-
Eh dziewczynki... Trochę dodam kalorii ale jeśli zacznę tyć to ( tu wstawcie srogą groźbę) !
-
no tyć to możesz zacząć jakbyś dodała ich z 1000 :P
-
Oj miałam dziś mały odlot- skończyłam jeść po 19... Tak mi się miło jadło kanapeczke z pasztetem sojowym oglądając Kochane kłopoty ... To już było na koszt dodawania kalorii
-
Pasztet sojowy.. smakuje Ci toto?
Ostatnio spróbowałam kotlecików sojowych. Pamiętam, że kiedyś w wakacje mama nam zrobiła i całkiem mi smakowały, więc why not.. a teraz? bleeeee.. okropne były
To samo jak kiedyś koleżanka przyniosła chyba na Sylwestra u mnie.. to była feta sojowa (i dziś w sklepie też ją widziałam), uuu, obrzydlistwo.
A co do nóżek, dietkowania i tak dalej.. również zgadzam sie z Noemcią, dieta już prawdopodobnie nie pomoże na Twój problem. Też uważam, że powinnaś już zacząć dokładać tych kalorii i nie przejmować się za bardzo, tylko zacząć dużo ćwiczeń na nogi. I przede wszystkim zaakceptować to, że nogi są takie, jakie są.. to, że modelki wyglądają jak wyglądają, nie znaczy wcale, że to jest ładne.. a wbrew wielu opiniom, faceci lubią kiedy dziewczyna jednak jakieś krągłości ma, a nie patyczak od stóp do głów. Więc proszę się nie martwić, zacząć lubić swoje nóżki i nie poprzez walkę, a przyjaźń z nimi, nakłonić je do zmniejszenia swojej objętości
Buziaki
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Izyniu!
Dziękuję za słowa otuchy i chyba rzeczywiście powoli zacznę dokładac kalorii.
Kotleciki też mi kiedyś smakowały, ale nie jadłam ich od kilku dobrych lat. Pasztet natomiast smakuje jak... pasztet! Polecam! Jesli postanowisz dać mu szansę kup taki mały do złudzenia przypominający drobiowy w platikowym opakowanku.
Pozdrawiam
-
ja tez ogladam kochane kłopoty:D
ale zwykle w niedziele, bo w soboty nigdy nie mam czasu i tata okupuje telewizor, bo leca Fakty...
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Izuśku- nic do mnie nie doszło! Podaj mi prosze swój nr gg to ja się odezwę. Dziwne bardzo bo mogę odbierać wiadomości "obcych". Proooosze podaj numer .
Juleczko- ja ogladam Kochane kłopoty w soboty i w niedziele- nalóg mój...
-
Witam ponownie!
Ehh.. leniwy dzień dziś miałam. Jadłam sporo, ale nie jestem w stanie przekroczyć 1000 kcal... Chciałam dobic rosołkiem z ziemniaczkami ( moja babcia nazywa to profanacją rosołu) ale jak nic wychodzi mi 800... Mówi się trudno i chudnie się dalej
Zastanawiam się co zrobić z pieniędzmi.. Niby mam ich mało (20 zł) a jakoś mnie korci ich wydanie. Mam kilka wariantów:
Herbatki Herbapolu Slim cośtam ( bo dziewczyny z forum zachwalały)
śliczna koszula z Trolla mocno przeceniona na 30 zł ( jeszcze nie patrzyłam jak w niej wyglądam, ale i tak mi się podoba...). Szczypłe kobiety przepieknie wyglądają z takich koszulach.. no a ja mam zamiar być szupła
krem Happyderm bo juz mi się skończył ( chyba nikt mi go nie kupi...)
ale :
przecież wystarczy mi moja pu-erh Liptona, która i tak kocham, nie wiem czy takie herbatki coś dają czy nie, jeśli coś pomagają to przecież mój Lipton jest równie dobry
przecież nie wiem nawet jak wygląda na mnie ta koszula. Schudnę i będzie jak ze spodniami kupionymi niedawno- w sklepie były super, nawet ciut za bardzo mnie opinały, a teraz co? Wiszą troszkę...
chyba przeżyję bez kremu i tak musze koniecznie smarować twarz na noc Benzacne a za dnia nieco się świeci.
No i jeszcze fakt, że pod koniec miesiąca dostaję zapomogę od babci
Jestem niezła w szybkich zachciankach.. całe szczęście, że jeśli mam ich kilka umiem skutecznie je sobie obrzydzić.
Dziewczynki! Błaaaagam, pomóżcie mi coś wybrać No tak chwilowo ( do jutra) nie mam innych problemów co jest u mnie nie za częste...
Ostatnio jakoś mam sporo problemów innego formatu niż kupno kremu lub koszulki. Ostatnio miewam załamki częste. Nie wierzę, że zdołam cokolwiek zmienić w swoim życiu. Chodzi mi o kompleksową naprawę siebie- długie włosy ( z uporem maniaczki oszpecałam się 2cm włosów), piękne wysportowane ciało, wszystko zadbane jak przystało na świątynie mego ducha. Generalne porządki w szafie- zmiana stylu ubierania, już koniec z ciemnymi rzeczami bez wyrazu. Koniec z kryciem się w wielkich męskich ubranich. Koniec z zagraconym pokojem. Wywalanie rzeczy sprawia mi przyjemność. Czuję, że im mniej przedniotów mnie otacza tym jestem swobodniejsza. Koniec z niezogranizowaniem. Chcę czuć kontrolę nad życiem. Koniec z wracaniem do przeszłości. Koniec z rozpamiętywaniem i zadręczaniem się. Koniec z olewaniem przediotów ścisłych i zadowalaniem się mianem bardzo zdolnej humanistki. Koniec udawaniem osoby którą nie jestem. Koniec ze znoszeniem fałszywych przyjaźni. Przecież nie muszę znosić toksycznej przyjaciółeczki, która dowartościowuje się poniżając mnie. Nie umiem odmówić kiedy ktoś prosi mnie o pomoc... Koniec z niedotrzymywaniu obietnic składanych samej sobie!
KONIEC!
Z czym Wy kończycie lub chcecie skończyć?
Jak mam dotrzymać tych końcowych obietnic? Ustaliłam, że w ferie będę miała wystarczająco dużo czasu, żeby wprowadzić w życie część moich planów a pozostałe dopracowac. Pomóżcie Kochane. Wiem, że to już wykracza poza to co tutaj robicie, ale jesteście tak kochane, ze (mam nadzieję) chyba nie nie zostawicie...
Smutno mi.
Buziaczki :*
-
hej mała!
głowa do góry...
w tej chwili jest taki rok, ze myślę, że uda Ci sie zrealizować swoje koncowe pomysły:D w koncu to koniec LO!
ja chce skonczyc zadreczac sie starymi milosciami i popatrzec przed siebie.
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Oj.. przepraszam... właśnie tak wygląda mój dołek... już mi dużo lepiej bo starym zwyczajem wywaliłam masę śmieci z pokoju- musiałam odreagowac. Niestety zjadałam dziś strasznie dużo niezdrowych rzeczy więc poniedziałek będzie dniem oczyszczania- sama woda i herbatka.
Pozdrawiam cieplutko!
Ps. Wiecie, że jest -24 na dworze?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki