Worry, masz dużo, dużo racji.
Ja muszę bardzo się pilnować przed "zakazanym" jedzonkiem, a jak już to od razu liczyć kalorie i nie ma, że chciałoby się jeszcze - chociaż najczęściej kompulsy wynikają u mnie z takiego podejścia "już zjadłam to ciastko, przepadło, jedno więcej już nic nie zmieni" i mówiłam sobie, że od jutra przecież znowu będę trzymać dietę, że tyle czasu sobie odmawiałam to mi się coś należy, a w rzeczywistości to po prostu wtedy jadłam i jadłam bo jak przestawałam to od razu się pojawiały wyrzuty... Więc jadłam dalej, żeby je zagłuszyć i kółeczko się zamykało... A to wszystko z alarmem w głowie "co ty wyprawiasz!? wszystko zawaliłaś!" Boże, koszmar. Oby już nigdy więcej, odpukać :P
Co do diety, to ona rzeczywiście zmienia podejście do jedzenia - na razie położyłam sobie dwumiesięczny absolutny szlaban na puste kalorie, ale myślę, że po tych dwóch miesiącach będę już w stanie się bez problemu kontrolować. Tym bardziej, że jak człowiek zmieni styl żywienia na normalny, to bardziej patrzy na wartości odżywcze, a nie tylko na kalorie i rzeczywiście wolę zjeść np. kawałek melona czy gruszkę niż batona