Witam, was kobitki,
przyłączam się do chóru wołającego "wróćcie córy i syny marnotrawne na łono forum".

u mnie nadal wahania w dietce no i tym samym w wadze. jak w pracy jest w normie to w domu coś lub ktoś się znajdzie i podżeram. albo czasem już w pracy jakiś kusiciel namówi na kawałek pizzy, lub okres imieninowy się zacznie (te ciasteczka ......) no i tyłek rośnie. I moje ambitne plany że do 1 maja 63 kg są już nierealne. ale ich nie zanie****ę, tylko przesuwam termin.
a mój mąż to po prostu się zrobił zazdrosny, zaczęłam ubierać trochę bardziej obcisłe i wydekoltowane bluzeczki, trochę krótsze spódniczki i mnie z pokoju nie chce wypuścić !!!!
Rodzina już mnie upomina, że więcej się mam nie odchudzać, że więcej jeść, nie rozumieją, że ja już nie mogę więcej jeść, tylko się muszę mieścić do tych 2200 kalorii,

pozdrówka
Gosia





[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]