Lika....dużo mam Ci do napisania, a czas, jak to ostatnio u mnie nagli niestety. Zacznijmy od tego co piszę Scyzoryk. Faktycznie praca na zmiany może rozwalić, ale powiem Ci tak, ja do pracy wychodzę o godz 7:30, wracam często ok 21, muszę zabierać ze sobą pojemniki. Bo inaczej jadłabym co popadnie. Mamy godzinę 5:48 i właśnie wyłączyłam piekarnik gdzie na grillu przygotowałam sobie 2 kolby kukurydzy do pracy. Codziennie wychodzę ze szmacianą torbą żarcia. Wkurza mnie to, że dźwigam te cholerne pojemniczki, ale na tym polega dieta. W jednej pracy akurat mam możliwość odgrzania sobie, bo jest mikrofala i kuchenka, a do 2 zamierzam kupić sobie takie pojemniczki termo, trzymające ciepło, bo zima idzie i coś na ciepło na żołądek u mnie musi być. Także....jak widzisz....dla chcącego nic trudnego
Co do przerwy na posiłek. Nie wiem jak wygląda ta Twoja praca, czy jesteś na zmianie z kimś czy sama i rozumiem, że może być ciężko, ale mam zdanie takie, że to leży po naszej, po Twojej stronie, zadbać o siebie o te swoje 15 min przerwy na spokojny posiłek. Nie licz, ze ktoś przyjdzie i spyta czy może jesteś głodna, a może zmęczona. Nabierz dystansu. Nie jest to łatwe ale opłaca się popracować nad chwilą wytchnienia w pracy
I ostatnie to Twój mężczyzna. Wiesz, mnie też wkurzają takie uwagi. Też myślę sobie, cholera sam mógłby zrzucić pare kilo i ja mu nie wypominam a on mi raz wypomina raz pod nos podsuwa. Ale wiesz dlaczego ja się tym tak denerwuje? Bo wiem, ze on ma rację Że jeśli zakładam, ze jestem na diecie i łamię te zasady, to facet wyświadcza mi przysługę przypominając o tym Wiem, ze byłoby miło gdyby dał zajeść spokojnie, ale czy to by Ci pomogło Lika??
Powiem Ci, ze ja nawet po jakimś czasie oczywiście, podziękowałam mojemu za takie wsparcie i prosiłam by za każdym razem gdy włącza się kompuls mi o tym mówił
Uciekam do pracy
Zakładki