-
Lavazzo mam nadzieje ze z twoja coreczka juz wszystko w porzadku!
a tak wogole to witam was wszystkie!
grunt to dobre podejscie... i mimo ze humor mam dzis niespecjalny, poklocilam sie z moim chlopakiem, wlasciwie to czuje sie fatalnie... ale-
nie mam zamiaru sie pocieszac zadnymi slodyczami!o nie,napewno nie! weekend mial byc dietetyczny i taki bedzie... wierze ze nam sie uda wytrwac!
podsumowujac zjadlam na sniadanko kromke z chuda szynka i jablko,zaraz na obiad mam zupe ogorkowa i zrobie sobie jakas multiwarzywna salatke 
oj tak,zima sprzyja jedzeniu,wiec tym bardziej trzeba dbac o diete
ale napewno wspolnie poradzimy sobie...i to z jakimi efektami 
pozdrawiam was!
piszcie jak wam idzie!
mi juz nawet tak bardzo nie kusza dzis slodycze.... po 1 obiecalam sobie i wam ze bedzie dobrze.... poza tym czuje ze mam odrobine luzniejsze spodnie, chce ubrac inne, takie obcisle... napawde chce schudnac... i to mnie trzyma!
buziaki!
do "przeczytania"
-
hej kochane
ja narazie zgodnie z planowanym jedzeniem czeka mnie jeszcze tylko kolacja ale poniewaz póżno dziś pójdę spać i pojeżdzę z 1,5 g na rowerku to i kolację mogę sobie zjeść koło 20.Wpadłam zobaczyć jak wam idzie i widzę że dzielna z nas grupka
Lavazzo a przed dietką jakbyś okresliła dziennie zjadaną ilość kalorii?? bo ja tak około 2800 -no a czasem jak miałam dzień na słodkości to spokojnie z 3500 i niby nie tyłam jakoś znacznie bo to wyglądało tak ze co jakiś czas po miesiacu robiłam sobie lekki tydzień a potem znowu to samo bo jakoś brakowało mi chęci bez forum i sobie odpuszczałam.Nigdy nie wazyłam chyba więcej niz 59 ale żle się ze soba czułam i myslałam sobie często że nie chcę z wiekiem wazyć coraz więcej i zaniedbać się.Moja waga skakała sobie tak o jakies 5 kilo raz 53 raz 58 ale jak było blisko 60 to jakis alarm mi się włączał i myslę że to dobrze bo wtedy brałam się za dietkę i ruch
Lavazzo masz rację że wchodzenie na tą stronkę powoduje że bardziej się kontrolujemy i ja tez nie zamierzam jej opuszczać
Dziubusiu to super że nie zajadasz smutków ja mam wtedy mało silnej woli i jedzeniem jeszcze bardziej sobie przykrości dokładam,trzymaj się kochana i nie smuć,może pierwsza wyciagnij rękę na zgodę czasem niewarto upierać się przy swoim,nawet jeśli to on zawalił można na spokojnie przedstawić swe żale ale dać mu też odczuć że zalezy nam by to zmienić,naprawić,że żle nam bez siebie ..............ja tak mam często z moim mężem bo najczęściej to ja naprawiam,wyciagam rękę na zgodę,ułatwiam przerwac milczenie bo wiem ze jemu to przychodzi trudniej jednak gdy ja zaczynam to on też przeprasza i przyznaje się do błędów -tylko ten pierwszy krok robię w 80 % ja i nie jest nam z tym zle
Powodzenia dziewczyny,zmykam jeszcze poczytać i poszukać jakiegoś łatwego przepisu na biszkopt albo inne ciasto bo zaraz muszę się za nie zabrać a może wy coś znacie?chodzi mi o jakies ciasto które można przełożyć bita smietaną....-oj nie dam się na nie skusić,nie dam i juz
-
wszystko popsułam wczoraj
trudno,nie dołuję się,dziś znowu prawidłowo i to jest najważniejsze prawda?
Wiecie co dziewczyny narobiłam????nie skusiło mnie ciasto które upiekłam z bitą śmietaną,skusił mnie świeży,cieplutki,przyniesiony koło 20 chlebuś z żabki,myslę że na zwykłe kanapki bym się nie skusiła,robiłam je dla męża i wcale nie chciało mi się ich jeść ale........mój mąż na moje nieszczęście zrobił wczoraj pyszny smalec,z cebulką i skwareczkami,no i wstyd się przyznać ale tak dawno nie jadłam takiego smalcu,poprostu chyba z rok czasu bo jakoś nie było komu zrobić,no i masz ci los,przyniosłam go z balkonu i miałam tylko spróbować małą piętkę a zjadłam 5 kromek wielkich.......pycha no i szkoda że na noc taką ucztę sobie zrobiłam
Dziś już mi on nie przeszkadza,przeszła mi ochota na niego i czuję że jest dobrze że nie mam jakiegoś ciągu jedzeniowego,pojeżdziłam przed chwilką na rowerku przedemną jeszcze kolacja-tuńczyk z jajkiem i ogóreczkiem z octu,zrobię sobie mini sałateczkę
A jak tam u was? nic nie piszecie aż mi jakoś tu smutno i pusto
-
Gosiu, sama mi pisalas tydzien temu ze takie rzeczy sie zdarzaja kazdej z nas...
nie przejmuje sie bo nie ma czym, mialas ogromna ochote na smalec, zjadlas i final
pofolgowalas sobie raz-to nic takiego
poza tym juz pewnie i tak to spalilas na rowerku, a i tak jestes wielka bo dalej trzymasz fason i dzielnie dietkujesz! sama wiec widzisz ze dalej jest super!!!!!
poza tym dziekuje za rady... kochana jestes!juz jest ok... 
u mnie na szczescie chyba uda sie moj dietetyczny weekend doprowadzic do konca z zamierzonym efektem
fajnie, bo niepamietam kiedy ostatnio taki mialam... zawsze na cos sie musialam skusic i roznie sie to konczylo...
tym razem mam w kuchni sernik i jakies inne ciacho ale nie dam sie na nie skusic! wytrwalam juz tyle to sobie poradze
zreszta naprawde mysle ze uda mi sie wytrwac do tych swiat... chce doprowadzic diete do konca... a potem... jesc w miare normalnie, bez zbytniej przesady jak teraz... w swieta zjem jakies ciastka, oczywiscie z umiarem...
tak wiec u mnie niezle,dzis tylko 2 kromki chrupkiego z serkiem i pomidorem, salatka warzywna na obiad, jablko i tyle + skakanka
zaraz cos lekkiego na kolacje i bedzie dobrze 
a jak wam minal weekend?
trzymam za nas wszystkie kciuki! obysmy spelnily swoje marzenia!
mam nadzieje ze naprzekor okropnej pogodzie humorki dopisuja i dieta na medal 
pozdrawiam!!!
-
Witam moje panie.
Nareszcie mam troszke czasu by coś napisać.Jestem strasznie zmęczona dzisiejszym popołudniem.Miałam gości ,a poźniej dużo sprzątania.Oj cięzko było mi dziś wytrwać.Własciwie to nie liczyłam kalori...ale jadłam dietetycznie.Kiedy nachodził mnie głód to skonsumowałam jabłko lub kiwi.Przyznam siei szczerze,że wytrwałam bez słodyczy tylko dlatego,ze obiecałam to wam tu na forum....gdyby nie to to ta przepyszna chatka z sera byłaby moja.
Tak więc dziekuje wam za to,ze jesteście.Dziś moj brat na samo powitanie powiedział,ze bardzo wychudłam.....tylko,że nie mam pewności czy to jest komplement czy delikatne zauważenie bym juz przestała sie odchudzać.
Gosiu Dziubusia ma racje....nie mozesz robić sobie wyrzutów sumienia z powodu zjedzenia czegoś kalorycznego.Najważniejsze jest to by nie paść w ciąg takiego jedzenia.
Tobie to raczej nie gozi...nie rób sobie wyrzutów sumienia z powodu zjedzenia czegosc co Ci bardzo smakowało.
Ja w sobote ide na imprezkę i wiem ,ze tam bedzie mnóstwo przepysznego jedzonka....no i ciężko bedzie sobie odmówić.
Ciekawa jestem jak poradziła sobie Betsabe...a Insider??
Ide poczytać troszkę...miłej nocki...papa
-
Lavazzo, Dziubusiu, gratuluję udanego weekendu.
Ja niestety nie moge sie pochwalic
. W sobote pracowalam, wiec jakos mi sie udalo przypilnowac. Zas w niedziele spotkalam sie ze znajomymi i niestety troche zabalowalam: alkohol i slodycze
.Ale z drugiej strony nie mam zbyt duzych wyrzutow sumienia. Caly tydzien dietkowalam, wiec od czasu do czasu mozna pozwolic sobie na co nie co.
Dzis ponownie pilnuje sie. Zjadlam jak zwykle na sniadanie jogurt z otrebami i bede sie pilnowac, choc w pracy u mnie dzis imieniny kolegi!!
Musze sie jednak trzymac
Moze sie uda???
-
Betsabe, ja slodyczy nie jadlam ale nie dodalam ze 1,5 piwa to wypilam... ale to byla sila wyzsza 
imieniny to raczej trudna sytuacja do calkowitego niejedzenia slodyczy, i tak cie beda namawiac na chociaz kawalek tortu itd... wiec moze po prostu zjedz
ale tylko 1 kawalek i zaraz potem wroc do dietki, mysle ze takie jednorazowe grzeszki nie zaszkodza.
Ja zjadlam dzis platki, na obiad bedzie kurczak i warzywa na patelnie Hortexu... schudlam troche i to mnie trzyma...zreszta wyznaczylam sobie termin - do swiat...i troche sie jeszcze pomecze... w sumie to jest dobry sposob, zawsze odchudzalam sie "na czas nieokreslony" i od czasu do czasu robilam przerwy,wracalam itd i trwalo to cale wieki a efekt byl mizerny... tym razem moze mi sie uda
trzymajcie kciuki!
Lavazzo gratuluje wzorowego weekendu
fajnie ze nam sie udalo!!!!! musimy to jeszcze powtorzyc!
gdyby nie to ja tez - JESTEM PEWNA - skusilabym sie na sernik....
buziaki!
-
Witam Was dziewczyny.Ja od rana zaszalałam na zakupach i dlatego z takim opóźnieniem tu zagladam .Pomimo,tego że schudłam to i tak miałam problem z dopasowaniem sobie spodni....strasznie wychudłam w pasie...a bioderka pozostawiają jeszcze wiele do życzenia...ale jest dobrze...skusiłam się tez na fajną bieliznę ...to tak dla poprawienia sobie humorku.Z dieta jest u mnie ok.....nie mam czasu i checi na jedzenie.
Ciesze sie,że ten weekend przetrwałyście dobrze....Dziubusia mozemy powtórzyć jeszcze taki weekend....ale nie w tym tygodniu bo ide na imprezkę.
Ok...zmykam do dzieci....pozdrawiam Was bardzo gorąco i życze udanego dnia.
Pa..piszcie jak wam idzie.
-
Dzieńdobry
Nareszcie w domku i już po obiadku,od razu mi lepiej i cieplej zmokłam bardzo przez ten śnieg,obiadek był zdrowy i duży:gorowana pierś z indyka,sporo tego mięska zjadłam i micha kapusty kiszonej z marcheweczką i do tego 2 pomidory,oj głodna byłam niebezpiecznie i to przez własną głupotę bo nie zdążyłam rano przygotować śniadanka,poleciałam do pracy i myślałam że ktoś będzie szedł do sklepu to kupi mi jakis jogurt ale nikt się nie kwapił a ja mam za krótką przerwę żeby zdążyć wyskoczyć no i cierpiałam ale nie ruszyłam 2 drożdzówek które darmowo mamy fundowane codziennie przez firmę i dumna jestem,wiem że to bardziej niemądre z pustym brzuszkiem pracować ale jakoś nie chciałam ich jeść i leżą bezpiecznie czekają w kuchni na męża lub córkę
Cieszę się że wytrwałyście bez wpadek w sobotę i niedzielę-Betsabe następny weekend nasz i nie mamy sie co marwić no nie?Andro a jak tam u ciebie było?Celebrianko czemu nas nie odwiedzasz?Zmykam dziewczyny i życzę wam wszystkim miłego tygodnia,zero wpadek ,uśmiechu i choćby pół kilogramka mniej
-
Schunąć i przytyć....
Przytyć i schudnąć....
Tak wygląda moje życie. Zastanawiam się nad jednym, czy jak kiedyś nauczę się jeść racjonalnie?
Zacząć dzień od śniadania skończyć na lekkiej kolacji nie zapominając przy tym o obiedzie.
Odrzucić w kąt ciastka, czekoladę, lody. Być wolnym o tego przeklętego słodkiego...
Wiem gdzie się tak nauczyłam jeść. Dwa posiłki dziennie i uzupełnienie w słodkim. By czymś nadrobić kalorie, by na tych kościach zostało choć trochę ciała...
Co z tego że tamte czasy minęły. Nawyki zostały.
Dziewczyny możecie uwierzyć, że dla mnie jedzenie konkretnych rzeczy jest katorgą, prostą drogą do prztycia. I nie ważne że są to tylko rojenia chorego umysłu...
Teraz siedze i myślę tylko o jednym, zacisnąć zęby na czymś słodkim, jakimś batoniku, czy wafelku. Mam dość chleba, męczy mnie to że pracując od 8 do 16 muszę żyć na kromkach, to że we wtorki i czwartki nie zdążam zjeść obiadu przed terningiem. Martwi mnie moje obżarstwo...
Jak widzę wasze dzielne i nieugięte postawy to wstyd mi słabości, które mnie męczą. Dlatego siedzę cicho tylko czytając...
Od dziś nosze do pracy bardzo cienkie kromki, naprawdę cieniutkie, może to sprawi że minie moja niechęć do jedzenia.
Cieszę sie że weekend nie był dla was taki straszny jak go malowali...
Przetrwać kolejny dzień....tylko przetrwać...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki