-
Hej dziweczyny
Dzięki za wsparcie. Miło jest przeczytać, że ktoś mnie rozumie i ma podobne doświadczenia, a jednocześnie wierzy,że można sobie z tym poradzić
Dziś moje pierwsze malutkie zwycięztwo: 1066kcal i trochę ruchu. Na razie niewiele,bo boje się zakwasów, ale będe ćwiczyć coraz więcej. W dodatku jeżdżę na zajęcia rowerkiem,co prawda to tylko 10-15 min. w jedną stronę, ale to już coś.Szkoda tylko,że zima idzie i rower trzeba będzie zamknąć w piwnicy...Może gdzieś się zapiszę na jakiś aerobik, tyle że czas jest dla mnie na wagę złota, liczę każdą minutę. Ale w końcu 1-2 w tygodniu tą godzinkę to chyba moge poświęcić... Coż, zobaczę w grudniu. Póki co zajęcia, biblioteka,dom i tak w kółko. Nawet na zakupy nie mam czasu.Ale to chyba dobrzeNie kusi mnie nic słodkiego.
Cóż, biorę się do roboty, bo jeszcze duużo muszę dziś przeczytać,moze coś napisać.
Jutro mam wolne od zajęć,potem weekend. Będę siedzieć w pokoju i czytać i pisać, a wtedy tak łatwo sięgnąć do lodówki...Zwłaszcza,że to dobry pretekst na zrobienie sobie przerwy, zamiast przerwy na papierosa...
Ale dobrze - jeden dzień na plus!!! Pierwszy mały kroczek. Mój cel - raczej nieosiągalny...- to 60-65kg. A póki co tak z 5kg mniej do Świąt. Jak myślicie, uda się??Pozdrawiam
-
A jeśli chodzi o pomysł spotkania w Kraku,to światny,tylko u mnie krucho z czasem
A mieszkam w okolicach Czarnowiejskiej i Nawojki.
Teraz idę ćwiczyć.Do następnego kliknięcia
-
Casiek... a ja na Czarnowiejskiej ;)
Wiec jak Ci bedzie trudno, to pomysl sobie, ze calkiem niedaleko Ciebie jest taka jedna babka, ktora tez pewnie w owej chwili przezywa zalamania jedzeniowe ;) Pozdrawiam:)
-
no tak... wczoraj trochę się załamałam. A wszystko przez to ,żeciągle mam tyle na głwowie i ciągle coś mi nie wychodzi... Więc pożarłam pół paczki pieczywa ryzowego. Co z tego, że ponoć 1 kromka ma 13 kcal...?I tak wyszło w sumie 1600 Jedyne pocieszenie,że ruchu miałam dużo, cały czas na mieście: na rowerze albo piechotą gdzieś się spieszyłam, więc trochę spaliłam
Dzisiaj już od 9 rano próbuję sie zabrać do roboty,ale tak mnie odrzuca,że coś... Trochę się boję,że za chwilę sięgnę do lodówki... A już przecież jestem po śniadaniu...Oj wymaga to odchudzanie silnej woli i cierpliwości.
Tak sobie myślałam wczoraj przed zaśnięciem: 0,5-1kg tygodniowo to chyba realne?wyszłoby tak 2-3 kg miesięcznie,więc za pół roku byłoby juz nieźle. Tylko czy to wytrzymam?
Bardzo bym chciała. Zawsze marzyłam o tym,żebym nie mieć problemów z kupnem ciuchów. Żeby nie było za każdym razem:" no ładna rzecz,ale ja się w to nie zmieszczę, czy nie ma wiekszego rozmiaru?Nie?Szkoda..." I odchodziłam ze zwieszonym nosem. I kupowałam nie to co mi się naprawdę podobało,a to co po prostu na mnie pasowało.
Nic to, nie będę się tu nad sobą użalać, muszę pisać raport niestety... papatki
-
dlaczego??
Powiedzcie dlaczego jest tak, że jak chudnę, to najpierw zmniejszaja mi się piersi??Chciałabym ,żeby zostały takie jakie są...
-
Casiek witaj wiesz ja mysle ze zalezy to od twojej figurki z tego wnika ze jestes gruszka bo najwiecej spada z piersi i brzucha a dopiero potem uda i biodra oraz cala resztaJa mam tak samo ale nic sie niemartw za jakis czas wszytsko sie unormuje i przedwszytskim cwicz duzo:*
Pozdrawiam:*
-
Witam serdecznie
Casiek!!
Jestes jedna z wielu, ktora ma ten sam problem.. zwisajace faldki tluszczu.. Wszystkie mamy ten sam cel.. zrzucic faldki tluszczu.. wszystkie dziewczyny sa tu tak mile i chetne do pomocy, ze na pewno dasz sobie rade. Bedziemy sie wspierac wzajemnie i bedzie´ dobrze !! Pozytywne myslenie to tez jakas czesc sukcesu.
Tez mam problem z piersiami. Nie chce zeby chudly, bo i tak sa male Jednak osiadlo na nich duzo tluszczu :/ Jezeli maja byc miejsze, ale za to zgrabniejsze to niech tak bedzie !!
Kasandra !!
Chciałabym rzucić palenie,ale wydaje mi się że wtedy to już bym rosła i rosła.
Ja tez palilam, dosc wczesnie zaczelam i dosc dlugo to trwalo. Do czasu... Spotkalam fantastycznego chlopaka, ktory uswiadomil mi, ze to jest dla mnie zabojstwo. Uzyl takich slow, ze mi sie tylko plakac chcialo.
Mowil, ze przez to iz ja siebie zabijam to i jego, bo skracam sobie zycie i tym samym mozliwosc na dluzsze i szczesliwsze zycie RAZEM!! A dla niego to tez jest koniec
I jak tu nie rzucic?
Raz sie zalamalam, ale bardzo mi na nim zalezalo i nie chcialam, zeby cierpial.. i poszlo gladko juz 5 mcy nie pale i sa tylko same plusy tego Nie musze sie juz ukrywac przed rodzina, bo nikt przez te 5 lat sie nei dowiedzial, nie smierdze, zaoszczedzilam mase pieniedzy, mam lepsza kondycje i chlopak jest szczesliwy co jest chyba dla mnie najlepsza nagroda
Tobie pewnei byloby trudniej, bo widze, ze Twoj facet tez pali... Ale to moze jest sposob, abyscie oboje rzucili A pieniadze, ktore mieliscie wydac na fajki chowajcie do skarbonki i na wakacje jak znalazl albo przeznaczyc na basen
OOo.. znalazla sie reformatorka hihi sorki, ale czulam potrzebe, zeby sie pochwalic Wybaczcie
Zycze powodzenia w dietkowaniu!!
Jak mozna, bede odwiedzac ten temacik na ile czas mi pozwoli
Buziaki.
-
Aha, chcialam dodac, ze przez palenie W OGOLE nie przytylam. Nie myslalam o paleniu i jadlam jak wczesniej. Mam nadzieje, ze nie wroce do nalogu. Tobie zycze, zebys z niego wyszla!!
-
a propos palenia
Hej
Wiecie,średnio mi idzie...trzymam się około 1000kcal, moze ciut powyżej, ale coś tam skubnę ponadprogramem od czasu do czasu.Tyle,że jet to np. marchewka albo inne warzywko.Zakupiłam dziś jakąś herbatkę wspomagającą odchudzanie,zobaczymy co to będzie.
Co do palenia, hmmm... Nie pale już czwarty dzień, przede mna najgorsze,bo zawsze przy rzucaniu około piatego dnia mam kryzys.Ale póki co to nawet mi tych papierosów nie brakuje. Lepiej sie czuję, mam wiecej czasu,bo nie spędzam go przy popielniczce, no i mój portfel też to odczuł na plus Ostatnimi czasy paliłam baaardzooo dużo, zdzrzało sie i półtora paczki przy pisaniu magisterki
Nie wiem czy uda mi sie rzucic na stałe, miałam już krótsze i dłuzsze przerwy. (pale 7 lat!!!). Na razie mówię sobie ze to tymczasowy odpoczynek od dymku i że to nie na zawsze tylko tak na tydzień, po tygodniu jak się uda będę sobie wmawiać to samo az zniknie pokusa.
A co do jedzenia po rzucaniu,to nie zauważyłam,żebym jakos więcej wtedy jadła.Nawet wydaje mi się,że łatrwiej mi przestrzegać diety,bo jestem mniej rozdrazniona...hmmm. dziwne,nie?
W każdym razie wiem ,że walka z fajkami to cieżka przeprawa,ale wszystko siedzi w głowie i tam trzeba zacząć.
uciekajaca_Skarpeto - zazdroszcze i gratuluje chłopaka. Mnie nigdy nikt,nawet moj chłopak nie mógł przetłumaczyć, żebym nie paliła...Brak im było siły przekonywania,albo ja juz taka jestem przekorna...
Pozdrawiam wszystkich, papa
-
Witaj Casiek !
Jezeli podjadasz tylko warzywka, to jest dla Ciebie tylko na plus Co prawda moze lepiej byloby wlaczyc to do podstawowych posilkow, ale jak mowia im czesciej i skromniej tym lepiej Wiec glowa do gory i oby tak dalej !!
Z paleniem na pewno sobie dasz rade. Raczka trzeba wyglodzic na smierc!
A chlopaka naprawde mam cudownego i duzo mu zawdzieczam, nie tylko rzucenie palenia
Kazdej z Was zycze takiego, tzn. w innym wydaniu :P
Casiek powodzenia z dieta i paleniem ! Wierze, ze Ci sie uda.
Milego wieczorku! ja lece z pieskiem
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki