-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Fajnie, że dziś poczekałam z bieganiem aż deszcz przestanie padać. Z drugiej strony, na wałach zrobił się tłok
Aha, no to dobrze, to ja będę najpierw robiła wzmacniające, potem tabatę, a potem jogę
Micha
- 3 małe kromki razowego + wędlina sojowa + pasztet sojowy + zielska wszelakie (nie chce mi się wpisywać Prawdziwe wiosenno-letnie kanapki)
- kawa (przygotowałam sobie słodkość do kawy, ale jak sobie przypomniałam jak mi słodkość wczoraj zepsuła jej smak, to się nie wygłupiałam i nie zjadłam)
- płatki z Lidla (wreszcie kupiliśmy! Ej, ludzie wykupują właśnie te, na potęgę!!! Ostatnie trzy wzięliśmy!) + melon + borówki + arbuz + mleko migdałowe
- wczorajszy makaron spagetti z sosem moim
- pierogi z truskawkami (musiałam je popełnić! Już wiem, że zrobienie ich zajmuje mi 1,5h bez mycia przyrządów) + śmietana 12% + w sumie dwie łyżeczki cukru
bieg
- stary deser chia (chyba był trochę zepsuty już. ... Chyba się mleko kokosowe podspuło Zobaczymy czy mnie nie pogoni
- na pewno coś jeszcze zjem porządnego. Albo i nie. Nie wiem
Dziś już miałam chęć się ważyć. Ależ mnie kusiło! Gupie to. Nie poddałam się.
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Niobe, idziemy do szpitala na diagnostykę - alergia, immunologia, laryngologia.... już jestem chora jak pomyślę, że mam tam siedzieć, wolałabym przesiedziec cały tydzien w pracy
Wpadam na chwilę bo się pakuję.
Śnią mi się gory..... nie mogę się doczekać.
I bieganie. Wróc pogodo i wolny czasie!!!!
Dziś znowu lało.
Z braku biegania (już mam chore mysli by pobiec do pracy 6 km ale plecak zawsze ciężki mam) pojechałam na rowerze. Widziałam że jest pochmurno i zimno ale miałam złudną nadzieję że się wypogodzi. Niestety, znowu deszcz. Deszcz, deszcz, deszcz.... lubię deszcz ale bez przesady!
Wracałam w deszczu, mokre ciuchy, mokra doopa, mokre okulary, z kasku kapie prosto na nos..... do bani! Do tego musiałam z tym rowerem do przedszkola i w deszczu wracałam z Juniorem.
Micha:
Śn: musli, 1/2 jogurtu
kawa z mlekiem
Śn. II: sok ananasowy 1-dniowy, 2 wafle ryżowe z czekoladą gorzką (fajne, polecam na wielki głód słodyczowy)
Lunch: bułka żytnia z pastą cieciorkowa, ogórek świeży
Obiad: zupa pomidorowa z ryżem, bób
podw.: mała miseczka czereśni
Kolacja: bułka zytnia z pasta, ogórek, szczypiorek
Idę, może zdążę wyzwania zrobić.
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Kochane! Pamiętacie że dziś noc ognia i wody?
Moje małe ognisko już płonie. Po pracy zebrałam kilka białych margaretek w rowie i zaplotłam łodyżkami z trawą. Włożyłam do wody w dużym talerzu.
Czary!
Ostatnio edytowane przez Niobe ; 20-06-2016 o 22:05
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
No to życzę szybkiego "załatwienia" szpitala. I niech wyniki wyjdą jakieś konkretne.
Jakoś mi nie pasuje jedzenie wafli ryżowych. Takie to mocno przetworzone, IG wysokie w kosmos i w ogóle. No, poza wyjątkami - po biegu w City Trail dawali te słone cieniutkie co mi w miarę smakowały. Ale tylko po biegu. Jak nie zjadłam od razu to potem już nie ruszyłam. Dziwnie zresztą one wszystkie pachną.
Wczorajsza micha:
- musli z owocami, kawa
- dwa jajki na twardo, brzoskwinia, kostka czekolady z nadzieniem mango-marakuja (koleżanka przywiozła mi z Holandii, pycha, żeby nie zeżreć całej otworzyłam i rozdałam w biurze, uffff)
- ziemniaki młode z masełkiem i tarte buraczki
- 4 kromki żytniego (wielki głód!!!) z hummusem/twarożkiem, pomidor, kawałek arbuza
- kilka pomidorków koktajlowych
Jakaś dzisiaj rozbita jestem. Dziwna noc. Dziwne sny. Nie pamiętam, ale obudziłam się zmartwiona i zmęczona.
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Niech wszystko z młodym pójdzie sprawnie i szybciorem!
Ja od wczoraj jestem poddenerwowana. Jakiś stres się przykleił niepotrzebny. Nie mogę go ogarnąć. Sny bardzo stare. Mam wrażenie, jakby moja podświadomość właśnie teraz odczuła potrzebę załatwienia starych, zepchniętych spraw.
Przepiękny księżyc wczoraj był!
Mogę się zważyć? Mogę, mogę, mogę mogęęęę?!!! NIE! Nie możesz!
...
ale mogę?
NIE!
no dobra, dobra... nie to nie....
nie ważymy się, nie. Nie bo ona krzyczy. nienienie.
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
micha
- 3 małe kromki + 1 większa (mielonka sojowa + zielska wszelakie. Na jedną samo masło)
- 2 jaja + tofu + jedna kromka
- płatki + truskawy + melon
- ziemniaki + fasolka szparagowa + bób + łyżka oleju + pół tofu obtoczone w jajku z ciutką mąki
- grrrrrrrrrrrrrrrr 2 linijki czekolady milka jogurtowa
bardzo ruchowy spacer z Zochą (bieganie, zawracanie, rzucanie patyka i szybki sprint. około 5min)
- truskawki + 2 łyżki śmietany 12%
- 3 kostki czekolady.....
35min ćwiczenia
nie jadłabym jej, ale G szukał słodkości i jakoś mu tak się przypominało, że jest moja jogurtowa i czy może zjeść. No oczywiście, że nie może!!! I chyba mała ja się zlękła i chciała pożreć, aby on nie zjadł...
Dobra. Postanowienie. Reszta czekolady zostaje na niedzielę!
Pff, po wuj mi to postanowienie, jak ja jutro robię rocznicowe ciasto...... Banany na pierniku z dżemorem polane czekoladą.... W c%uj to moje zmniejszanie brzucha. Przecież wiem, że zjem.
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Shin, nie wiem co powiedzieć
Micha z wczoraj:
- musli z owocami, kawa
- 2 jajka, pomidorki koktajlowe
- makaron ze szpinakiem i cukinią posypany płatkami drożdżowymi
- bułka z wędzoną pastą z tofu i warzywami, truskawki
bieg
- kawałek arbuza + truskawki
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Myślę, myślę...
Może faktycznie chudnięcie nie jest na twojej liście priorytetów bo nie musi być? W sumie to masz milion innych ważniejszych spraw, które dają ci zadowolenie i satysfakcję. Może nie potrzebne jest ci to nakręcanie na michę? Może to zbyteczny stres i nie powinnam naciskać? Myślę, że gdyby to było NAPRAWDĘ ważne, to miałabyś więcej chęci i samozaparcia. A tak... pfff... No, tak myślę.
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
wiem właśnie. Masz rację. Ale wkurza mnie to tak naprawdę. Wkurza mnie to, że przestało to być ważne. Nie jest źle, w niektóre dni jest nawet całkiem dobrze. Nie idealnie, ale nieźle. Panikuję w dniach kiedy jest ŹLE. I wtedy hops hops i się ogarniam i wszystko jest jak trzeba. A potem od nowa.
Dziś weszłam na wagę. Nie wytrzymałam. 58.4 No nic złego się nie stało.
Powinnam chyba bardziej wyluzować. Bo skoro nie jest to na liście priorytetów, to po co się tym denerwować?
Dziś dokończyłam czekoladę (3 kostki). I już. Myślałam też, aby zrobić na moich spodach, jako ciasto rocznicowe, sernik na zimno. Mniej kaloryczny i z dużą ilością białka. Ale obawiam się, że napuchnę jak balonik, więc pozostaję przy bananach, czekoladzie i dżemie. A może... Może zrobię budyń na mleku sojowym? I zrobię taką tartę? Z owocami? Albo jednak dodam gorzką czekoladę do tej masy budyniowej, dzięki czemu będzie sztywniejsza? I tak będzie mniej kalorii niż wersja z bananem. Chyba tak zrobię.
Na pewno pozostaję przy moich ćwiczeniach. Codziennie coś. To mi dobrze robi. Jeśli nie na ciało, to na pewno na psychikę. Dobrze mi też robi pisanie tu michy i przyznawanie się, że np truskawki ze śmietaną a nie na jogurcie. I ziemniaki oblane olejem, a nie suche. Dziś np znowu pierogi z truskawkami i znowu będzie śmietana.
-
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
micha
- 2 małe kromki z czymś tam sojowym + zielsko wszelakie
- ostatnia linijka czekolady
- ziemniaczki + bób + fasolka szparagowa + tofu
- koktajl białkowy z truskawkami i szpinakiem
rower
- puszka mała wody kokosowej
- pierogi z truskawkami + śmietana 12%
- kawałek ciasta. Spód piernikowy + budyń na mleczku kokosowym i 5 żółtkach + cukier + owoce. Dałam mniej cukru niż w przepisie a i tak za dużo..... Sprawdzę jutro na drugie śniadanie.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki