-
muszę podnieś pościk bo brzydko wygląda na drugiej stronie. persik biedny pewnie w szkole kwiatuszek w pracy a asiulka rozpracowuje miłość tylko ja siama.... i tak przeglądam i tak patrze a was nie ma śkoda! ja se ide pokwicze troszkę i lulu w planie mam callenatics oraz ćwiczenia z hantelkami na piersi zestaw cały będzie trwał około 35 minut.
-
Hej Juem...juz nie sama...jestem Wczoraj jakos sie nie ulożylo , zeby cos napisac...Wieczorem mialam w planach imprezke, ale nie wyszlo...i takie jakies rozbicie, ze nie chcialo mi sie kompletnie nic robic...Opole sobie obejrzalam, potem zadzwonil kumpel, z ktorym bardzo dluugo nie gadalami zdawal relacje co u niego, wiec zmulenie przyszlo samo Kurcze, ostatnio ten nastroj mnie dobija...dlaczego nigdy przez dluzszy czas nie moze byc fajnie...zawsze cos sie skiepsci - przynajmniej ja tak mam. Jak juz zaczynam sie czyms cieszyc, duzo czasu nie mija i sie pierniczy. Kurcze w dodatku jeszcze chodzi za mna cos slodkiego. No niestety tak juz mam, jak jakis kryzys, to lakocie , jak diabelki "chodzą"za mna i namawiają "do złego" Ale wczoraj bylam silna..nie dalam sie. W sumie to wszystko chyba przez ten Dzień Dziecka...czekoladka od mamy, od taty...bylam akurat u ciotki, tez mi dala slodkosci, a przeciez ja juz mam 23 lata No ale milo jak tak o tobie pamietają...jednak przez to musze sie teraz bic z myslami...Przejde sie do kuzynki i zabiore te slodkosci jej dzieciaczkom, przynajmniej nie bedzie to nie bede miala dylematow, heh...Ololo , ale sie rozpisalam na temat tego..ale jak jest problem to przeciez trzeba glosno o tym mowic, co nie? Fakt w domku pozostanie jeszcze szarlotka mamusi , ktorą wczoraj piekla i tak pachnie teraz co wejde do kuchni..ale tez od wczoraj bylam silna i nie dalam sie...Nie zapieram sie co bedzie disiaj , bo mozliwe ze malenki kawalek skubne do kawki...ale zobaczymy..narazie jednak na owoce sie nastawiam Wiecie wole sie nie zarzekac, niz potem miec kaca moralnego, iz nie umiem zapanowac nad swoimi achciankami Wierzę, ze bedzie dobrze
Hmmm...co do innych spraw, to tak jak pisalam , wczoraj szykowala sie imprezka...co prawda nie chcialo mi sie na nia isc , ale dla poprawy humoru sie zdecydowalam...no i co? Nie zdązylam na autobus, ktory byl ostatni i nic..."bawilam sie" w domu..na Opolu, przed TV :P
No i powinnam chyba napisac tez co z tym dylematem, o ktorym ostatnio Wam tak zanudzalam..FACET...mialas racje Juem..odezwal sie wczoraj...napsal esa po 2 dniach Ale nic szczegolnego...Fakt przeprosil, ze tak wyszlo, bo nie bylo go w domu - podobno w jakejs delegacji byl.... Hmm...same chyba przyznacie , ze kepskie tlumaczenie...jakos mnie to nie przekonalo, tymbardziej, ze zadnych konkretniejszych wiesci nie podal...ale dobre ze chociaz cos napisal...przynajmniej wiem, ze nic powaznego sie nie stalo..bo naprawde sie martwilam...
Powiem szczerze , ze chyba te pierwsze dni byly nagorsze...bo po wielkich staraniach z jego strony, od razu takie milczenie...ale wczoraj juz bylam zdystansowana (oczywiscie zalezy mi nadal, ale podchodze juz mniej emocjonalnie - przynajmniej nie poplakuje) i nawet nie odpisalam..puscilam tylkostrzale...Wydaje mi sie , ze to najodpowiedniejsze zachowanie, niech wie, ze nie jestem "na zawolnie"...
Ok wide, ze znow roche zanudzilam...wypadaloby powiedziec cos o dietce...A wiec jest tak jak bylo...nie narzekam...est 64 i nawet ticerka juz se zmienilam, bo chyba w koncu pora byla na to..mysle ze ustabilizowalo sie...Do 60 juz niedaleko..ednak wiem ,ze teraz bedzie to dosc dlugo sie ciagnelo..ale i tak super sie czuje moc wlozyc jeansy, jakąś fjna bluzeczke naprawde fajne uczucie jak masz swiadomosc , z ludzie (czyt. faceci) czasem dluzej spojrza na Ciebie z zainteresowaniem
Ok, teraz chyba pojde hwile kmke sobie walnąć, bo o 3.00 szlam spac i jakos tak zamula mnie teraz..Dzionek w sumie sie zaczął..zobaczymy co nowego przyniesie...i wiecie co? Od dzisiaj chyba wlasnie tak bede podchodzila do zycia...Codziennie jak sie obudze,,bede sobie powtarzala, ze nowy dzien sie zacząłi napewno czekamnie cos fajnego, a nie tak jak ostatnio, dy sie budzilam..nie chcialo mi sie nogi z wyrka wystawic bo z gory zakladalam , ze bedzie do dupy...Wieczorkiem postaram sie cos skrobnąc ..moze akurat cos sie wydarzy...
Persik..ja ez wspolczuje Ci tej szkołki..Boshe..nie wiem czy potrafilabym sie teraz przestawic spowrotem na tryb pochlaniania wiedzy... Tzn. studia jakies zacząc trzeba bedzie..ale narazie tym nie mysle...Jednak o czyms dziennym to nawet nie mam odwagi marzyc...eszta wiecie..u mnie praca to i tak ten pomusl odpada
Kwiatuszku...jak tam u Ciebie interesik? Tzn kreci sie cos w pozytywna strone? W ogole co tam nowego, bo tez dawno nie pisalas
Pozdrowionka dla wszystkich!
BUIAKI
-
Hej dziewczynki!!!
Ja wczoraj sie świetnie na weselisku bawiłam!!!Sama byłam,ale i to lepiej.Mój nie tańczy,a tak to się wybawiłam przynajmniej.
I powiem Wam,że przez to ,że rzadko wychodze to tak miło mi było słyszeć komplementy i wiedzieć,że jest sie można powiedzieć"adorowanym"!!
Miło tak!Wiecie podniosłąm swoja samoocene.Ostatnio tylko praca,dom i spacerki,więc tam to tylko spojrzenie mogło poleciec w moją strone
A Pan młody stwierdził,że co mnie widzi to chudsza jestem ,i żebym sie mu czasem anoreksji nienabawiła... Ale zapewniłam go ,że tyle zjadłam ze stołu,ze HOHOHO!!!!
Tak wogóle to miałam wracać samochodem,ale został tam!Wiecie wódki pić się bałam,bo szybko bym padła !No ale,że mieli winko...,to se troche popiłam!!!
Na 13.30 ide jade z synkiem na poprawiny i wozik odebrać!!!
-
Hejka!
Mowilam , ze zajrze wieczorkiem, no i jestem
Kwiatuszku, superek, ze sie wybawilas..co prawda myslalam , ze mężus jednak da sie skusic na imprezke, ale jak widac twarda sztuka tez z niego, co nie?
Jednak najważniejsze, ze sie wybawilas, no i luzik :P Czasem zdrowo tak poszalec bez "nadzoru" Co prawda meza nigdy nad soba nie mialam,faceci ogolnie chyba wyznają jakies takie dziwne prawo wlasnosci...Z nimi to dobrze poszalec nie mozna...bo nawet jak sie jest grzeczna do bolu, zawsze znajda jakies "ale" i sie czegos uczepią
No ale widze, ze nastroj u Ciebie superek...Mam nadzieje, ze jutro zdasz relacje jak na poprawinkach bylo :P
Reszta dziewczat widze dzisiaj cosik zajeta chyba...Ale spox rozumie sie...praca, dom, nauka...wszystko wymaga czasu, poswiecenia...
Ja do poludnia nie zarzekalam sie ze nie skusze sie na jakąś slodkość...no i dobrze...Przynajmniej nie musze sie kajac i przepraszac sama siebie, ze slowa nie dotrzymalam...Otoż skusilam sie i to solidnie....co prawda mega grzechu chyba nie bylo..ale limit napewno przekroczylam...Czekoladke i 2 kawalki szarlotki mamusi zjadlam..a i jeszcze jakis biszkopcik..ale co tam...nastroj z leksza poprawilo. No i nie myslcie sobie, ze jakos tak bez zadnych skrupułów to pochlonelam...Oczywiscie po 18.00 nic juz nie jadlam...sniadanie i obiadzik raczej tez skromne byly...No i po ćwiczonkach juz jestem...Aaaa...2 herbatki jeszcze "Figura" wypilam. One wspomagaja przemiane materii, i dzislaja bez zarzutow, wiec pewne ze dlugo mi sie te lakocie nie uleżą
No i z samej ciekawosci zwazylam sie przed pluskaniem...waga taka jak byla, wiec zamartweiac sie nie bede. Ale teraz to juz fakt...koniec ze slodkosciami...Do nastepnej okazji...czyli ewentualnie 28 czerwca w urodziny mamusi na kawaleczek jakiejs pysznosci moge sie zlamac...przedtem limit juz jest wyczerpany I obiecuje ze tak bedzie jak postanowilam..bo w sumie twarda ze mnie sztuka i jak sobie cos zaloze tak to robie.
No a jesli chodzi o "TE" inne sprawy to tez sie troche ruszylo. Co prawda rewelki nie ma...ale przynajmniej wiem juz o co biega i nawet mimo iz nie jest to dla mnie przyjemna sytuacja, jakos lepiej mi z mysla , ze facet jest szczery i bynajmniej nie oszukuje...jak to niektorzy potrafia. To chyba świadczy tez o szacunku jaki ma do mnie, bo inaczej nic by sobie z tego nie robil...Mam nadzieje ze sie rozwiaze...cicha tez nadzieje ze na moja korzysc..ale obojetnie jak bedzie kurcze lamac sie nie moge...
Wiecie...mimo wszystko z jednego sie ciesze, ze w koncu sie odezwal...znaczy ze traktuje mnie owaznie, a to milczenie mowil ze potrzebne mu bylo...
Zobaczymy co to bedzie...Kurcze chcialabym w koncu byc szczesliwa...
A dzisiaj jeszcze jedna zwale mialam.. i powoli juz wysiadam przy nich , heh..Boze tempota i glupota niektorych ludzi dobija mnie do reszty :P Otoz wczoraj dzwonil do mnie kumpel...dobry znajomy, z ktorym znam sie juz dlugi czas. On ma laske, dziecko i w ogole jakies pochrzanione to zycie, bo niby razem sa ale tak jakby osobno. Wiecie...jazdy, kłótnie i w ogole. Generalnie to nie powinnam sie na ten tyemzt wypowiadac bo moge byc jednostronna , ale ta laska nigdy mnie nie lubila, vice versa zreszta i ciagle jakies waty do mnie miala. Wczoraj gdzies wyjechala, wiec znajomy wykorzystal moment i zadzwonil do mnie. Dlugo nie mielismy kontakltu i troche zeszlo zanim opowiedzial mi co tam u niego. Poza tym...czulam ze taka rozmowa chlopakowi dobrze zrobi , wiec sluchalam. No a dzisiaj jego "Pani" wrocila...najwidoczniej sprawdzila jego komore z kim i jak ddlugo romzawial (inspektor normalnie :P ) i ....zadzwonila do mnie :P Kurcze Dziewczyny...mowie Wam....takiej jazdy juz dluuugo nie dostalam, heheh Ze mam sie odp...od lukasza...ze to juz koniec itd,itp. Usmialam sie jak nic...ale ze ona miala odwage zrobic z siebie taka kretynke to sie normalnie dziwie. Ale co tam...przynajmniej jakis jeden smieszny spekt dnia dziesiejszego Ciekawa jestem czy Kolega przezył :P
Jednak co jak co, ale ja bym nigdy nie posunela sie do czegos takiego...Uwazam , ze swoje problemy nalezy rozwiazywac wspolnie i przede wszystkim najpierw spokojnie rozmawiac i wyjasnic niedopowiedzenia..a nie od razu tak z grubej rury do osob trzecich sie srac :P Ale co tam...na wieczor przynajmniej sie posmialam
Ok widze, ze znow sie rozpisalam ..troche za bardzo...Jeszcze troche a bedziecie omijac moje posty...bo kazdy /a stwierdzi, ze same nudy wypisuje...No ale chyba o to tutaj chodzi..zeby p[isac co nam lezy na sercu , co u nas i w ogole..Bo gdybysmy tak caly czas o dietkach nawijaly to mozna choroby jakiejsc dostac
A wiec pozdrowionka dla WSZYSTKICH FORUMOWICZEKi piszcie, piszcie kochaniutkie.Ja tam chyba juz nadrobilam te swoje zaleglosci, co nie? :P Ale teraz postaram sie byc na bieżąco Buźka
Oooo..jutro na solarke sie wybieram...dawno ostatnio nie bylam i dzisiaj stwierdzilam ze znow musze sie za to wziacPaznokietki juz zrobione...troche opalenizny zapodam i jakos to bedzie
Teraz juz naprawde koniec, bo w tym haosie sie nie polapiecie...
Kwiatuszek, Juem, Persik - cmokasy słodziasy dla Was... :P
-
Asiulka ty to się nie nudzisz i na rutyne nie masz co narzekać tyle się wydażyło u ciebie. Miałam ci kiedyś napisać że może ten twój chłoptaś chce stworzyć dystans żeby tobie zaczęło bardziej zależeć że cię podpuszcza z tym niedzwonieniem, ale jak widać nie miałabym racji. mam tylko nadzieję że nie chodzi o 'drugą' a jeśli tak to wybierze ciebie bo ty przecież fajniejsza jesteś. Co do telefonu od zazdrośniczki to muszę przyznać ci rację rany co to za dziewczyna co nie umie pogadać z chłopem tylko dzwoni do dziewczyny i ją nawala. jakaś porąbana. i przez takie coś mają zgrzyty w związku.
Kwiatuszku cieszę się że weselicho się udało- a fakt że poszłaś sama nie obeszedł twojego męża? napewno patrzył na zegarek i zastanawiał się kiedy wrócisz a wyrzuty że z tobą nie poszedł nie pozwalały mu zasnąć. Ja czasami jak zdenerwuje się na męża biorę kurtkę i wychodzę cicho. mówię wam jak przychodzę to taki jest miluchny że gdybym się tym żywiła do końca życia czekolady bym nie wzięła do ust.
-
No i skończył sie weekend i zaczeła sie monotonia znowu W szkole kolokwia i latanie za wpisami sesja dopiero w lipcu,ale trzyba jezdzić do szkoły, byłam w sobotę i nastepny weekend też w szkole spędze - tylko sie pochlastać.
W niedziele rano juz mamka wraca, a juz sie przyzwyczaiłam do Osiołka tak fajnie jest (nie zapeszać) w sobote mu karteczke zostawiłam w wytycznymi co ma zroboć i musze wam powiedzieć, że spisał sie ale był zadowolony jak go pochwaliłam.
Dietkowanie hmmmmmmm, nie ma dietkowania, ale na wadze 54,3 chyba te suplementy działają i ćwiczenia.
Ale asiula sie dzieje w twoim życiu hoho, życze powodzenia i spełnienia.
Kwiatku jak lokalik, który oglądałaś już sie wprowadzasz, a i gratuluje udanej zabawy na weselu. Ja też ze swoim bym sie nie pobawiła, zaraz bybyło szczelanie oczami i miny durnowate. Nawet jak sama bym chciala iśc to by miał focha!!
Dziewczynki jak tamWasze dietkowanie!??[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
U mnie z dietkowaniem klapa pożeram wszysko co jest w zasięgu ręki oprócz cukierków i czekolady naszczęście narazie nie mam na nie ochoty ale cukier podwyższyłam sobie plackiem który upiekłam na niedziele. Dziewczyny czy naprawdę nie można tylko ćwiczyć??? Persik spytałabyś swojego mena czy jakbym chciała tylko wymodelować sylwetkę ujędrnić ciało to muszę dietkować. chyba mam już dość ciągłego uważania na to co się je.
-
Na pewno Juem musisz ograniczyć (nie zrezygnować, wreszcie sie od życia należy coś słodkiego) z cukrów i tłuszczu.
Pamietam jak mi zawsze mowił, że jak nie przytyje (jak ważyłam 49,50) to na nic moje ćwiczenie bo mięśnie nie mają z czego sie tworzyć.
Jak troche mi przybyło na wadze po beztroskich wakacjach wróciłam do ćwiczeń i bardzo szybko zaczełam zauważać, ze moje ciało stało sie jedrne i takie "fajne". Zaprzestałam ćwiczonek i zrobiło sie niefajne w mig. Teraz powoli znowu wracam.
Nic Juem za darmo nie ma! Często ostatnio zadaje sobie pytanie jak ćwicze "Po co ja sie tak męcze i jeszcze za to płace........?"
Jaki placuszek piekłaś, ja wczoraj wpieprzyłam dwa KAWAłY piernika i jeszcze przytargałam jeden do domu od 'teściowej" i czeka w lodówce
-
Hejka Kolezanki...
Dzisiaj wczesniej wrocilam z pracy...dobrze mam :P Zaliczylam juz biblioteke, bo musialm w koncu ksiazki zalegle oddac, a i wypozyczylam sobie cos nowego..a co tam...zamiast sie dolowac i rozpaczac to samotne wieczory przynajmnie ksiazka sobie umile...
Na solarce tez juz bylam, wiec jak widac nie obijam sie
Juem co do tych ćwiczen to niestety ale chyba one same jednak nie wystarcza W zasadzie jakiekolwiek pismo wzielabys do reki, tam zawsze jest napisane iz do ćwiczen trzeba dietke dolączyc - wtedy jakies efekty bedą...Ale przeciez nie chodzi o to zeby sie katowac i o ile wiem, ty nigdy tego nie robilas, przeciez zawsze racjonalnie dobieralas jedzonko...Owszem czasem mozna sobie zaszalec (jak ja wczoraj np ) ale czasami trzeba tez troche zacisnac pasa. Tu chodzi o tzw.wyczucie..sama najlepiej wiesz czego i ile ci potrzeba. Jesli raz zapodasz sobie wiecej pokarmu...nastepnym razem schrupiesz troche mniej i szafa gra :P Grunt zeby nie rozpasac sie.
Ja wczoraj mialam mala uczte ze slodyczami a dzisiaj od rana na warzywkach i owocach jade...na obiad jakis kalafior z wody do tego maly kotlecik mielony i w sumie najedzona jestem Zreszta nie wiem jak wy, ale ja tak mam, ze jak przekrocze troche swoj limit, żołądek daje o tym sygnaly...jeste PELEN.Poźniej nienajlepeij sie czuje i w ogole stwierdzam, ze skoro doszlam juz do takiego etapu, ze wystarczy mi malo jedzonka, to szkoda marnowac to
Ajjj..kurcze,,znow czuje sie skopana po dzisiejszym dniu...tzn. nie po pracy..raczej psychicznie tak..Obiecalam sobie ze juz nie bede myslec o sie dolowac, ale tak sie nie da. Juem z chloptasiem to wlasnie chodzi o "inna" dziewczyne...nie jest z nia, w zasadzie to chyba poznal ja poźniej ode mnie, no i kobitka starsza jest ode mnie o 11 lat (od niego o jakies 7) Tak miedzy nami mowiac to nie wiem w sumie nad czym on sie zastanawia , Kurcze wredna malpa jestem..ale co tam..nie bede dluzej grala dobrej Asiuni, ktora wszystkim schodzi z drogi i przeprasza za to ze zyje. Niech sie w koncu zdeklaruje czego chce. Gadalam z nim wczoraj ..dzisiaj nawet tez...ale tak pobieznie...on jest jakis rozbity...tlumaczy ze nie chce mnie zranic, jesli nic z tego nie wyjdzie...a z nia tez nie wie czy chcialby byc, jednak ona nalega...Kurcze dziwnie pewnie to wszystko wyglada jak czytacie..no ale cholerka zaczelo mi na nim zalezec i nic juz na to nie poradze...Ja zawsze mam pecha - jak mialam "cale pole"dla siebie to niechcialam , migalam sie...a teraz mam za swoje...pojawila sie jakas "dojrzala" i mi balamuci chlopaka heh! Ajjj smieje sie juz z tego..bo co moge robic, ale tak po prawdzie to wierzcie mi , ze wcale nie jest do smiechu
Jest szansa, bo "ona "podobna kiedys teraz ma wyjechac na pol roku gdzies zagranice...Niech jedzie, krzyz na droge ..ale czy dojdzie to do skutku?..AHH NIE MYSLE JUZ O TYM
Zobaczymy co czas pokaze...
Dzisiaj jeszcze na teorie na prawko, bleee...nie chce mi sie strasznie...mialam w planach seriale sobie obejrzec.."Klan", "Plebania"...a tu bede sie nudzila...ale musz eisc bo na jazde facet ma mnie umowic...Swoja droga po ostatniej, a zarazem pierwszej ...to stracilam troche zapal...ale to bylo jak wszystko tak na mnie spadlo..i dzisiaj juz troche lepiej - lepsze nastawienie do nauki obslugi samochodu Fakt, troche sobie nie radze za tym kółkiem, ale w koncu po to poszla do tej szkoly, zeby mnie nauczyli Jakos to bedzie...jakies zajecia trzeba sobie szukac...
No i ta pogoda, niech juz w koncu sie cieplo zrobi. tylko nie tak do przesady, ale z 20-stu stopni to juz bym byla zadowolona..zebym w golfie nie musiala smigac, bo dzisiaj np. rano do robotki musialam go wciagnac
Ok...mykam troche uprzatnac pokoj, bo kolezanka przed "prawkiem" ma jeszcze po pracy do mnie wpasc,,,a potem wspolnie smigamy na podboj szos
Bede pisala jak i co u mnie...jak sie sprawy toczą na bieżąco..oczywiscie o ile chce wam sie to czytac Bo jesli nie to prosze o protest a zamilkne
Pozdrowki, do wieczorka
-
Asiula tak właśnie jest jak Ty nic to on coś, a jak On nic to Ciebie "bierze". I badz tu mądry. ja mam (miałam) taki sam stosunek na poczatku znajomości najpierw olewka i w ogóle taka niedostepna, a potem ja zabiegam (zabiegałam) o względy!!
A dlaczego Ty nie walczysz, ona walczy!! Asiula nie chce Ci doradzać, bo zrobisz po swojemu i bedę Cie wspierać niezależnie od tego co zrobisz, ale WALCZ!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki