-
Ja mam problem z mobilizacją do ćwiczeń. Kurcze zawsze odchudzałam się takimi napadami: ograniczenie kalorii, duuuużo biegu, gimnastyki... i zawsze wracało. Raz udało mi się zrzucać powoli i konsekwentnie przez pół roku, ale potem przyszły takie stresy w moim życiu, że nie wiedząc jak sobie z nimi radzić, zażerałam je nałogowo...
Więc teraz łagodniej siebie traktuję. Mam mnóstwo "wpadek" czyli dni, w których przekraczam założone 1300 czy nawet 1500 kcal, ale nie martwi mnie to aż tak mocno. wiem, że dla mnie gubienie kilogramów to cholernie złożony proces, że to nie chodzi tylko o dietę, ale też o nowe podejście do życia, problemów...
Dlatego nie szarpię się z tą dietą i nawet nie zmuszam do ćwiczeń. Wszystko ma przyjść stopniowo... Staram się wyrabiać sobie raczej nowe nawyki - niejedzenia późno, niezażerania problemów, picia większej ilości herbatek i wody.
Z góry przyjmuję, że 1000kcal i ostry trening mogłyby zdziałać wiele, bo chudnę szybko, ale... równie szybko to wróci. Dlatego pozwalam sobie i na lenistwo - i - jak to zrobiłam dzisiaj - małe obżarstwo z okazji imprezy rodzinnej
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki