No i mamy godzinę 15.28 a ja wchłonęłam dokładnie 1035,3 kcal. Jeśli już nic nie zjem, to będzie okej, chociaż bajery typu dżem, miód, granulowana herbata, serek topiony czy podsmażana cebulka raczej nie są zbyt wartościowe. Wprawdzie każda z tych rzeczy objętościowo to ok. 1 do 3 łyżeczek od herbaty, ale jak się skubnie więcej takich bajerów, to kalorii robi się dużo. Naprawdę, bo właśnie policzyłam.
Dobrze Wam radzę, zapisujcie WSZYSTKO co jecie, bo potem się człowiek dziwi czemu nie chudnie jak je tylko 1200 kcal (i 900 w takich drobiazgach... )
Mój błąd polegał na tym, że wielu takich śmieci nie zapisywałam... Bo mi głupio było zupełnie jakbym miała tym coś zyskać
Jedyne co zyskałam to to, że w momencie kiedy zaczynałam podżerać to przeztawałam liczyć tego dnia kalorie, "bo i tak już dzień stracony". A jak tak na bieżąco zapisywać i liczyć, to jeszcze człowiek ma szansę się opamiętać

Piszcie, co u was W okresie przedświątecznym trzeba być podwójnie wytrzymałym