To ja też gratuluję kilogramka mniej i oby tylko tak dalej
No gratuluję spadku wagi Nie ma (z małymi wyjątkami) nic przyjemniejszego niż to jak waga rano pokazuje mniej Wielkie BRAWO i trzymaj tak dalej
Gratuluję spadku wagi Jakiś dobry klimat, wszyscy chudną (właśnie byłam u Linkinki).
Co do kiepskich filmów - właśnie chciałam iść na ten polski horror, bo wręcz lubię głupie horrory, szczególnie gore, ale opinie są zatrważające - zbyt na serio jest to robione.
"Sweeney Todda" widziałam, Burtona uwielbiam miłością namiętną tak jak i Deppa No i film jak na Burtona niezbyt udany - co prawda klimat i makabra na świetnym poziomie, ale jednak jest nudnawo. Śpiewanie jak na musical niestety niespecjalne... Szkoda, świetny potencjał, ale wyszła mroczne i nudne śpiewowisko (żeby nie było: musicale lubię!).
Felicja - masz rację, przez zasiedzenie ze sobą być to bzdura. Ale tez podziwiam Cię, że z takim etapem w związku umieliście się rozstać - widzę aż za często wokół, ile par powinno i nawet chce się rozstać, a nie umieją, bo mieszkanie, meble i tyle lat życia razem... Hmm. Ja jestem obecnie zadowolona, przeżyliśmy sporo razem (naprawdę SPORO ) i chyba co najgorsze już za nami. Ale rację masz, trzeba trzymać rękę na pulsie i umieć "ze sceny zejść".
Jej, ale się u mnie dyskusja zrobiła o związkach, wow!
No proszę, dowiem się sporo o Waszych doświadczeniach
Burtona też kocham! Ogromnie, wciąż, ciągle od nowa!
No, ale do rzeczy: u mnie dziś ok.1200 - dokładnie nie liczyłam, tylko na oko, za bardz zabiegana dziś byłam, żeby przy kompie wszystko dobrze zliczać. Ale ak czy inaczej bilans ok. Jest super
No a Wiadomy Pan zaprosił mnie na imrezę z jakimiś jego znajomymi na sobotę... no i tu pojawia się znany nam wszystkim problem: W CO SIĘ UBRAĆ???
Rany, ja ciuchów nie mam! Albo mam takie na etap, kiedy już zakończę dietę, a przez najbliższe 4 kg jeszcze wolę się w nie nie wciskać... Uauaua...
Najchętniej w ogóle bym nic nie jadła do soboty, żeby wyglądać pięknie, ale jak wiadomo to niewiele da, tyle tylko, że mu omdleję w ramionach (może wtedy coś zrobi wreszcie, hehe)
A może by tak na parę minut do solarium skoczyć, żeby zimową trupią bladość z ciała wygnać? Nie należę do osób opalających się na potęgę, ale z natury mam strasznie jasną cerę i na wiosnę wygądam jak trup....
Nie wiem, nie wiem...
(lubię mieć takie problemy )
Moje skromne zdanie? SOLARIUM? NIE!!!
Kup sobie jakąś ładną tunikę w ciepłym kolorze, muśnij policzki różem, będzie świeżo i sexy.
Co do związków, to powiem Wam, że to było cholernie trudne doświadczenie. Czasami, jak mam doła, zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, czy dam radę sama przejść przez życie, gdyby tak się wydarzyło... Ale to najczęściej mnie dopada, jak mam doła, potrzebuję pomocy itd, więc generalnie - interesowna ta tęsknota, powiedzmy sobie szczerze - żadna to miłość.
a ja nie miałam, nie mam i nie będę miała chłopaka
tylko błagam, nie przesadź z solarium bo jak Ci skóra z twarzy będzie schodzić to nie będzie za wesoło a problem 'w co mam się ubrać' mam zawsze, szczególnie gdy idę na uczelnię bo mam cichą nadzieję że R albo B zwróci na mnie w końcu uwagę...
Dzień dobry
To ja już się tłumaczę z tego solarium: absolutnie nie chodzi mi o przesadzanie z nim. Mało tego, nawet nie chodzi mi o jakieś opalania, tzn o brąz, sztuczny i paskudny. Nie należę do dziewczyn spędzających godniny w takich przybytkach, mało tego, z reguły ich nie lubię. Ale raz na jakiś czas, bardzo, bardzo rzadko - ma pozytywne efekty:
1. Mniej mi widać wszelkie syfki i przebarwienia, a cerę mam naprawdę niezbyt fajną :/ Tzn nie mam teraz wielkiego trądziku (chwilowo?), ale ogólnie skóra różnokolorowa i nieładna, a odrobinka słońca mi zawsze dobrze robi na wygląd... słońca teraz niewiele, więc próbuję się ratować inaczej.
(wypraktykowane)
2. Po zimie naprawdę przypominam świeżo przebudzone zombie... I znów: nie chodzi o opaleniznę a raczej o odrobinę życia. Jak będzie cieplej i na spacerki zacznę chodzić, to wystarczy, ale teraz ratuję się jak wyżej.
A zatem - poszłam na całe... 5 minut Wstarczy.
Felicja: za tunikami nie przepadam specjalnie jakoś... czuję się niekształtnie...
Chcę jakąś spódniczkę założyć, jedyne co mam do pokazywania to nogi
A co do Twoich doświadczeń - rozumiem cię bardzo dobrze... ja zanim skończyłam trzyletni związek to się wahałam potwornie, no bo jak to: teraz mm sama być? Przecież nie umiem!
Ale to nie jest argument, tak jak piszesz: 'żadna to miłość'.
(zresztą, mój eks ma teraz żonę i dziecko )
A teraz do rzeczy czyli dieta: śniadanko owsianka, niestety nieco bardziej kaloryczna niż zwykle, bo mama jest z przeziębieniem w domu i radośnie zrobiła mi śniadanie... na pełnotłustym mleku i cukrem :/ No ale zacisnęłam zęby, zeby kolejnej kłótni nie prowokować.
(bo wiecie, to jest tak: jak tyję to "jak ty wyglądasz, nie jedz tyle", jak się odchudzam: "już ci odbiło z tym liczeniem kalorii, nie możesz po prostu jeść połowy tego co wcześniej? ja jakoś takich problemów nie miałam, ty musisz od razu popadać w skrajności" itd.)
No ale nic. Godzinka siłowni z rana dobrze mi zrobiła
I właśnie siedzę w spodniach, w które nie mieściłam się po powrocie z UK czyli 2 miesiące temu Wtedy nie dawałam rady ich zapiąć, a teraz leżą ok No!
tanczacaZkaloriami solarium to nic złego, ja też czasem chodzę... byle nie przesadzać... na buzi teraz też chwilowo nie mam syfków (chyba dieta się do tego przyczyniła i duże ilości wody mineralnej niegazowanej oraz dużżżoooo ruchu?), w każdym bądź razie też mam przebarwienia i inne taki małe blizny... i po solarium zawsze wyglądam dużo lepiej także Cię rozumiem...
teraz wyjeżdżam na tydzień wakacji, ale wpadnę z wizytą po powrocie na początku maja... pozdrawiam!
wpadlam na chwilek przywitac sie i zyczyc milego dnia
i ladnego dietkowania oczywiscie heheh
tutaj staje sie motylkiem ) jak tu stac sie motylkiem.Pomocy!!! - Grupy Wsparcia Dieta.pl
1200kcal od 15 marca do 20 maja
na dukanie od 21 maja
Zakładki