-
aliszmu nie szkodzi, wiem ze moze troche przesadzam, ale nic na to nie poradze, bo jesli nie schudne to nie bede miala mobilizacji do utrzymania swojej wagi patrzac na siebie...i bede jadla coraz wiecej...znowu bede miala te ataki objadania sie coraz czesciej...i tyla bym i tyla...to tez jest bez sensu..
nie umiem zaakceptowac siebie takiej i nie chce, moją granicą przy moim wzroscie jest 54kg, nizej juz niedowaga..moze i pozostane przy tych 54..
chcialabym moc bez obaw nosic kkrotkie spodenki, bluzeczki gdzie nie beda odstawaly mi boczki itp..jak kazda nastolatka..
-
Super wątek - mnie też dołują wykresy z docelowa wago 50 kg i mniej,
ale musze powiedziec ze waga i to czy jest sie przy danej wadze za grubym to jednak rzecz wzgledna.
Ja Długo wazyłam 55 kg przy wzrocie 170cm nie uwaząłam sie ani za chuda ani za gruba tylko nieproporconalna i to był mój problem. Prawie zero biusto , waskie ramionka ale od pasa w dół to było całkiem sporo ciałka, w biodrach miałam blisko 100cm co przy takiej wadze wierzcie było naprawdę sporo.
-
Bardzo mądry temat!
Ja mam dwadzieścia lat i 170 cm wzrostu. nie chcę ważyć mniej, niż 57 kilo. Dlaczego? Bo, do licha, chcę mieć biust, który znika w zastraszającym tempie podczas diety! I tak jest go mało (przedziwną mam figurę), a jeśli miało być jeszcze mniej, byłabym rozszerzającą się ku dołowi deską, co nie jest zbyt estetyczne.
Kiedy rozpoczęłam odchudzanie, szukałam informacji na temat mojej diety (1000 kcal) na rozmaitych forach, i dziwnie się czułam, czytając wypowiedzi dziewczyn, które ważyły właśnie moje upragnione 57 kg (przy moim wzroście!), a marzyły o czterdziestu... Źe już nie wspomnę o nickach - grubaska, tłuścioszek, itp.
Niestety, obecne trendy narzucają nam chore nawyki żywieniowe, w każdej niemal babskiej gazecie (na szczęście rzadko czytuję) osobny dział poświęcony dietom, jakby wokół chudego tyłka miało się kręcić nasze życie. A ja nie chcę! I nie będę! Nie interesuje mnie, że przez ekran mojego telewizora codziennie maszerują stada wieszakowatych aktorek i modelek. Nie chcę być kochana i podziwiana za wygląd, a za umysł. Wygląd ma być tylko dodatkiem, dość istotnym, anie nie priorytetowym.
Owszem, kiepsko się czuję w gronie moich znajomych (mam nieszczęście przyjaźnić się z samymi atrakcyjnymi chudzielcami - a koledzy nazywają mnie Miśkiem, czego nie cierpię), ale głupotą jest dla mnie podporządkowanie całego życia dążeniu do idealnej wagi. Schudnę, to schudnę. Nie, to nie. I tak nie jest źle, rok temu ważyłam 71-72 kilo, a kilogramy same się zgubiły w pędzie pomiędzy nauką, pracą a hobby.
Myślę, że wszystkim nastoletnim "grubaskom" jadącym na diecie 300 kcal + trzygodzinne ćwiczenia przydałoby się po prostu trochę więcej zajęć. Wiem coś o tym. Ze względu na chorobę miałam rok przerwy w nauce, siedziałam wtedy w domu i godzinami gapiłam się w telewizor. Przytyłam okropnie, a już wcześnie. A kiedy zaczęłam kontynuować szkołę (co z tego, że zaocznie?), jednocześnie znalazłam pracę i zaczęłam przygotowania do studiów (idę na ASP, więc sporo maluję i kilka razy w tygodniu biegam na zajęcia do zaprzyjaźnionej malarki), ani się obejrzałam, a schudłam. Teraz tylko "szlifuję" swój wygląd.
Aha, i jeszcze jedno. Zdrowy tumiwisizm nie zaszkodzi w pewnych kwestiach. Koffana napisała, że każda nastolatka chciałaby, żeby "nie odstawały jej boczki" - o żesz! Ja też byłam nastolatką, i to całkiem niedawno! A gdyby tak znależć złoty środek pomiędzy atrakcyjnością fizyczną a intelektualną? Pierwsze wrażenie (ooo, jaka laska, itp) wbrew pozorom nie jest najważniejsze w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi - a mniemam, że własnie wokół tego kręci się cała sprawa odchudzania.
-
ja nie napisalam ze kazda nastolatka nie chce zeby jej odstawaly boczki tylko ze kazda chcialaby moc pokazac swoje cialko...cieszyc sie i korzystac z tego ze ma te nascie lat
ale wiecie ja chyba troche zmadrzalam...co prawda mam dopiero 15lat, ale juz od paru dobvryuch lat naprzemian odchudzam sie i obzeram...nie potrafilam inaczej schudnac niz jedzac po 600kcal dziennie...poprostu glodzac sie..
teraz postatnowilam ze bede jadla normalnie i przestane liczyc te durne kalorie bo to jest dobijajace...
od wczoraj jem co 3 godziny male porcje jedzenia..narazie bez slodkosci bo chce zeby mi jednak troche zlecialo z wagi, ale nie bede sie odchudzac tylko zmienie poprostu swoje przyzwyczajenia w jedzeniu i bede sie codziennie ruszac.. w ten sposob schudne jeszcze troche i tak juz mi zostanie..
prawda ze zmadrzalam..? moja mam az mnie ucalowala jak jej to powiedzialam.. heh
-
Zamieszczone przez
koffana
prawda ze zmadrzalam..?
No ba. Pewnie!
-
heh dziekuje arte
-
Czytam to forum już od dawna i cieszę się, że wreszcie trafiłam na temat, gdzie są kobiety, które chcą schudnąć, ale nie chcą być wychudzone
Zgadzam się, że trzeba pozostawić w sobię trochę kobiecości - już nie jesteśmy dziewczynkami ... Pozdrawiam!
-
Słońca moje kochane, ciesze sie bardzo ,ze jest taki odzew,barzdo sie ciesze, wierzcie mi ja tylko chcialam powiedziec wam jak na spowiedzi jak to jest z tym odchudzaniem, ja nie przecze, ze nie jest to wazne i potrzebne kilku z nas, bo wiekszosc nadal wedle mnie to normalne kobiety, ktore chca ...no wlasnie kim one chca byc ...anorektykami..to kazda z nas otrafii zrobic ..nie jedzenie przez pol roku to dla mnie pryszcz, ale potem zaczyna sie koszmar....blagam uweirzcie mi...drakonskie diety nie sa warte NICZEGO. Nie chce mowic, ze wszystkie mamy sie zapuszczac i byc wiekie samary, ale kochane moje, nie moge ze spokojnym sercem czytac caly czas , ze jedna czy druga chce sie odchudzac przy wzroscie 170 do wago 57, jezeli ja majac 156 weze 58 i czuje sie swietnie, nie powiem jakbym schudla czemu nie, ale nic na sile. Ja NA TYM FORUM JETEM NAJWIEKSZYM GRUBASEM, ALE MI Z TYM JEST Z TYM DOBRZE, WY CHUDERLAKI ODCHUDZAJACE SIE ROBCIE SOBIE NADAL METLIK Z GLOWY, A JA JESTEM SZCZESLIWA, STARAM SIE BYC. TU CHCIABYM PRZEPROSIC WSZYSTKIE PULCHNE KOBIETKI, ZA TO, ZE MOWIE ZE JESTEM NAJGRUBSZA WIEM, ZE NIEKTORE Z NAS MAJA WIEKSZE PROBLEMY WIERZCIE MI
-
ja doszłam do wniosku [po wielu porażkach, głodzeniu się i obżeraniu], że jednak wolę mieć kobiecą sylwetkę, a odchudzanie zaczynam z przyjemnością, a nie dlatego, że MUSZĘ. nie mam już 15 lat, nie moge byc chuda jak szczapa, poza tym, genetycznie to jest niemożliwe. tylko jak dojść do tego, y jedzenie sprawiało przyje,mność? zgadzam się, że otyłość ani wielka nadwaga nie dodają uroku, ale waga 45 kg...też nie!!! ja nie chcę być grubasem, ale też nie chcę być cieniem...juz nie
-
Trendy trendami, ale chude kobiety są, moim skromnym zdaniem, kompletnie aseksualne. Te zagłodzone modelki, które paradują po wybiegach, można by z powodzeniem zastąpić nastoletnimi chłopcami, nikt by się nie zorientował.
Kiedy "odchudzałam się" pierwszy raz, byłam młoda, miałam niecałe 15 lat. To był trudny okres: u mojego brata wykryto nowotwór mózgu, musiał jechać na operację do W-wy, rodzice pojechali z nim, a ja i moja siostra zostałyśmy tylko z babcią. Babcię łatwo było oszukać: wystarczyło pobrudzić talerz, wstawić do zlewu i powiedzieć, że zjadłam. Tak robiłam. I chudłam. Szybko. Razem z kilogramami poleciały włosy, paznokcie, zęby, zatrzymał się okres. Teraz myślę, że chciałam po prostu zwrócić na siebie uwagę, że czułam się nieistotna, a może w pewnym sensie odpowiedzialna za chorobę brata, traktowałam tą rygorystyczną "dietę" jako oczyszczenie, jako formę samobiczowania.
Po jakichś dwóch miesiącach pojechałyśmy z siostrą do W-wy odwiedzić brata w szpitalu. Moja mama mnie nie poznała. Zwyczajnie, po prostu, nie wiedziała, kim jest ta zabiedzona, smutna osóbka z podkówkami pod oczyma i zapadniętymi policzkami. Udało się: zwróciłam na siebie uwagę. Zaczęło się dokarmianie, obserwowanie, cała ta rodzinna terapia. Choć przytyłam wtedy strasznie, jestem wdzięczna rodzinie, że mi wtedy pomogła.
Teraz, nauczona doświadczeniem, odchudzam się z głową. I nie dla szybkiego efektu - chcę osiągnąć i utrzymać wagę, która będzie dla mnie idealna. Za cel postawiłam sobie 50 gk (jestem niziutka - zaledwie 160 cm wzrostu), ale jeśli spojrzę w lustro i uznam, że efekt jest zadowalający, zanim osiągnę ten cel, zwyczajnie przestanę się odchudzać. Bo nie chcę być wieszakiem na ubrania. Chcę być kobietą. Zdrową i szczęśliwą kobietą.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki