a ja cały czas sie trzymam......chociaz wydaje mi sie że w swieta polegnę... robie makowczyk własnej roboty no i musze kawalaczek chapnąć- taki malutki...no nie ma innej opcji....no i mama robi swoja pyyyyyszna szarlotke.....ech
a ja cały czas sie trzymam......chociaz wydaje mi sie że w swieta polegnę... robie makowczyk własnej roboty no i musze kawalaczek chapnąć- taki malutki...no nie ma innej opcji....no i mama robi swoja pyyyyyszna szarlotke.....ech
BubusOna...nie tylko Ty sie pewnie skusisz w Święta na pyszne jedzonko..Ale wszystko jest dla ludzi...i można..byle z umiaremŚmiać mi się chce jak w zeszłym roku sąsiadka wylądowała z obżarstwa na pogotowiuŻeby nie doprowadzać do takich sytuacji..lepiej odejść od stołu nawet troszkę głodnym..po chwili i tak nam minie...bo mózg reaguje niestety nieco później...także nie warto jeść w pośpiechu..
MSzulz jasne, że lepiej zjeść jedno ciasteczko..bądz niewielką ilość słodyczy niżeli na drugi dzień ze 2-3 czekolady albo tak jak mówisz pół kg ciastek..jak to tez miałam w zwyczaju..umiar musi być
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie...nie dajcie się pokusom...nieładnie jak diabełek będzie zaglądał nam do głowy w Święta
buziolki
ja sie zastanawiam czy cos zjesc slodkego, bede miala pyszny sernik i kuleczki(podobne w smaku do raaello tylko bez kremu), ale chyba sie nie skusze, zaczelam nawet cosik cwiczyc jakies 40 minut codziennie bo miesnie mam sflaczale
a ja zaliczyłam wczoraj piersza wpadke - zjadłam malego marcepanowego aniołka i jednego cukierka
no cóż każdemu sie zdarza....
A ja sie nadal chowam, bo przykladem nie swiece...
Wczoraj moj M powiedzial, ze kilka miesiecy temu mialam chudsza pupcie... Mozecie sie domyslic, ze niezmiernie mnie takowa wypowiedz ucieszyla..
Dupa nie rosnie z niczego..
ach ci faceci
nie przejmuj sie - weźmiesz sie troche za siebie to on juz nic nie powie- bo oniemieje z zachwytu
buziaczki
bubusOna, najgorsze jest to, ze dietkowy duch mnie opuscil...
ja polegalam i jadlam jak opetana- od dzis sobie mowie NIE
nie bede jadla slodyczy do hmm.......... walentynek
ktora sie przylancza
a ja powiem tak.....wogóle rezygnuje ze słodyczy - na stałe..... choć wiadomo wpadki sie zdarzaja ale postanowiam sobie że nie będe nagminnie wpierdzielać tych smieci i pustych kalorii.
one nic nie daja - tylko od nich tyjemy a potem mamy moralniaka i doła.
Anastazja - nie do walentynek - na zawsze
Trzymam za was wszystkie kciuki
wiesz ja narazie wole krotkie terminy bez wpadek wiec dalam se taki do walentynek, mam nadzieje ze mi sie uda i ze wam sie uda
Zakładki