazience, czasem się ważę. dużo bardziej lubię mierzyć się centymetrem. odchudzam się do konkretnych obwodów: poniżej 90 cm w pupie . 88-89 to jest to, do czego chcę wrocić. kiedyś takie wymiary miałam przy wadze ok 52 kg. tymczasem zostaję przy odliczaniu kilogramów. i sobie tak to rozłożyłam w czasie:
1 miesiąc -4kg
2 miesiąc -3kg
3 miesiac -2kg
4 miesiąc -2kg
5 miesiąc -2kg
6 miesiąc -2kg
plan oczywiście jest punktem wyjścia, co z tego wyniknie, zobaczymy.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki