Hurra! Wczoraj też było ok! Dietowo oczywiście. Wyjątkiem były 2 lampki wina po 20, ale moja kumpela kupiła gospodarstwo w Górach Świętokrzyskich, to nie mogłam być świnia i z nią tego nie opić! I wyobraźcie sobie, że przed moim nosem stała czekolada i bombonierka Merci, a ja nic (słownie NIC) nie zjadłam. Więc winko sobie wybaczam, bo było wytrawne, białe i pyszne!
Sibko, też marzę o domku, ale jak na razie jest to marzenie kompletnie nierealne.....Ach, te pieniądze.....A raczej ich brak....
Szane, to masz niezłą zwierzęcą gromadkę....Mój też rozrabia nieźle, chociaż już mógłby powoli się uspokajać (ma 5 lat). A tymczasem uważa się chyba za killera osiedlowego i usiłuje skonsumować wszystkie napotkane osiedlowe psy, a za suczkami się ogląda....Wychodzę z nim już tylko w kagańcu (pies, nie ja ...), ale puszczam go oczywiście na łąkach i wtedy dopiero uwalniam z kagańca. A jak się na mnie patrzy, gdy wyciągam kaganiec.......O matko....Czuję się jak wredna i złośliwa małpa...Ale co robić, takie czasy, niektórzy ludzie reagują strasznie histerycznie na widok dużego psa. Który notabene nawet na nich nie patrzy....
No cóż, kończę, bo ja o psach też lubię dużo i namiętnie...