Frey, super zabawa! Super super!!!
Ehhh, chyba się stęskniłam za bieganiem.
Shin, rób dużo słoiczków. Zmawiam jeden czekośliwki. Lato ma się wyłączyć na weekend. Będzie padać. Serio?
Wersja do druku
Frey, super zabawa! Super super!!!
Ehhh, chyba się stęskniłam za bieganiem.
Shin, rób dużo słoiczków. Zmawiam jeden czekośliwki. Lato ma się wyłączyć na weekend. Będzie padać. Serio?
Dziś już ostatnie słoiczki zostały zakręcone. Jeszcze tylko pasteryzacja (jak mi się garnek umyje ;)). I koniec.
Może jeszcze zrobię w tym roku buraczki. Bardzo bym chciała. Tylko muszę skombinować mniejsze słoiczki. Bo przecież nie będę pakowała w litrowe :D
Wczoraj po jodze pojechałam do galerii po zakupy. Okazało się, że w Wedlu pani grała na skrzypcach! Grała tak pięknie! Szybko telefon do G z pytaniem gdzie jest i czy ma ochotę na randkę :D
Jak usłyszał o skrzypcach to prędziutko zawinął się na nóżce i przypędził.
No i przed 19:00 piłam pyszną i mocną kawę z wielkim kawałkiem sernika. I całe spalanie kalorii tego dnia poszłoooooo na marne :D
Powiedziałam pani kelnerce, że pomysł ze skrzypcami jest piękny i super. Pani tak niepewnie i z niedowierzaniem pytała, czy naprawdę? No oczywiście, że naprawdę! Nie planowaliśmy przychodzić, a tu dźwięk pięknej muzyki przyciągnął nas jak magnez! Pani powiedziała, że właśnie wśród klientów zdania są bardzo podzielone, bo nie każdy lubi takie coś. I że jeśli mamy ochotę, to pani gra na skrzypcach w każdy wtorek! No to powiedziałam, że przyjdziemy z mężem na randkę za tydzień! :mdr:
Przez cały tydzień będę grzeczna. Będę jadła tylko to co sama upiekę (wiecie, jak upiekłam sobie moje ciastka z orzeszków ziemnych bez cukru, ale z daktylami, rodzynkami i innymi takimi rzeczami, to nie podjadam złych rzeczy. Nawet lodów nie jem! Ani raz, ani dwa razy dziennie. W ogóle!). I raz w tygodniu pójdę na randkę z G we wtorek na kawę/herbatę + czekoladka lub sernik. Przy skrzypcach!
I jak wracałam do domu na rowerze, to ... Wiecie, ja nie wiem dlaczego, może to przez nadmiar cukru, może przez te skrzypce, ale czułam w środku tak wielką szczęśliwość, że przez cały czas się uśmiechałam jadąc. To była wielka radość w środku!
I muszę powiedzieć, że bieganie rano dobrze mi robi. Na cały dzień dobrze mi robi. Nie biega się jakoś super lekko (bo ciało jeszcze nie rozgrzane i śpi), ale dzień jest taki... kompletny. Znacznie więcej się dzieje. A przynajmniej mózg tak to odbiera. Mam wrażenie, jakby wczorajszy dzień był wypełniony po brzegi!
A w ogóle, pamiętacie jak mamrotałam, że sąsiedzi mają takie piękne kwiaty na balkonach a ja jakieś chabazie? Teraz oni mają chabazie - bądź nic - a ja mam piękne czerwone pelargonie! :D
Dzwoniła TeDe i opowiadała o swoim znajomym biegaczu. Wygląda na to, że do świata biegaczy wkradli się ludzie, którzy nie kochają biegania, ale kochają zegarki za 1500zł, buty za 800zł i koszulki za 100zł. Wyśmiewanie się ze słabszych, nienawidzenie lepszych. ... Przekonanie, że "jestem lepszy bo jestem biegaczem" to trochę droga donikąd. Nie chcę, aby zaczęło mi być wstyd, że biegam. Nie chcę być kojarzona z obłąkaniem. Choć za każdym razem jak biegnę maraton to mam podejrzenia, że jestem obłąkana. Bo nikt normalny nie skazywałby siebie na ponad 4h takiej mordęgi. Nie zgadzam się na wprowadzenie "szlachectwa" biegowego. Dalej będę się witać na trasie nawet jeśli wyglądam jakbym się od much opędzała, bo mi paniusia (czy paniuś) nie odmachają. Dalej będę zaczepiać biegnących na zawodach. Dalej będę krzyczeć na kibiców, że nie kibicują (to mój nowy nabytek doświadczenia po biegu Oborygena. Nie opowiadałam, bo jak już minie ta doza odwagi i endorfin, to tak jakoś głupio opowiadać jak się zaczepia dwóch okrąglutkich panów, którzy zmęczyli się kibicowaniem 8-)).
Tak chciałam to napisać.
Bo może nie dokończę korony teraz.
Bo chyba mój mięśniak jednak podrósł.
Jeszcze nie wiem na 100% (za tydzień mam doktorkę), ale mnie pobolewa. Chyba mi jajeczko uciska. Albo coś tam innego. Czy mogłybyśmy zrobić tak, abym go usunęła dopiero po Dębnie? To już tylko pół roku. Nie mógłby jeszcze trochę poczekać? Trochę bez sensu panikuję. Jeszcze nic nie wiadomo. To przez zbyt małą ilość orgazmów :hehe:
A w ogóle to wiecie co? Ta moja joga jest zupełnie inna niż ta co kiedyś. Jest ruchoma, jest połączona bardzo mocno z oddechem, ale jest o wiele bardziej spokojna. Choć często wydaje mi się, że jest za szybka. Nie zdążam odnaleźć się w pozycji. Z drugiej strony, jak dziś schyliłam się do stóp to wygląda na to, że jednak się rozciągam i to bardziej niż myślałam. Za to, babeczka powiedziała, że w 2017 i w ogóle chyba pod koniec tego roku, bardzo często jej nie będzie. :(
Miała dać zastępstwo swoim uczniom, ale oni się boją do nas przyjść, bo się boją, że jest za dużo osób. (sama się tego boję ;)) Muszę znaleźć w bliskiej okolicy jeszcze jedną taką siłkę. Bo naprawdę myślę, aby znowu się zapisać. To jest dla mnie dobre. Zwłaszcza kiedy Zocha już zostaje sama w domu bez awantur.
Dobra. Lecę. Trzeba pomyć podłogi zanim zrobi się upał nie do wytrzymania :)
Shin, zapomniałaś napisać, że "jasne Niobe, mam dla ciebie słoiczek czekośliwki, przyjedź i weź sobie, do gryczanego naleśnika, którego zjesz jak już będziesz mogła". :meuh:
Pani ze skrzypcami grała też jak miałam randkę z Farmaceutą. Ale on tyle gadał, że nic nie słyszałam :he:
.
Shin, pamiętaj, że tacy biegacze nie kochający biegania tylko gadżety są od dawna.Miałyśmy już z nimi do czynienia. Nie raz, nie dwa. I to niczego nie zmienia. Niczego w nas. Pamiętaj! Nie możesz się wstydzić, że biegasz. Niech się wstydzą ci, którzy mają czelność w jakikolwiek sposób to oceniać. To nie ich sprawa! To sprawa Twojej głowy, Twojego serca i Twojej duszy (i jeszcze moja sprawa i sprawa Frey bo my czujemy to samo co Ty :heart: no). Resztę miej w nosie.
Mat też uważa tak jak Ty, co do porannego biegania. Ja mam inaczej. Po bieganiu mam taką błogość wyłączającą aktywność. Chcę wtedy tylko leżeć i tarzać się w moim szczęściu :he: No i noc. Noc jest moja.
Trzymam kciuki za konsultację w sprawie mięśniaka. Ale zapewniam Cię, że to nie ma związku z małą liczbą orgazmów. Gdyby tak było, to nie bolał mnie kręgosłup, tylko zamieniłabym się w jeden wielki toczący się guz :mdr: Chociaż... może ja nie tyłam tylko przechodziłam przemianę w guza? Hmmm... ciekawe... oj, to muszę to zastopować. Może Marcin mi w tym pomoże? Moim zdaniem ma kompetencje :beurk:
hahaah :D
no oczywiście, że jest! Tylko nie mogę trzymać w mieszkaniu, bo już zajumałam słoiczek do ciasta przeznaczony dla kolegi. Bo mi się nie chciało do garażu iść :D Ale dla cię jest i się czeka.
:D
Marcin. A wiesz, zapamiętałam już prawie jego imię! Już wiem, że na M. I po przeczytaniu dziś twojego posta już wiem, że nie Mariusz :D A, czekaj, Mariusz to chyba u Justki. No. Dobrze. Obaj na M. Na pewno nie będzie mi się mylić http://dieta.pl/grupy_wsparcia_xxl/i.../icon_wink.gif
Ale czekajcie, bo znowu zapomnę. Przyszłam tu bo chciałam coś opowiedzieć! (znowu ;))
Pamiętacie mój napad na serduszka kurze? (nie kurzęce. "Kurzęce" nie istnieje. Skąd ja biorę te słowa?)
Tydzień temu gotowałam dla Zochy porcję. I tak sobie myślałam, że jak znowu dostanę tego napadu, to się porzygam.
No. Było blisko. Prawie się porzygałam - z zapachu!!! Jak ja mogłam to tak pożreć?! Przecież to jest okropne!!!http://dieta.pl/grupy_wsparcia_xxl/i...lies/beurk.gif
Jejku, jak ja sobie przypomnę jak się śliniłam na sam zapach i jak jadłam z trzęsącymi się rękami, bo walczyłam, aby tego g** nie brać do ust, to aż.... Co się wtedy stało? Nie rozumiem! Przecież ten zapach... O tym jaka to część ciała i czyja to nawet nie chcę myśleć! Ja naprawdę nie wiem co się wtedy wydarzyło. Czy jest szansa, że naprawdę czegoś mi w ciele brakuje? Jakiegoś składnika? Czy to może była sprawa bardziej psychiczna? No ale rozumiem zjedzenie góry ciasta, ale coś takiego?! Białka to ma niewiele. ... Dobra, coś tam znalazłam. Cynk, żelazo. Ale i purynę i cholesterol. Tym drugim martwić się nie muszę, a to pierwsze... czy nie rozkłada się przypadkiem w trakcie gotowania? O! Bogate w wit z grupy B! Oraz PP.
...
Mam podejrzenie, że mogło chodzić o żelazo i wit z grupy B. Dobrze. To ja postaram się nie zapominać łykać. I może zacznę pić znowu drożdże. Więcej tych witamin mi się przyswoi niż z tabletki. O! Właśnie poczytałam co drożdże mają w sobie. Przecież to samo zdrowie!
"Drożdże znane są z wysokiej zawartości witamin z grupy B, w szczególności ryboflawiny (B2) oraz kwasu foliowego (B9). Witamina B2 wpływa na proces tworzenia przeciwciał, wzmacniając odporność organizmu, a kwas foliowy powinien być spożywany w zwiększonych dawkach przez kobiety planujące ciążę. Warto zauważyć, że drożdże dostarczają również witaminy B12, która reguluje procesy metaboliczne białka, węglowodanów i tłuszczu w organizmie. W drożdżach znajdziemy również witaminę H (biotynę), która poprawia cerę, strukturę włosów i paznokci.
Drożdże są również bogatym źródłem licznych mikro i makro składników. Dostarczają sód, potas – pierwiastki regulujące ciśnienie krwi, ponadto wapń, fosfor, które wzmacniają strukturę kości, magnez pomagający walczyć ze stresem, żelazo dla chorych na anemię oraz cynk szczególnie ważny w diecie mężczyzn, gdyż zapobiega prostacie i mangan.
Picie drożdży zalecane jest również w stanach obniżonego nastroju, pomaga walczyć z depresją."
Ale czujecie? Stracić tak bardzo kontrolę nad sobą i zjeść jedzenie przeznaczone dla psa;)? I to nie solone!
Mało tego, gdybym ja jeszcze jakoś walczyła, aby tego nie jeść. Dla mnie mięso po prostu śmierdzi i nie muszę z niczym walczyć. Nie mówiąc już o skręcie kiszek po zjedzeniu tłuszczu zwierzęcego. A wtedy? Nie mogłam się opanować, a smak jaki miałam w ustach porównywalny był ze smakowym odlotem! Jakbym jadła sushi po raz pierwszy w życiu! Nie. Jakbym jadła słodki owoc po długim czasie odstawienia wszelkiego smaku słodkiego.
Najwyraźniej już mi przeszło. Teraz znowu śmierdzi jak dawniej. Uff.
Zapominam o tym. Bardzo o tym zapominam. A potem biegnie jeden bufon z drugim i mają tyłki wyżej niż głowę...Cytat:
Shin, pamiętaj, że tacy biegacze nie kochający biegania tylko gadżety są od dawna.Miałyśmy już z nimi do czynienia.
Dobrze, że mi to mówisz. Ja o tym wiem. Ale czasem nie wiem. Albo czasem nie wiem, że wiem. Umyka mi to.Cytat:
Nie raz, nie dwa. I to niczego nie zmienia. Niczego w nas. Pamiętaj! Nie możesz się wstydzić, że biegasz. Niech się wstydzą ci, którzy mają czelność w jakikolwiek sposób to oceniać. To nie ich sprawa! To sprawa Twojej głowy, Twojego serca i Twojej duszy (i jeszcze moja sprawa i sprawa Frey bo my czujemy to samo co Ty http://dieta.pl/grupy_wsparcia/images/smilies/heart.gif no). Resztę miej w nosie.
Wczoraj na trasie, biegł sobie jeden pan. Chyba był biegaczem. Mówię chyba, bo .... Biegł w spodniach dżinsowych i koszuli z krótkim rękawkiem. Koszuli. Nie podkoszulku. I początkowo myślałam, że biegnie na przystanek... Chociaż biegł jednostajnie, lekko i po prostu jak biegacz. Jak wracałam znowu się mijaliśmy. Więc myślę, że to był pan, który chciał spróbować jak to jest. A że wyszedł na spacer... Może nie chciał żonie mówić, że chce zacząć biegać, a widział te tabuny biegaczy uśmiechniętych... Niektórych uśmiechniętych, bo część to jakoś tak,..., za karę tam biegła. I robiła dziubki fochowe. A spróbuj taką wyprzedzić i się jeszcze przywitać! Jakby miała dzidę, to by dźgała póki by sięgała. No i mu machnęłam ręką na przywitanie. Ucieszył się jak nie wiem co! http://dieta.pl/grupy_wsparcia_xxl/i...on_biggrin.gif Mam nadzieję, że nie zniechęci się spotykając .... Aaa... Już nie gadam. No przepraszam. No nie mogę.
Pamiętasz Niobe jak mówiłaś, że bieganie jest takie twoje tylko? Teraz jakoś to też tak odbieram. Jest moje. W sensie ten świat biegowy jest mój. A te dziwne twory wchodzą do niego z buciorami. Takie to niewychowane, nadęte, bufoniaste, wiecznie niezadowolone. Gdzie tu szczęśliwość? Gdzie tu miejsce na euforię biegacza?
A może to jakieś moje kompleksy przeze mnie mówią?
Dla mnie późno wieczorne bieganie ma jeden plus. Wagowy. Bo przecież po biegu wieczorem nie nażrę się. Zjem jedną kromkę lub/i mały owoc i tyle. Idę spać. Potem śnią mi się góry ciast, mięs, ryżu i kasz (czujecie? Większość snu opiera się na tym, że jem.......), rano jestem głodna, ale brzucho maleje. Dobrze, że Siy nam gdzieś zniknęła, to nie wytłumaczy mi dlaczego się mylę ;) A minusy? Na wałach jest tak ciemno (jeśli nie ma pełni i są chmury), że zwyczajnie źle mi się biegnie. Czołówka wcale nie pomaga. Raz tylko robiłam interwały w ciemnościach. Już nie chcę.... I zwyczajnie w ciemnościach jest smutno. Idzie moja ukochana pora roku! Już jest! Mam w sobie radość! Chcę ją widzieć! Świat dookoła sprawia mi frajdę! Nie chcę go mijać nie widząc gdzie jestem. Poza tym tak mnie bieg nakręca, że jeśli się nie styram na całego, to nie mogę usnąć. Albo śpię płytko. No chyba, że jestem zajechana, to śpię jak suseł i nic nie jest mnie w stanie obudzić. Jeśli już, to wolę mieć jeszcze 2-3h do snu. Wtedy jest super.Cytat:
Mat też uważa tak jak Ty, co do porannego biegania. Ja mam inaczej. Po bieganiu mam taką błogość wyłączającą aktywność. Chcę wtedy tylko leżeć i tarzać się w moim szczęściu http://dieta.pl/grupy_wsparcia/images/smilies/he.gif No i noc. Noc jest moja.
Aha. I mam przykurcze. Bo jak biegnę rano, to potem wszystko rozchodzę i ścięgna są super wyrobione. A przez noc zdąży mi się wszystko ładnie poskurczać, że rano ledwo chodzę.
Ale to ja. Pewnie zimą mi się wszystko odwróci, bo nie ma nic piękniejszego niż skrzący się śnieg w świetle księżyca :D
hahaha :DCytat:
Trzymam kciuki za konsultację w sprawie mięśniaka. Ale zapewniam Cię, że to nie ma związku z małą liczbą orgazmów. Gdyby tak było, to nie bolał mnie kręgosłup, tylko zamieniłabym się w jeden wielki toczący się guz http://dieta.pl/grupy_wsparcia_xxl/i...milies/mdr.gif Chociaż... może ja nie tyłam tylko przechodziłam przemianę w guza? Hmmm... ciekawe... oj, to muszę to zastopować. Może Marcin mi w tym pomoże? Moim zdaniem ma kompetencje http://dieta.pl/grupy_wsparcia_xxl/i...lies/beurk.gif
A wiecie, wymyśliłam niecny plan stulecia! W sprawie orgazmów. Ale to wam zaraz powiem smsami :D
Odnośnie tych braków i apetytu na różne rzeczy. Ja nie wiem Shin jak to jest. Czasem jak tak piszecie to się zastanawiam dlaczego mój organizm nie jest taki mądry i nie daje mi takich sygnałów. Ja rzadko mam ochotę na konkretne coś, raczej miewam ochotę by jeść. Po prostu by mieć brzuch pełny do porzygania. I nie ma to nic wspólnego z koniecznością uzupełniania witamin czy mikroelementów. Dlatego nic nie powiem.
Tak, księżycowe iskierki na śniegu są przepiękne. Słoneczne też. To właśnie dla takiego widoku zachłysnęłam się bieganiem. Potem przyszło wszystko inne.
Ale wczoraj dowiedziałam się, że równie piękny jest różowy księżyc nad zalewem. I jego odbicie w wodzie. I zapach tej nocnej wody. I jej plusk, gdy rozbija się o pomost i łódki przy pomoście zacumowane. I Jego śmiech niosący się po leciutko drżącej tafli.
To jest jak bieganie. Jak nurkowanie. Jak prędkość na rowerze.
To jest dobre.
Tyle na ten temat.
Idę do ortopedy.
:heart:
jak u ortopedy? Jak było? Wiadomo już coś?
Czy wy też tak macie, że jak jest w mieszkaniu pięknie posprzątane to aż chce się wymyślać ciekawe potrawy?
Ja tak mam. A potem jednocześnie piekę chleb, robię ciasto, gotuję wywar na zupę dyniową, kroję dynię, robię mleko kokosowe na zupę itd. No idzie się zajechać! A energii wcale nie ubywa!
Ubywa jak potem widzę, że znowu jest syf w mieszkaniu :P
Nie, ja tak nie mam :mdr: lubię jak jest porządek i lubię pichcić i są to zjawiska niezależne :mdr:
Ortopeda powiedział coś w stylu: ma pani poważną dyskopatię więc to normalne, że boli.
Super! Nie wiedziałam.
Ale dał mi jeszcze serię naświetlań i zabiegów z prądem. Idę od poniedziałku.
Nadal na WO, dzień 24.
Od wczoraj czuję lekki głód. Ja nie wiem, czy nie powinnam zatem zacząć wychodzić z diety. Jeszcze się wstrzymam przez chwilkę. Bo mam jednocześnie chyba jakiś kryzys ozdrowieńczy. Pamiętacie jak na pole dance spadłam z rury? Uderzyłam się w bark, który bolał mnie przez kilka tygodni. A dzisiaj obudziałm się z masakrycznym bólem w tym miejscu. Nadal boli, nie mam pełnej swobodu ruchu. Dr Dąbrowska oposuje takie sytuacje, gdy stare kontuzje się odzywają. Poczekam, może głód na z tym związek.
Już tyle dni minęło? wow... super się trzymasz!
Szkoda, że nie piszesz codziennie co jesz byłaby ściąga na przyszłość... przyznam że przeraża mnie wizja organizacji takich posiłków w pracy....
Frey, nie piszę co jem bo jem po prostu warzywa. Serio, im dłużej jestem na diecie to mniej mi się chce kombinować. Uwierz, jak nie czujesz się głodna to nie masz presji by gotować i cudować z jedzeniem. Zresztą, dr Ewa zaleca aby jeść jak najwięcej surowizny. I ja tak jem. Zaczęłam znowu pić soki, ale muszą być z max. 3-4 składników bo inaczej mi nie wchodzą. Najczęściej burak, jabłko, papryka i seler naciowy. Potem do pracy biorę całe pudełeczko surowych warzyw i chrupię. Marchewki, kalarepkę, paprykę czy kalafior (na surowo). Na obiad sobie coś nagotuję. Albo leczo, albo białą kapustkę w pomidorach z cebulką, albo czerwoną kapustę podduszoną z jabłkiem. Gotuję na 3 dni i jem to samo. Albo wrzucam dynię na parowar. Albo robię zupę krem z brokuła czy kalafiora. Też na kilka dni. A wieczorem pakuję do michy mnóstwo zielonych liści, dodaję pomidora, cebulkę i już. Albo trę gotowane buraczki z cebulką. W międzyczasie podjadam jeszcze kiszone ogórki. Kapusta mi nie smakuje bez oleju. I popijam kiszonym sokiem z buraków. I już. Naprawdę nic trudnego.
Waga 58,1 czyli prawie 5kg mniej. Mieszczę dupkę w rozmiar 36.
Dzisiaj już mnie bark nie boli. Dziwne to było.
A za miesiąc z haaaakiem
spotkają się na łące z maaakieem
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
Tańczyć będą wokół drzeeeewaaa
i dodawać nic nie trzeeeebaaa
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
Mieszać będą w gaaaarzeee
czerwonym wywaaarzeeee
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
Każda trzymać będzie ziooołooo
i tańcować z nim wokooooołooo
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
Wywar mocny bęęędzieee
czuć go będzie wszęęędzieee
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
By odnowić to co siiiilneee
by uzdrowić myśli piiilneee
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
Dalej! Hopsa! Moc wiruuuujeee
muzyka Duszy wtóruuujeee
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
Słowa bulgotają w kooootleee
zaraz wzniosą się na mioootleee
wiedźmy trzy
wiedźmy trzy
Ukojone ciszą
myśli listy piszą
żadne klątwy już nie wiszą
żadne spory się nie kiszą
silne w sobie
silne w Tobie
mocą utulone
ciepłem ukojone.