No koniec świata dziewczyny buźki pokazały , a mnie w tym czasie wywiało

Witam was wszystkie , bardzo serdecznie

Zacznę od tego co u mnie :
jest coraz lepiej, już dostałam "zezwolenie" na jazdę samochodem w pozycji siedzącej. To trochę ułatwia mi życie , bo czy na kontrolę, czy na rehabilitację nie muszę czekać na karetkę, mogę korzystać z transportu "domowego".
Nie pojawiałam się na forum, bo trochę mi się w życiorysie poplątało, spadło na mie trochę spraw nieprzewidzianych i konsekwencja jest taka, że cały mój czas muszę im poświęcać i dla mnie już go brakuje. Będę się pojawiać w porywach, więc proszę nie znikajcie i zaglądajcie też

Martuś jesteś wielka, że udało ci się namówić Aię do pokazania się
Pływaj ile tylko możesz, to naprawdę świetne lekarstwo, no i duża przyjemność. Cudownie też wpływa na całą sylwetkę
Trzymaj się dzielnie i melduj jak ci idzie. Z tym powtarzaniem, to nie chciałam cię wystraszyć, to może się zdarzać ale nie musi. Jak popracujesz nad "garniturkiem" mięśniowym to powinno cię to uchronić przed przykrymi nawrotami

Aia cudownie , że się odezwałaś .
Nie wymagamy przecież od ciebie żadnych obietnic, których nie da się dotrzymać. Jesteśmy razem głównie po to by podtrzymywać się wzajemnie w postanowieniu wprowadzenia zmian na lepsze w swoim wyglądzie i zdrówku. Każda z nas musi w tym względzie wybrać własną drogę. Wybór też nie zależy tylko od nas. Żyjemy wśród ludzi i czy tego chcemy czy nie , musimy się z tym liczyć i wpływa to na nasze postanowienia. Dąż do celu w taki sposób, jaki jest najlepszy dla ciebie , w twoich warunkach.
Wydaje mi się , że jesteś osobą energiczną, angażującą się w mnóstwo spraw i kochasz szybkie efekty swojej pracy.
Zdrowe odchudzanie nie daje szybkich efektów i chyba w tym problem. Chyba to jest powód twoich zniechęceń.
Zmień na początek właśnie to, przestań wymagać od siebie szybkich efektów, a zobaczysz jak wszystko zmieni się na lepsze. Jak pokanałam "niecierpliwca" w sobie, jak stwierdziłam, robię dla siebie co mogę i spkojnie poczekam na efekty, bo w końcu muszą przyjść, przestały mi dokuczać ograniczenia jakie sobie nałożyłam. Zaczęłam myśleć o nich jak o czymś normalnym, zwykłym, codziennym ( jem mniej bo tak chcę i kropka). Wierz mi , że to był przełom. Powoli przestało mnie gnębić ciągłe myślenie o żarciu, niekontrolowane napady na lodówkę i tego typu historie. Waga jeszcze jakiś czas stała, a potem ruszyła, powoli ,ale cały czas systematycznie w dół. Teraz jestem "cała szczęśliwa" mam 7 na początku i dalej powolutku spada.
Załóż sobie cel to 7, tylko nie poganiaj organizmu, spokojnie poczekaj na efekty zmniejszenia ilości jedzonka. Doczekasz się i wtedy skrzydła ci urosną .
Jak masz na coś dużą ochotę poprostu to zjedz, nie czekaj , aż pokusa zrobi się nie do wytrzymania. Jak zaspokojisz ochotę od razu, wystarczy trochę, jak czekasz zbyt długo to już wcinasz bez pamięci i ciągle ci mało.
[b]Tak jestem z ciebie dumna[/b i to bardzo i mocno trzymam kciuki za twoją wytrawałość
To co dopadło twego mężusia wygląda podobnie do moich kłopotów. U mnie wystąpiło to w odcinku piersiowym. Nie zgodziłam się na operację i potem się okazało , że dobrze zrobiłam.Przy nastawianiu ból był tak okropny, że straciłam przytomność ale teraz mam szansę , że po długiej rechabilitacji będę zupełnie sprawna, operacja nigdy nie da takiej pewności. Pogadajcie z lekarzami, tak poważnie, zanim podejmiecie decyzję.
Bardzo , bardzo mu współczuję. Trzymam kciuki za niego też, żeby jak najprędzej i najlepiej lekarze mu pomogli.
Kończę bo odganiają mnie młodzi od kompa, nie lubię jak mi ktoś za plecami fuka
Pa pa do następnego poklikania