Dziewczyny,dziekuje!jestescie super!
Kazde Wasze s;lowo to czysty fakt. Tak,czuje sie gorsza. i nie chce,nie cche,nie chce,zeby ktos kiedys zabil mnie argumentem-bo jestes gruba...bo czasem mozna stanac na rzesach,byc cudna,wszystko mzoe sie ukladac (np z facetem) i nagle ten jeden argument.....bo jestes gruba. i w tedy nic nie mozna na to poradzic w tej jednej chwili,bo trzeba sie odchudzac dlugo i mozolnie.
ja naprawde po dziurki w nosie mam juz bycia ta gorsza,brzydsza przyjaciolka pofrywanych dziewczyn,swietna kumpela.KONIEC!nie chce w kazdej sytuacji przegrywac na stracie,bo jestenm gruba. nie chce mniec gorzej z tego powodu.nei chce lapac dolow wieczorami,np na imprezach,gdy moje kolezanki maja kogos bliskeigo,a ja nie,bo...i tak nei uwierzylabym ze moge sie pdoobac,bo nei ptorfie sie do nikogo zblizyc,bo...przeciez jestem gruba.wiem,ze ot brzmi glupio,ale ten jeden kompleks przeslonil mi wszystko,przez to icagle wmaiwanie mi-schiudnij,schudnij,schudnij...gdyby mi tak na tym nir zalezalo pewnie juz dawno zrzucilabym kilka kilo...lae kiedy mysle,ze ot moze wszystko zmienic,mysale sobie,jak fajnie bedzie,to...przerasta mnei ot. to takie dziwne-0-z jednej strony jest to jedno z moich duzych pragnien,celow,a z drugiej nei potrafie sie wziac za isebie. lae teraz naprawde koniec jestem juz po sniadanku i przekasce,lacznie350 kcal (oczywiscie z przerwa czasowa) i 0,7 wody,zaraz ide zrobic sobie zielona herbatke...i do kina-zamiast wydac kase na jedzenie,kino!polecam
jeszcze jeden maly sposob dla Was-moja kolezanka kiedys kjazda kase,ktora miala wydac na cos slodkiego wrzucala do skarbonki. po pewnym czasie schudla,a za te pieniadze kupila sobie jakis fajny ciuch,oczywiscie w mniejszym rozmiarze
moze to jest mysl???
dzieki,dzieki,dzieki!
do zoobaczenia pozniej!