Tak, tak Awersja...mam swiadomość , ze odchudzanie wciąga bo juz kiedys to przechodziłam. Ale zarowno wtedy , jak i mam nadzieję, że teraz mialam nad tym kontrolę. Zresztą mialam przykład anoreksji w bliskim otoczeniu i doskonale wiem co to za paskudna choroba... Ja z tym 58 wyskoczyłam od tak sobie..w zasadzie nie wiem , czy kiedykolwiek ją osiągnę, heh, bo wydaje mi sie że mój szczyt możliwości konczy sie na 60 bynajmniej zawsze tak było. Ale spoko...z 60 - 61 kg czuje sie wspaniale i wcale nie chce koniecznie chudnąc dalej. A wspomnialam o 58 bo to jest optymalna waga jak na mój wzrost, jednak wcale o to mi nie chodzi.
Ale dzieki kochaniutka za troskę i kontrolę.
Wiecie...w sumie to ja juz akceptuję siebie...tzn. wiem , ze jeszcze nie jest najlepiej, ale to ze spadlo mi już 12 kilosków (no moze ciut wiecej - zważe sie w tygodniu ) sprawiło, ze zaczynam byc zadowolona ze swojego ciała. Teraz to poostala jedynie praca nad poszczegolnymi niedoskonalosciami...