-
Witaj siostrzyczko! Jestem. Twoj nosek cie nie zawiodl.
O urlopie poczytaj na pamietniczku.
Powiem tylko, ze przebudzilam sie z bajki. A obudzilam sie w samym srodku wielkiego gnoju, bo jutro do pracy z kupa idiotow...ciezkie zycie....
Ciesze sie, ze jestesm. Stesknilam sie za toba.
A mojego tickerka juz pewnie widzialas. No comment.
Szok normalnie!
Sciskam cie z calych sil!
-
Witaj Skarbie :P !!! Jak cudownie, że już wróciłaś, bo mi za tobą było bardzo tęskno. Dni dłużyły się w nieskończoność. Czekałam, smuciłam się, balowałam, uczyłam i ciągle coś podjadałam a na finał waga pokazuje 72,200 kg!!! Coś mi się zdaje, że i ja powinnam zmienić tickerka. Trzeba być konsekwentnym. Najbardziej zabawne jest to, że D. doszedł do wniosku, że utył, bo wszystkie spodnie go cisną. Ale mam ubaw. Niestety jak się jada dwa obiadki dziennie!
Kiedy przeczytałam „Nasz dom był położony na skarpie, a za skarpa było już tylko morze.”, to się rozmarzyłam. Zgadzam się z tobą, że pobyt był stanowczo za krótki!!!!!
Widzę, że perspektywa szarej rzeczywistości troszkę cię osłabia, ale spokojnie niedługo wpadniesz na odpowiedni tor i będzie ok. Tym czasem Myszko uszka do góry!!
Co z dietką? Od kiedy zaczynasz wcinać „zdrowe rzeczy”?
No i ostatnie pytanko, co z tym wątkiem. Mam się przenieść do pamiętnika a ten zamykamy? Ja się dostosuję. Buziaki dla Ciebie
-
Witaj Perelko! fajnie, ze jestes!
Wiesz perspektywa szarej rzeczywistosci naprawde mnie przybija. Siedze naprzeciwko jedzy i nie chce mi sie na nia gapic. Tylko jak to zrobic....???????
Dietke chcialam w sumie zaczac juz od dzis. Chyba narazie niezle sie trzymam..jakies 600kcal..na maxa...i na kolacyjke mam jakies 400-500 zostawionych...tylko sportowac mi sie cos nie chce...
co do watku, to w sumie nie wiem sama...jak chcesz to sie przenies. Jestes wszedzie mile widziana!!
-
-
Jezu, nie umieraj!!! co ja zrobie sama na tym swiecie!!???
co sie tam dzieje!??
A. chorobsko
B. przejedzenie
C. D...hehe...
D. kurs
odpowiednie zakreslic.
-
Witaj Kruszyno :P !!!! Odpowiedzi mogę udzielić dopiero dzisiaj, bo wczoraj byłam dead! W sumie żaden z powyższych podpunktów nie pasuje do zaistniałej sytuacji. Było to swojego rodzaju pomieszanie z poplątaniem. W czwartek wieczorkiem koło 21-wszej wybraliśmy się z D. do knajpy na małe konwersacje towarzyskie. Poszłam tam z niechęcią i aby poprawić sobie nastrój wypiłam 2 drinki + piwo. Niestety obróciło to się przeciwko mnie. Moja słaba głowa nie wytrzymała nadmiaru %. Nie muszę pisać jak się czułam o poranku, kiedy trzeba było wstać i pojechać na kurs. Podróż była koszmarem, parę razy miałam chęć wysiąść a i na zajęciach nie mogłam zebrać myśli. Ciągła walka z samą sobą. Wyścig do WC. Wstyd nawet pisać. Nawet prowadzący zapytał dyskretnie może podać BUTELKĘ wody mineralnej. Co za obciach! Trudno, ale jako obowiązkowa kursantka nie mogłam sobie pozwolić na opuszczenie zajęć. Mimo niewyspania i …
Co diety sprawy mają się następująco. Wczoraj po powrocie z kursu waga pokazała 71,400 (efekt odwodnienia organizmu), a dzisiaj szok, normalnie aż mnie wryło 73,100. Kurcze mam dosyć. Idę do wyrka poczytać super linie może mnie coś oświeci, bo już nic nie rozumie. Jak można przytyć w ciągu dwóch dni nadrobić 1,70 kg?
Co do D. nie mógł dopiąć dzisiaj spodni. Ha, ha
-
Ty pijaku jeden!!!
Ej...ja nie chce wazyc 70kg...toz to grubas normalny!
musimy cos zrobic. moze zabierzemy sie za ta SB...co ty na to????
kupilam ksiazke...podobno to dobre....
juz nie wiem co robic..musze zatrzymac moja wedrowke w kierunku bycia sloniem!
Caluje cie. (hehe..a do kruszyny to mi tak daleko jak stad na ksiezyc)
-
Dzisiaj osiągnęłam zenit. Waga pokazała 73,800 . Trochę jestem zmartwiona. Muszę całkowicie wykluczyć z diety pieczywo a ziemniaki ograniczyć. Na wakacje osiągnęłam częściowo swój cel, ważyłam 68,5 kg. i siadłam na laurach. Zamiast utrzymać tą wagę to ja sobie zaczęłam pozwalać na małe odstępstwa a te pociągnęły za sobą większe i tak doszłam do tego, co mam. Uderzyła mi do głowy woda sodowa! Przez jakiś czas nie było skutków moich poczynań, ale już brzęczy mi dzwonek alarmowy. Myślę, że hormony we mnie wariują i to przez nie waga rośnie w górę. Apetyt mam niepohamowany. Jedno zjem to już mam apetyt na coś następnego. Przez cały dzień coś wcinam, aż boję się, że mi zęby zetrą się na zero!!!!!
Teraz lecę do wyrka lulu, bo rano trza wstać. Kolorowych snów Myszko :P . Ja dzisiaj na osobnym łóżku!!! D. znowu miał swoją napad. Buziaki
-
Serdeczne pozdrowienia Madziulka!!! Gdzie się zawieruszyłaś Za godzinkę urywam się stąd!! Najgorsze, że już obmyśliłam makabryczny plan. Jestem głodna jak wilk Po wyjściu z busa mam zamiar iść na pajdę z wieprzowinką
Mam jednak dylemat czy wybrać małą, czy dużą?
Z D. miałam małą wojnę, więc poszliśmy spać o 1.30. Naszą kłótnie słyszeli chyba wszyscy a na pewno ta czarownica z góry, bo po nocach nie śpi i podsłu****e przez szklankę.
-
Karinko! mam mala zalamke... mam dosyc wszelkich diet i odmawiania sobie....i i tak nie chudne...mecze sie 2 miesiace, schudne 2 kg a potem przytyje 2,5 w jeden tydzien...czy to ma sens??
skarbie, nie chce cie dolowac, ale jakos przestaje widziec sens w meczeniu sie..
caluje
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki