-
dzisiejsze kalorie: pół grahamki z paprykarzem ,banan, 2 piwa (jedno z sokiem).
Mało...
ALE - 2 udane wywiady i baaardzooo fajny wieczor...
I duże zaskoczenie ze strony osoby, ktora dotychczas byla dosc niesympatyczna...
Wszystko sie tak szybko dzieje teraz - nie nadążam...
ale chdnę w oczach!!!!
Zostaje jeszcze do piatku, bo wazna impreza bedzie jutro
Troszke jestem zawiana
-
No dziś idę na imprezę znowu... Integruję się ostatnio intensywnie z ludźmi, bo dotychczas to raczej byłam odludkiem...
Znowu piwo...
A tam !!!! raz się zyje.
Muszę coś treściwego zjeść,żeby mnie znowu tak nie skosiło, jak ostatnio...jakiś ciepły posiłek najlepiej.
W sobotę wielki dzień-wchodzę na wagę. Po raz pierwszy od rozpoczęcia diety i od tych okropnych 80kg!!! Zobaczymy... Mam nadzieję,że się nie rozczaruję...
-
PORAŻKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!'
Jak zwykle...................
Dlaczego ludzie tacy SĄ???????????????
-
-
Hej
Już jest dobrze.Ale kryzys miałam...Ta impreza mnie trochę zdołowała.Niby fajnie było,ALE...Było kilka takich momentów, że miałam wrażenie, że ludzie mnie olewają i nie wiem dlaczego pomyślałam, że to z powodu moich kilogramówAle to tez działał alkohol, więc mogłam wszystko źle interpretowa...Właściwie to ten wieczór zaczął się pechowo od samego początku. Dziękuję Bogu, że nic mi się nie stało, bo wracałam przez pół miasta pieszo o 2 w nocy! Gdzie ja mam rozum??!!
W każdym razie już się tym nie rzejmuję.Niedługo święta,więc przyjemny czas.Wczoraj byłam u rodziców. Oj podjadłam sobie...
Ale wszystcy zauważyli, że schudłam! Nie widzieli mnie miesiąc. Więc są efekty. Teraz tak trudno znowu mi zmobilizowac się...Boję się osiąś na laurach-żeby nie bylo, że: schudłam - super, więc mogę sobie podjadac...
Oj czemu to odchudzanie robi się coraz trudniejsze?Gdzie mój początkowy zapał? Gdzie pewnoeś siebie?Gdzie wiara,że wszystko się uda?Czy zgubiłam je na tej imprezie?Czy gdzies po drodze w Polsce?A może tylko mi się schowały?Może wystarczy trochę poszuka i odnaleźcna nowo?
Chyba zamiast rozwodzic sie nad tym, zmusze sie do cwiczeń...[/code]
-
no to dobze ze lepiej ja niewiem tez gdzie masz głowe łazić po nocy samej no ja tez niemam głowy bo czesto tak robie no ale rzeszow jest mniejszy niz kraków i sadze ze chyba troche bezpieczniej chociaz czy ja wiem jak ma sie cos (odpukac) stac to moze sie wszedzie stac nietylko w wielkim miescie!
sadze ze twoj zapał wroci po swietach! zsgubiłas go bo (tak tylko przypuszczam z autopsji) ze juz chwile jestes na diecie i jakos tak tak chyba zazwyczaj najbardziej jest sie zaangazowanym na poczatku lub po jakims mocnym kopie lub gdy pojawia sie cos bardzo motywujacego w dobrym słowa tego znaczeniu np miłośc lub jakas wielka impreza
ale to tylko moje przemyslenia autopsyjne wiec moge sie mylic
-
Witajcie wszyscy w nowym roku 2006
Ale sie obżarłam orzez święta!!!! Były takie pyszności i ... dopadło mnie cholerne jojo Straciłam 5 kg, a po tym obżarstwie świąteczno-sylkwestrowym to nawet na wagę nie weszłam. Bałam się Czuję się grubo znowu i źle... Nie jest może jakoś tragicznie, bywało gorzej, ale i tak żal mi strasznie tego 1,5 miesiąca i tego efektu, który wówczas osiągnęłam... Bardzo mi żal... Ale to wszystko było takie pyszne...Tak mi było ciężko w domu zmobilizować się do czegokolwiek. Ćwiczyłam przez piersze 3 dni. Ale potem to poszło...Pochłaniałam chyba z 4 tysiące kalorii dziennie. Nie no przesiadziłam. Ale dużo tego było.
No cóż. Teraz chyba czas na noworoczne postanowienia. Wystartuję jutro. Będzie tak jak przed świętami. Będę silna. Będę ćwiczyć. Będę chudnąć. Będzie dobrze, MUSI BYĆ!
CEL 1: do końca stycznia 4 kg mniej.
Co prawda nie wiem od ilu startuję, ale zakładam, że przez święta przybrałam ze 4 kilo. Zatem: 1 lutego wchodzę na wagę i widzę 75kg. I tak być musi.
I jeszcze pójdę do fryzjera. Czas coś w sobie zmienić. W koncu wraz z 2006 wskoczył mi 24 rok życia...
W nowym roku wszystkim życzę dużo szczęścia, silnej woli, wytrwałości i wiary we własne siły. A tego ostatniego to chyba sobie najbardziej powinnam życzyć, bo zdecydowanie tego mi brakuje...
-
witaj Casiek! wagą i świętami isie nieprzejmuj i tak przeciesz zrzucisz to! moze dojscie do wymazonej wagi zajmie ci przez to ciut wiecej caszu ale niewiele wiecej! ja tez sobie pofolgowałam i tez niewiejde na wege ale co tam wkońcu dieta to coś cudownego
pozdrawiam
-
casiek jak tam twoja praca nad celami jakie sobie postawiłaś?
-
Chyba nieźle...Ale to dopiero dwa dni, więc nie ma co cieszyć się na zapas.
Nie ma to jak zacząć dobrze nowy rok Poszłam na piwko z koleżanką i skończyło się na trzech...Upiłam się...ALe było bardzo wesoło W dodatku zakupiłam papierody,więc dziś już paliłam
W ramach wyrzutów sumienia wstałam dziś o 6 rano i ćwiczyłam przed wyjściem z domu (dziś miałam na ósmą...)
Jeśli dziś wieczorem się nie nażrę to będzie super, ale miałam dziś dużo stresów: sesja się zbliża i wszyscy wariują...Mam tyle roboty, że znowu nie wiem w co ręce włożyć. A stres pobudza u mnie apetyt...
Na razie zjadłam późną obiado-kolację, ale w umiarkowanej ilości
I mam trochę zakwasy po wczorajszych ćwiczeniach...
A jak Tobie idzie?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki