Wiecie co? Mam doła... Dzisiaj zjadłam bardzo dużo i niestety niekoniecznie zdrowo... To moje pierwsze załamanie, które wcale mi się nie podoba, bo wynika typowo z tego, że zaczęłam pracować (wspominałam już, że sytuacja finansowa w domu jest kiepska i zaczęłam chodzić z ulotkami). Byłam dzisiaj tak przemęczona, że nawet nie kontrolowałam do końca tego, jak się odżywiam, poza tym miałam jakieś głupie przekonanie w głowie, że jak zjem więcej, przytłumię trochę zmęczenie związane z pracą... Jestem załamana... To siedemnasty dzień i chciałabym nadal chudnąć, ale po dzisiejszym dniu raczej wątpię, że tak będzie... Dodatkowo nie mam już siły żeby poćwiczyć, bo chodziłam bez przerwy przez cztery godziny... A mnie to nie satysfakcjonuje, bo głównie mi zależy na wyrzeźbieniu brzucha, a nie nóg. Ponadto wczoraj byłam u lekarza i dowiedziałam się, że mam chory kręgosłup, co ogranicza mnie w ćwiczeniach. Wszystko idzie mi na przekór ! Jakby życie chciało mi dać znak, że jakiekolwiek moje działanie jest bez sensu...