był już bodajże taki wątek, ale w tym momencie jest BARDZO na czasie (właśnie sobie pogodnie kicham i pokasłuję).
mój scenariusz jest identyczny, po moich 3tyg wakacji trochę mi wróciło, własnie po 2 miesiącach zażerania się serkiem wiejskim i sałatkami naszła mnie klasyczna żrała na wszystko co tłuste, słone, słodkie. po prostu - SMAKI a jak zrobiło się chłodniej to wogóle...

zawsze można zrobić jakiś "gorący kubek" (kalorii w tym niewiele), ale to chemiczny syf, nie syci, nie rozgrzewa na dłużej... jak dajmy na to porządny befsztyk z ziemniarami :P
dietowanie w zimne pory roku to naprawdę duże wyzwanie
pomogłybyście, stare wyjadaczki na tysiacu!